Rosyjskie embargo i deflacja doskwierają małym przedsiębiorstwom.
/>
/>
Przychody MSP rosną wolniej. W 2014 r. wyniosły 30,3 mld zł, czyli były już tylko o 5,9 proc. większe niż rok wcześniej. Dla porównania w 2013 r. wzrost wyniósł 20,8 proc. – wynika z analizy przygotowanej dla DGP przez wywiadownię gospodarczą Bisnode Polska. Ogółem zbadano dane finansowe 1022 firm z przychodami do 200 mln zł rocznie.
Zdaniem Małgorzaty Starczewskiej-Krzysztoszek, głównej ekonomistki PKPP Lewiatan, powodów może być kilka. Po pierwsze embargo wprowadzone przez Rosję na produkty z Polski, z powodu którego wiele firm nie tylko nie odnotowało wzrostu obrotów, ale wręcz miało spadki. Przykładem może być Zakład Mięsny Wierzejki, który przyznaje, że jego obroty zmniejszyły się w 2014 r. o blisko 10 proc.
Na niekorzyść przedsiębiorstw działała też deflacja producencka. Ceny dóbr produkcyjnych spadły w ubiegłym roku o 1,5 proc. w relacji do roku ubiegłego. – Handel hurtowy, detaliczny czy rolnictwo musiały się z kolei zmierzyć ze spadkiem cen żywności. Te zmalały w ostatnim roku o 0,9 proc. – komentuje Starczewska-Krzysztoszek.
Jak wyjaśniają eksperci, spadek cen – wbrew pozorom – nie napędza popytu. Konsumenci wstrzymują się bowiem z zakupem towarów w nadziei na dalsze obniżki.
Wreszcie na niekorzyść firm działa rozrastająca się szara strefa. Największy spadek dynamiki przychodów, według wyliczeń Bisnode Polska, odnotowano w przypadku firm mikro, czyli tych z obrotami od 1 do 8 mln zł. Łącznie w 2014 r. wygenerowały 1,1 mld zł przychodów, wobec 1 mld zł w 2013 r. i 853,1 mln zł w 2012 r. Oznacza to spadek tempa z 27,8 proc. w latach 2013/2012 do 6,7 proc. w roku ubiegłym.
– Równie wyraźne spowolnienie przychodów spółek małych, tych z obrotami nieprzekraczającymi 40 mln zł. Tempo rozwoju zmniejszył się do 8,1 proc. w 2014 r. z 25,4 proc. w 2013 r. – komentuje Tomasz Starzyk, analityk Bisnode Polska. Najlepiej poradził sobie mikrobiznes, który łącznie w ubiegłym roku wygenerował przychód rzędu 103 mln zł, w 2013 r. – 93 mln, a w 2012 r. – 75 mln zł. Tym samym wzrost przychodów w latach 2014/2013 wyniósł 11,6 proc., a w 2013/2012 – 22,7 proc. – Najmniejsze firmy przez to, że ich działalność skupiona jest na rynku wewnętrznym, były chronione przed wstrząsami zewnętrznymi, takimi jak embargo. Tymczasem popyt na rynku krajowym w ubiegłym roku miał się bardzo dobrze – komentuje Jakub Borowski, główny ekonomista Credit Agricole.
Musiały jednak zmierzyć się ze wzrostem konkurencji, przez to, że wiele firm w początkowym okresie, po zablokowaniu rynków wschodnich, przekierowało swoje towary do sprzedaży na rynek wewnętrzny. Tym samym ich przychody nie urosły już tak, jak mogły.
– Warto dodać, że mikrobiznes to w dużej części przedsiębiortwa działające w sektorze usługowym. Z tego względu też mogły korzystać na rozwijającym się rynku krajowym – dodaje Jakub Borowski.
W podziale na branże najgorzej w ubiegłym roku wypadło rolnictwo oraz zakwaterowanie i gastronomia. Obie według wyliczeń Bisnode Polska zanotowały spadek przychodów. Pierwsza z branż o 17,7 proc., a druga o 17 proc.
– Jeśli chodzi o rolnictwo, był to efekt embarga – dodaje Tomasz Starzyk. W gastronomii i zakwaterowaniu zadziałał wzrost konkurencji i wojna cenowa, do której doprowadził.
OPINIA
Ten rok będzie dla biznesu zdecydowanie lepszy
Można oczekiwać, że w tym roku przychody sektora MSP utrzymają się na ścieżce solidnego wzrostu. Polska gospodarka się rozwija, co jest zasługą rosnącego popytu wewnętrznego, który jest z kolei napędzany m.in. przez coraz lepszą sytuację na rynku pracy i rosnące dochody. Konsumpcja prywatna w I kw. tego roku zwiększyła się o 3,1 proc. Szacuję, że w II kw. będzie to już wzrost o 3,3 proc., a w drugim półroczu nastąpi przyspieszenie do nawet ok. 3,5 proc. To zasługa spadającego bezrobocia. W lipcu wyniosło ono już 10,1 proc. i było o 1,7 pkt proc. niższe niż przed rokiem.
Oczekuję, że w kolejnych miesiącach stopa bezrobocia obniży się, a we wrześniu i październiku będzie jednocyfrowa. Jednocześnie rosną zarobki Polaków. Dzięki deflacji dynamika płacy realnej przyspieszy w tym roku w stosunku do wzrostu o 3,4 proc. w roku 2014. Nie oczekiwałbym jednak, że rynek pracy stanie się rynkiem pracownika. Ciągle bowiem jest wielu pracowników szukających zatrudnienia. Oferty, które się pojawiają, często mają charakter sezonowy lub krótkookresowy. Na ograniczoną presję płacową wskazują też sami pracodawcy. W ciągu najbliższego kwartału wynagrodzenia swoim pracownikom chce podnieść ok. 15 proc. przedsiębiorstw. To jednak wystarczy, by firmy działające na rynku odczuły w tym roku poprawę. Co więcej, można oczekiwać, że zwiększą się nie tylko ich przychody, ale i obniżą koszty prowadzonej działalności, w związku ze spadkiem cen surowców. W kieszeni przedsiębiorstw zostanie więc więcej pieniędzy. Sprzyja im też ożywienie w strefie euro, zwłaszcza w Niemczech, u głównego odbiorcy naszych towarów. Firmy stawiające na eksport, a tych zdecydowanie przybywa, zyskują w tym roku również dzięki osłabiającemu się złotemu, który traci względem euro w ostatnich tygodniach. Przedsiębiorstwa zarobią więc więcej na swoich produktach niż przed rokiem.