Nowa regulacja w ekspresowym tempie przechodzi proces legislacyjny. Najpewniej dziś w Sejmie poprze ją też opozycja.
W piątek dowiedzieliśmy się, że rząd planuje nowelizację ustawy o mrożeniu cen energii, w poniedziałek przyjął ją rząd, we wtorek trafiła do parlamentu, w środę obradowała nad nią sejmowa komisja, a dzisiaj będzie głosować Sejm. Opozycja zapowiada poparcie dla rządowego projektu. Wątpliwości budzi sposób, w jaki zostanie sfinansowana obniżka cen prądu.
Projekt ustawy„o zmianie ustawy o szczególnych rozwiązaniach służących ochronie odbiorców energii elektrycznej w 2023 roku w związku z sytuacją na rynku energii elektrycznej oraz niektórych innych ustaw ma zwiększyć limit zużycia bez podwyższenia ceny dla gospodarstw domowych, osób z niepełnosprawnościami, rolników i posiadaczy Karty Dużej Rodziny oraz obniżyć cenę dla przedsiębiorców, samorządów oraz podmiotów użyteczności publicznej. – Na bieżąco reagujemy na sytuację na rynku i w miarę możliwości staramy się sprawić, by każdy z elementów życia gospodarczego był w jak najmniejszym stopniu dotknięty skutkami toczącej się wojny energetycznej – argumentowała minister klimatu i środowiska Anna Moskwa.
Rządowi spieszy się z przyjęciem tych przepisów. Ustawa przechodziła przez ścieżkę legislacyjną w trybie pilnym, dlatego Sejm będzie głosować nad nią już dziś, ponieważ jest to przedostatnie posiedzenie przed przerwą wakacyjną.
Tomasz Nowak, poseł Koalicji Obywatelskiej, który zasiada w komisji ds. energii, klimatu i aktywów państwowych, zajmującej się tym aktem, zapowiada w rozmowie z DGP, że jego ugrupowanie najpewniej poprze ten projekt. – Ten kierunek jest uprawniony, zwłaszcza że w przyszłym roku dalej będziemy wychodzić z traumy gospodarczej – mówi. Dodaje, że najpewniej inne partie opozycji postąpią podobnie.
Według oceny skutków regulacji (OSR) koszt wprowadzenia ustawy to 3 mld 16 mln zł. Środki przeznaczone na wypłatę rekompensat będą pochodzić z Funduszu Przeciwdziałania COVID-19. Dorzucą się do tego również duże spółki węglowe, które uzyskały w 2022 r. „nieuzasadnione nadmierne dochody”. Będą one miały obowiązek odprowadzenia na rzecz Funduszu Wypłaty Różnicy Ceny (FWRC) nadmiarowych dochodów osiągniętych w zeszłym roku. Jak czytamy w OSR, wejście w życie przepisów „nie powoduje skutków finansowych dla jednostek sektora finansów publicznych, w tym budżetu państwa i budżetów jednostek samorządu terytorialnego, polegających na zwiększeniu wydatków lub zmniejszeniu dochodów tych jednostek”.
Według Grzegorza Onichimowskiego, eksperta Instytutu Obywatelskiego, obciążenie spółek węglowych kosztami tych regulacji jest kwestią wątpliwą. – Mechanizm taki miałby sens, ale w 2022 r., kiedy ceny węgla były wyższe. Teraz zaprzepaszczona została funkcja prewencyjna tego quasi-podatku. Nasuwa się pytanie o konstytucyjność takiego rozwiązania – mówi.
Onichimowski podkreśla jednak, że planowane przepisy służą przede wszystkim koncernom energetycznym. – Oczywiście skorzystają na tym odbiorcy, ale FWRC ma rosnący deficyt. Płacąc mało za energię, musimy się zastanowić, ile za nią płacimy w swoich podatkach – mówi DGP. Przy spadających cenach wielkość rekompensat się nie zmienia, a więc, jak przekonuje ekspert, obecnie sprzedaż energii odbiorcom końcowym to najbardziej dochodowy biznes dla spółek, choć do tej pory było to dla nich stosunkowo niewielkie źródło przychodów.
We wrześniu ustawą ma się zająć Senat. Zacznie ona obowiązywać 14 dni po ogłoszeniu. ©℗