Królestwo zmniejszy w lipcu produkcję surowca o 1 mln baryłek dziennie. Jednocześnie sojusznicy z ZEA zwiększą ją o 200 tys.
– Daliśmy im cukierka – przekonuje saudyjski minister energetyki książę Abd al-Aziz ibn Salman, mając na myśli partnerów w OPEC+. Na odbywającym się w weekend w Wiedniu spotkaniu ponad 20 kluczowych eksporterów ropy naftowej Arabia Saudyjska podjęła decyzję o cięciu produkcji o 1 mln baryłek dziennie. Wstępnie rozwiązanie ma obowiązywać w lipcu, ale z możliwością jego przedłużenia.
Redukcja obniży produkcję Rijadu do 9 mln baryłek dziennie. To kolejne posunięcie tego typu w ostatnich miesiącach. W kwietniu, kiedy produkcja w królestwie wynosiła ok. 10,5 mln baryłek dziennie, władze ogłosiły jej zmniejszenie od maja o pół miliona baryłek dziennie. Saudyjskie ministerstwo energii określiło ten ruch jako „środek ostrożności”. W sumie zrzeszone w OPEC+ państwa zdecydowały wówczas o ograniczeniu produkcji o ok. 1,6 mln baryłek dziennie.
Sfinansować ambicje MBS
– To bardzo niski poziom produkcji w kontekście tego, że nie znajdujemy się w globalnej recesji – komentował najnowszą decyzję Saudyjczyków obecny na spotkaniu w stolicy Austrii analityk przedsiębiorstwa finansowego UBS Giovanni Staunovo. Maksymalna zdolność produkcyjna królestwa wynosi niemal 12 mln baryłek dziennie.
Dlatego, jak podkreśla Staunovo, jest to wyraźny sygnał, że Saudyjczycy „chcą osiągnąć to, co określają mianem stabilności rynku”. Rijadowi zależy, by cena ropy kształtowała się powyżej 80 dol. za baryłkę. Zarobione w ten sposób środki mają umożliwić Muhammadowi ibn Salmanowi (MBS), de facto przywódcy Arabii Saudyjskiej, realizację ambitnych projektów związanych z jego „Wizją 2030”. Chodzi m.in. o budowę kontrowersyjnych miast przyszłości Neom i The Line.
Oświadczenie ministra Abdulaziza, przyrodniego brata MBS, pojawiło się tuż przed rozpoczynającą się dziś w królestwie wizytą sekretarza stanu Stanów Zjednoczonych Antony’ego Blinkena. „Omówiona zostanie strategiczna współpraca USA i Arabii Saudyjskiej w kwestiach regionalnych i globalnych oraz szereg kwestii dwustronnych, w tym współpraca gospodarcza”– poinformował Departament Stanu.
Nie wiadomo, czy sprawa cięć ropy zostanie przez Blinkena poruszona. Ale w przeszłości tego typu decyzje Saudyjczyków wywoływały tarcia z administracją prezydenta Joego Bidena. Amerykanie chcą bowiem utrzymać ceny ropy na niskim poziomie, by uniknąć dalszego osłabienia globalnej gospodarki. – Arabia Saudyjska poniesie konsekwencje za decyzje, które podjęła razem z Rosją – komentował Biden, kiedy w październiku ubiegłego roku kartel podjął decyzję o redukcji produkcji ropy o ok. 2 mln baryłek dziennie.
Cięcia nie dla wszystkich
Tym razem sytuacja wygląda nieco inaczej, bo ogłoszone w Wiedniu obniżki nie obejmą wszystkich członków OPEC+. Zjednoczone Emiraty Arabskie uzyskały zgodę na zwiększenie – począwszy od 2024 r. – produkcji o 200 tys. baryłek dziennie. Od stycznia wzrośnie ona do ok. 3,2 mln baryłek dziennie. Abu Zabi od dawna starało się zwiększyć swoje możliwości w tym zakresie. W 2021 r. podjęły nawet rzadką publiczną walkę z Saudyjczykami i zasugerowały, że mogą opuścić kartel. Wzmocnienie produkcji ZEA odbędzie się kosztem afrykańskich członków OPEC+. Nigeria i Angola od lat nie są w stanie osiągnąć swoich celów produkcyjnych m.in. z powodu niewystarczających inwestycji. Zostały więc poproszone o przekazanie części niewykorzystanych kwot sojusznikom z Abu Zabi.
Rosja, drugi co do wielkości producent OPEC+, nie została zobowiązana do żadnych dodatkowych cięć w tym roku. Podczas rozmów w Wiedniu pozostawała, podobnie jak pozostali uczestnicy wydarzenia, sceptyczna co do proponowanych przez Saudyjczyków planów dalszego ograniczania produkcji. Jednocześnie pojawiają się wątpliwości, czy biorąc pod uwagę wysoki wolumen eksportu, Moskwa w pełni wdrożyła poprzednie obniżki. – Niektóre dane z Rosji po prostu się nie zgadzają – komentował minister energetyki ZEA Suhajl al-Mazrawi, dodając, że rosyjscy urzędnicy „starają się wyjaśnić sprawę”. Wczoraj pisaliśmy, że agencja Energy Intelligence szacuje, iż z zaplanowanych cięć na poziomie 500 tys. baryłek w kwietniu Moskwa osiągnęła jedynie ok. 300 tys.
Od początku inwazji na Ukrainę Kreml w coraz większym stopniu konkuruje ze swoimi bliskowschodnimi sojusznikami na rynkach azjatyckich. A jak pisze „The Wall Street Journal”, dostępne dane wskazują, że Rosja nadal pompuje duże ilości ropy na rynek, co pomogło zmaksymalizować dochody jej oblężonej gospodarki.
Ropa zdrożeje
Analitycy Goldman Sachs stwierdzili, że spotkanie w Wiedniu było „umiarkowanie optymistyczne” dla rynku ropy i może podnieść ceny baryłki Brent w grudniu 2023 r. o 1 do 6 dol. w zależności od tego, jak długo Arabia Saudyjska utrzyma wydobycie na poziomie 9 mln baryłek dziennie w ciągu najbliższych sześciu miesięcy.
– Rynek nie spodziewał się decyzji Rijadu o jednostronnym zmniejszeniu produkcji o 1 mln baryłek dziennie – wskazuje z kolei w rozmowie z CNBC prezes firmy analitycznej Rapidan Energy Bob McNally. I tłumaczy, że spodziewa się „dużych globalnych deficytów, które zmaterializują się w drugiej połowie 2023 r. oraz cen ropy przekraczających 100 dolarów w przyszłym roku”.
W poniedziałek rano ceny wzrosły. Międzynarodowy benchmark ropy Brent skoczył o 2,5 proc. (względem piątku) do ponad 78 dol. za baryłkę, podczas gdy jego amerykański odpowiednik West Texas Intermediate wzrósł o 2,6 proc. do 73,60 dol. ©℗