Zdaniem Aten, przyjęcie propozycji przedłużenia programu pomocowego, połączonej z żądaniem akceptacji kolejnych reform, zwiększyłaby gospodarczą zapaść Grecji. Według agencji Reuters, przedstawiciel greckiego rządu stwierdził, że gabinet Aleksisa Tsiprasa nie ma mandatu, ani moralnego prawa do akceptacji nowego programu pomocowego w formie przedstawionej przez wierzycieli. Wcześniej premier Tsipras zarzucał wierzycielom, że szantażują jego kraj nowymi warunkami. Dzisiaj jednak minister finansów Janis Warufakis wypowiadał się z optymizmem na temat możliwości porozumienia.
Także szef Komisji Europejskiej Jean Claude Juncker uważa, że istnieje realna szansa na porozumienie z Grecją, a jutro będzie decydujący dzień. Szef Komisji Europejskiej zdecydowanie zaprzecza, aby pożyczkodawcy próbowali szantażować greckie władze, by zmusić je do kompromisu w sprawie kolejnej pożyczki. "Nie było żadnego ultimatum, nie w taki sposób prowadzimy tu negocjacje" - powiedział Juncker. Przypomniał, że międzynarodowe instytucje przedstawiły Grekom propozycję kompromisu, co do której władze w Atenach mają pewne zastrzeżenia.
Według dokumentu z propozycjami wierzycieli dla Grecji, którego szczegóły wyciekły już do prasy, pożyczkodawcy w zamian za przyjęcie przez parlament w Atenach pakietu reform, chcą przedłużyć program pomocowy dla Grecji i wesprzeć go dodatkowymi 12 miliardami euro. W grę wchodzi też wsparcie w spłacie rat kredytów. Grecja miałaby otrzymać 1,8 miliarda euro na spłatę zobowiązań wobec MFW. Pieniądze mają pochodzić z odsetek od greckich obligacji, będących w rękach Europejskiego Banku Centralnego, co oznacza w skrócie, że Grecja zapłaci jednemu wierzycielowi pieniędzmi drugiego.
W zamian grecki parlament ma w głosowaniu zaakceptować porozumienie z wierzycielami przewidujące szczegółowe reformy oraz uchwalić ich pierwszy pakiet.