Rijad planuje rewolucję energetyczną, chce inwestować w elektrownie słoneczne. Może to zniejszyć cenę baryłki na giełdach towarowych
W ubiegłym roku Arabia Saudyjska przeciętnie wydobywała 11,62 mln baryłek ropy dziennie, co czyniło ją drugim po USA producentem ropy na świecie. W obliczu konkurencji ze strony Stanów Zjednoczonych Saudowie postanowili nie oddawać rynku i nie zakręcili kurka z czarnym złotem. Nie mogli sobie zresztą na to pozwolić, bowiem co trzecia wydobyta przez Rijad baryłka nigdy nie opuszcza Królestwa.
Według danych Departamentu Energii USA Arabia Saudyjska w 2013 r. zużywała 2,96 mln baryłek ropy dziennie. To stawia ten 30-milionowy kraj na siódmym miejscu pod względem zużycia czarnego złota na świecie. Paradoksalnie w tej klasyfikacji za Królestwem znajdują się kraje o znacznie większej liczbie ludności i bardziej rozwiniętej gospodarce (tj. Niemcy, Francja, Włochy czy Wielka Brytania). Saudowie zużywają dziennie 1,2 mln baryłek ropy więcej niż 250-milionowa Indonezja.
Spora część czarnego złota służy do generacji energii elektrycznej; Saudowie zużywają do tego celu ok. 700 tys. baryłek dziennie. Podczas gdy w większości krajów porzucono tę nieefektywną metodę wytwarzania prądu, w Arabii Saudyjskiej pokrywa ona 60 proc. zapotrzebowania na energię. A to zapotrzebowanie rośnie. Już trzy lata temu analitycy brytyjskiego Chatham House szacowali, że odbywa się to w tempie 7 proc. rocznie.
Ma to związek m.in. ze wzrostem gospodarczym. Biorąc pod uwagę obecne wskaźniki gospodarcze i demograficzne, potrzeby domowe mogą się odbić na eksporcie już w 2021 r., a około 2038 r. kraj może się stać importerem czarnego złota netto. 20 lat to oczywiście sporo, ale biorąc pod uwagę, w jakich horyzontach czasowych planuje się i realizuje politykę energetyczną, Saudowie nie mają wiele czasu. Ponadto mówimy o realnych stratach. Państwowy koncern wydobywający ropę sprzedaje ją państwowemu koncernowi energetycznemu po 4 dol. za baryłkę. Cena na rynkach, nawet po spadku, wynosi ok. 55–60 dol. Na każdej baryłce spalonej w elektrowni Saudowie są kilkadziesiąt dolarów do tyłu.
Zresztą problem leży nie tylko w nieefektywnej energetyce, lecz także w nieefektywnym zużywaniu zasobów. Elektryczność w Królestwie jest subwencjonowana, skutkiem czego konsumenci płacą za nią grosze. 70 proc. elektryczności wykorzystywane jest do napędzania klimatyzatorów. Gesty, na jakie zdobywa się skarb państwa, mogły się opłacać kilkanaście lat temu, kiedy kraj był znacznie mniej ludny; teraz zaczynają odbijać się czkawką.
Aby zapobiec lawinowemu wzrostowi zapotrzebowania na energię, kraj w ubiegłym roku po raz pierwszy wprowadził standardy spalania dla samochodów, a także wymogi dotyczące efektywności klimatyzatorów. Podstawowym elementem saudyjskiej energiewende, odpowiednika niemieckiej rewolucji energetycznej, jest jednak zmiana struktury energetyki. Podstawowym paliwem ma się stać słońce, jedyne bogactwo, którego Saudowie mają więcej niż ropy.
W tym celu powstała specjalna instytucja posiadająca własne miasteczko badawcze – Miasto Króla Abdullaha dla badań nad Energią Atomową i Odnawialną (King Abdullah City for Atomic and Renewable Energy, w skrócie K.A.CARE). Plan energetycznej przesiadki zakłada, że w 2032 r. Królestwo będzie miało panele słoneczne produkujące 41 gigawatów energii, które będą pokrywały jedną piątą potrzeb energetycznych kraju. Chociaż ceny paneli słonecznych w ciągu ostatniej dekady spadły o 80 proc., plan wciąż będzie bardzo drogi w realizacji. Jeśli jednak uda się Saudom, zrobią pierwszy krok na drodze do budowy gospodarki nieopartej na ropie. Dotychczas bowiem żadnemu krajowi nie udało się zbudować tak olbrzymich instalacji słonecznych na pustyni. Dodatkowo plan zakłada, że kraj będzie samodzielnie produkował te panele, a biorąc pod uwagę, że rodzina królewska ma wystarczająco dużo pieniędzy, żeby ściągać najlepszych naukowców na świecie, może im się udać.
Zresztą Saudowie nie pokładają nadziei tylko w energii słonecznej. Chcą jednocześnie rozwijać energetykę jądrową. W tym roku władze podpisały porozumienie z przedstawicielami Korei Płd. Koreańczycy mogliby zbudować dwa średniej wielkości reaktory kosztem 2 mld dol.
Nie tylko zresztą Arabia Saudyjska zamierza inwestować w zielone technologie. Sąsiedni sułtanat Omanu chce wykorzystać energię słoneczną do wydobywania ropy naftowej. O ile w 2007 r. sułtanat wydobywał 700 tys. baryłek dziennie, o tyle w ubiegłym roku było to już 950 tys.
Mimo porozumienia nuklearnego Iran nadal zamierza się zbroić
Iran ma nadzieję, że porozumienie na temat ograniczenia jego programu nuklearnego umożliwi szybkie zniesienie sankcji gospodarczych, zwłaszcza embarga naftowego nałożonego przez USA i UE. Iran jest posiadaczem czwartych co do wielkości złóż ropy naftowej na świecie, szacowanych na 150 mld baryłek. Do 2012 r., kiedy wprowadzono embargo, Iran był czwartym największym producentem ropy i trzecim eksporterem. Obecnie produkuje ok. 2,85 mln baryłek dziennie, co daje mu siódme-ósme miejsce. Władze w Teheranie chcą odzyskać utraconą pozycję na rynku i zamierzają w ciągu pół roku od zniesienia sankcji zwiększyć produkcję o co najmniej milion baryłek dziennie.
Iran wykorzystuje czas spokoju w relacjach z Zachodem do wzmacniania swojej obrony przeciwlotniczej. Jak informowało radio RMF FM, w mieście Ahwaz w południowo-zachodniej części kraju powstały nowe instalacje, które mają zapewnić ochronę przed ewentualnymi nalotami Izraela. Jerozolima nie wierzy w trwałe porozumienie z Teheranem.