Polityka gospodarcza jest dla inwestorów istotnym czynnikiem przy ocenie atrakcyjności kraju. Ale trzeba solidnie 'nabroić', żeby radykalnie zmienić ich nastawienie do 38-milionowego, szybko rozwijającego się kraju będącego członkiem Unii Europejskiej.

26 maja dolar kosztował poniżej 4,23 zł, o 3,5 proc. mniej niż w ostatnim dniu 2022 r. W stosunku do euro złoty zyskał do tego czasu 3,2 proc. Kurs wynosił niewiele ponad 4,53 zł. Kilka ostatnich dni przyniosło osłabienie krajowej waluty w związku z obawami dotyczącymi limitu długu publicznego w USA. Ale wcześniej kurs euro zszedł nawet poniżej 4,48 zł, a dolara do niewiele ponad 4,1 zł. Polska waluta nie miała tak dobrego początku roku od 2017 r. Przejściowo złoty był najmocniejszy od rosyjskiej agresji na Ukrainę w lutym 2022 r.

Polska nie jest jedynym krajem z szybko umacniającą się walutą. W przypadku węgierskiego forinta czy meksykańskiego peso skala aprecjacji od początku roku jest jeszcze większa, ale w perspektywie trzymiesięcznej tempo umocnienia jest już bardzo podobne, a w skali miesiąca złoty okazuje się lepszy od obu tych walut.

– Są mocne czynniki fundamentalne, które przemawiają za aprecjacją. Przede wszystkim w krótkim czasie z deficytu na rachunku bieżącym bilansu płatniczego przesunęliśmy się do nadwyżki. W skrócie: więcej jest eksporterów chcących kupić złotego niż importerów, którzy chcą go sprzedać – opisuje Piotr Bielski, ekonomista Santander Bank Polska.

Zapraszamy do zapoznania się ze wszystkimi artykułami z Wydania Specjalnego DGP - Wall Street Journal CEO Summit London 2023

W 2022 r. eksport w przeliczeniu na euro był o 21,5 proc. większy niż rok wcześniej. Ale dynamika importu wyniosła 27 proc. W lutym tego roku (to ostatnie dostępne dane) eksport był o 10 proc. większy niż rok wcześniej, a import spadł o 5 proc.

– To efekt taniejących surowców, bardzo istotnej poprawy terms of trade, a co za tym idzie – szybkiej poprawy bilansu handlowego – dodaje Michał Dybuła, główny ekonomista BNP Paribas Bank Polska, tłumacząc przejście z deficytu do nadwyżki w obrotach towarowych, co w jego opinii było głównym powodem umocnienia złotego.

Jak wynika z danych Narodowego Banku Polskiego, w całym 2022 r. na rachunku obrotów bieżących bilansu płatniczego Polska miała 19,5 mld euro deficytu. W pierwszych dwóch miesiącach 2023 r. była nadwyżka w wysokości 4,7 mld euro. Deficyt w obrotach towarowych w wysokości 24,1 mld euro w całym 2022 r., w styczniu–lutym ustąpił miejsca nadwyżce na poziomie 3,8 mld euro.

Polska jest regionalnym potentatem, jeśli chodzi o nadwyżkę w obrotach usługowych. W 2022 r. wyniosła ona 36,5 mld euro, a na początku 2023 r. 7 mld euro. Równocześnie notuje stały deficyt w dochodach pierwotnych: w ub.r. wyniósł on 29,7 mld euro, a w styczniu–lutym br. 4,7 mld euro. To w znacznej mierze odbicie zysków wypracowywanych w Polsce przez filie zagranicznych inwestorów bezpośrednich. Część trafia do nich w postaci dywidend czy odsetek od pożyczek dla polskich spółek córek. Ale duża część jest zatrzymywana w kraju, nie przyczynia się więc do zwiększenia popytu na złotego.

– Złoty umocnił się na prawdziwych przepływach kapitału – podkreśla z kolei Ernest Pytlarczyk, główny ekonomista Banku Pekao. – Coraz częściej słyszymy o zagranicznych bankach, które nie spekulują na naszym rynku, a mają do wymiany duże kwoty związane np. z bezpośrednimi inwestycjami zagranicznymi – dodaje.

W latach 2016–2022, pierwszych pięciu latach rządów Prawa i Sprawiedliwości, napływ inwestycji bezpośrednich do Polski wynosił średnio 15 mld euro rocznie (ta kwota uwzględnia reinwestowane zyski). W latach 2021–2022 było to już ponad 30 mld euro.

– Widzimy wyraźniej trend nearshoringu: przenoszenia produkcji np. z Azji do Europy, aby wzmocnić łańcuchy dostaw, które ucierpiały podczas pandemii. To pole do fuzji i przejęć, ale i często inwestycji „greenfieldowych”. Ten trend pozytywnie wpływa na postrzeganie naszego rynku. Polska przez cały czas jest bardzo atrakcyjnym miejscem do lokowania produkcji i biznesu, z wysoko wykwalifikowanymi pracownikami. Konkurowanie z tańszymi rynkami azjatyckimi ma nową odsłonę – mówi Paweł Bukowiński, partner zarządzający w dziale strategii i transakcji EY.

Inwestorów z zagranicy może przyciągać również krajowy rynek akcji i obligacji. WIG20, główny wskaźnik koniunktury warszawskiej giełdy, zyskał od początku roku 10 proc. (wersja dolarowa tego wskaźnika poszła w górę w ciągu ostatnich 12 miesięcy – o 14,6 proc.). Indeks TBSP, pokazujący w syntetyczny sposób notowania polskich obligacji skarbowych, zyskał 5,1 proc. Wcześniej spadał przez dwa lata.

Obligacje zyskują m.in. dzięki narastającym oczekiwaniom, że Narodowy Bank Polski wkrótce zacznie obniżki stóp procentowych. Główna stopa NBP od września ub.r. wynosi 6,75 proc. Inflacja w kwietniu wynosiła 14,7 proc. wobec 18,4 proc. dwa miesiące wcześniej. Nadal jest jednak na poziomach nie widzianych od ponad dwóch dekad. Cel NBP to wzrost cen konsumpcyjnych jak najbliżej 2,5 proc. w skali roku.

Wysoka inflacja sprawia równocześnie, że w górę idzie realny efektywny kurs złotego. Przyjrzeli się temu ostatnio ekonomiści Banku Handlowego, polskiej filii amerykańskiej Citigroup. „Z punktu widzenia konkurencyjności gospodarki istotny jest nie tyle kurs rynkowy, co realny efektywny kurs walutowy (REER). Pokazuje on zmiany wartości złotego wobec koszyka walut głównych partnerów handlowych (stąd określenie «efektywny») po skorygowaniu o różnice w inflacji między Polską a innymi krajami (stąd «realny»). Umocnienie REER wynika zarówno z nominalnej aprecjacji waluty, jak i wyższej inflacji w kraju niż za granicą” – tłumaczyli w raporcie dla klientów.

„W latach 2018–2021 kurs REER skorygowany o CPI pozostawał relatywnie stabilny, nie odbiegając istotnie od średniej z tego okresu. Sytuacja zmieniła się istotnie w ostatnich miesiącach. W kwietniu notowania kursu realnego osiągnęły najwyższy (tj. najsilniejszy) poziom od ponad 10 lat, przy czym ścieżka wzrostowa rozpoczęła się wraz ze zdecydowanym wzrostem polskiego CPI wobec partnerów handlowych” – wskazali.

Realny efektywny kurs wyliczony na podstawie CPI – inflacji konsumenckiej poszedł w górę mocniej niż szacowany na podstawie PPI – cen produkcji sprzedanej przemysłu. Tu wróciliśmy do poziomów notowanych dwa lata temu (latem ub.r. kurs był najsłabszy od 2004 r., czyli od czasu wejścia Polski do Unii Europejskiej).

Umocnienie złotego mogłoby być większe. Sposobem na jego uniknięcie jest stosowany przez władze model wymiany walut napływających do Polski z Unii Europejskiej. Wprawdzie środki z Krajowego Planu Odbudowy są zablokowane, ale Polska jest największym beneficjentem funduszy strukturalnych. Od 2004 r. kraj stale notuje dodatnie saldo w transferach z UE. W I kw. br. wyniosło ono 2,6 mld zł (ponad 0,5 mld euro). Nadwyżka nie jest w całości wymieniana na rynku. W części wymiana jest dokonywana z jego pominięciem – przez Narodowy Bank Polski. Konsekwencją jest wzrost rezerw dewizowych kraju. W kwietniu br. miały one wartość 178 mld dol.

Tylko w kwietniu – gdy presja aprecjacyjna była szczególnie widoczna – rezerwy zwiększyły się o 7,7 mld dol. W przeliczeniu na euro był wzrost o 5,6 mld. Może to wskazywać na zwiększoną skalę sprzedaży walut obcych dokonywanych w NBP przez rząd.

Ale zdaniem jednego z krajowych analityków nie oznacza to, że nie ma wymiany rynkowej, dokonywanej za pośrednictwem Banku Gospodarstwa Krajowego. – Nikt nie ma statystyk, ile środków z Unii Europejskiej przechodzi przez państwowy bank. Ale widać BGK na rynku. Napływ związany z funduszami unijnymi przez cały czas się utrzymuje – mówi rozmówca DGP.

W przeszłości bank centralny nie ukrywał, że dzięki słabemu złotemu chce pomagać eksporterom. RPP w swoich komunikatach podkreśla ostatnio, że „szybszemu obniżaniu inflacji sprzyjałoby umocnienie złotego, które w ocenie Rady byłoby spójne z fundamentami polskiej gospodarki”.

„Podobnie jak w latach ubiegłych, Ministerstwo Finansów wymieniało w 2022 roku środki walutowe znajdujące się w jego dyspozycji zarówno na rynku walutowym za pośrednictwem BGK, jak i w Narodowym Banku Polskim. Wymieniono waluty o równowartości 10,3 mld euro w Narodowym Banku Polskim i 7,4 mld euro na rynku walutowym” – podało w połowie maja MF.

Prócz polityki pieniężnej na kurs walutowy wpływ może mieć również polityka – i perspektywa jesiennych wyborów parlamentarnych. Chodzi nie tylko o ich wyniki, lecz także o kampanię wyborczą i pojawiające się w jej trakcie obietnice płynące ze wszystkich stron sceny politycznej. Deficyt finansów publicznych Polski w 2022 r. wyniósł 3,7 proc. PKB. Na ten rok jest spodziewany jego wzrost do ponad 5 proc. PKB.

– Tak długo jak perspektywy wzrostu gospodarki są dobre, rating kraju pozostaje wysoki, tak nadal jesteśmy traktowani jako bardzo atrakcyjne miejsce inwestycji. Gdyby się okazało, że np. pojawiają się duże napięcia w budżecie, a co za tym idzie – zwiększa się presja fiskalna, to oczywiście przekłada się to na perspektywy rozwoju naszej gospodarki, w tym oczekiwania inflacyjne, związane z kosztem finansowania i wreszcie oczekiwania co do potencjału wzrostu gospodarki. Polityka gospodarcza ma istotne znaczenie dla atrakcyjności kraju dla inwestorów, ale trzeba solidnie „nabroić”, żeby radykalnie zmienić ich nastawienie do 38-milionowego, szybko rozwijającego się kraju będącego członkiem Unii Europejskiej – uważa Paweł Bukowiński z EY. ©℗