- Banki spółdzielcze w pojedynkę nie wejdą do dużych aglomeracji. Tu widzę szansę w zwiększeniu współpracy i wykorzystaniu siły całego zrzeszenia - uważa Artur Adamczyk, prezes Banku BPS stojącego na czele większego z dwóch istniejących zrzeszeń banków spółdzielczych.
- Banki spółdzielcze w pojedynkę nie wejdą do dużych aglomeracji. Tu widzę szansę w zwiększeniu współpracy i wykorzystaniu siły całego zrzeszenia - uważa Artur Adamczyk, prezes Banku BPS stojącego na czele większego z dwóch istniejących zrzeszeń banków spółdzielczych.
Banki spółdzielcze w sumie zarobiły w 2022 r. ponad 3 mld zł. Jakie były wyniki Zrzeszenia BPS?
W naszym zrzeszeniu wynik wyniósł 1,75 mld zł. To cztery razy więcej niż rok wcześniej.
Banki spółdzielcze zarobiły na wysokich stopach procentowych podobnie jak komercyjne. W komercyjnych od razu się wyciągnęły ręce po te zyski. Banków spółdzielczych nikt nie rusza…
Sektor bankowy zyskał na tym, że po pandemii było dużo wolnej gotówki i spread pomiędzy oprocentowaniem kredytów i depozytów zaczął rosnąć. Rzeczywiście, w bankach komercyjnych zaraz przyszedł czas na wakacje kredytowe, kontynuowano tworzenie rezerw na pozwy frankowe. W bankach spółdzielczych kredytów walutowych nie ma. A portfel hipotek złotowych nie był na tyle duży, by - jak pan mówi - wyciągały się ręce po pieniądze. W bankach spółdzielczych klienci złożyli mniej wniosków o wakacje kredytowe niż w bankach komercyjnych. W Banku BPS wakacje kredytowe objęły prawie 60 proc. portfela w ujęciu ilościowym i 70 proc. w ujęciu wartościowym. W bankach spółdzielczych to było odpowiednio ok. 40 proc. i 50 proc.
Mniej świadomi klienci?
Może raczej tacy, którzy są bardziej zżyci relacyjnie z bankiem spółdzielczym i, wiedząc, że bank spółdzielczy doskonale zna ich sytuację, bo jest ich sąsiadem, uznali, że nie byłoby w porządku występować o wakacje kredytowe.
Rentowność banków spółdzielczych była w ubiegłym roku lepsza niż komercyjnych.
Stopa zwrotu z kapitału w bankach Zrzeszenia BPS wyniosła 21 proc. Ale pamiętajmy, że inflacja w 2022 r. była na poziomie 16,6 proc. To oznacza, że przyrost kapitałów w ujęciu realnym był stosunkowo niewielki. A ma on znaczenie z punktu widzenia przyszłej zdolności finansowania gospodarki.
Jakie są perspektywy zysków banków spółdzielczych w 2023 r.? Będzie tak samo dobrze jak w 2022 r.?
Myślę, że wynik będzie raczej pomiędzy rezultatami z lat 2021 i 2022. Wynik odsetkowy będzie już niższy, bo spread odsetkowy jednak się zmniejszył. Dodatkowo będzie się materializowało ryzyko kredytowe. Na razie jakość portfela kredytowego jest bardzo dobra. W naszym zrzeszeniu udział kredytów niepracujących spadł w ubiegłym roku z 7,45 proc. do 7,27 proc. Ale mamy świadomość, że szybki wzrost stóp procentowych, spadek płac realnych, pogorszenie koniunktury przełożą się na sytuację naszych klientów.
Rezerwy zwiększały się już w 2022 r. W całym sektorze banków spółdzielczych to było 1,3 mld zł wobec 300 mln zł rok wcześniej. Czy to znaczy, że pogorszenie kondycji gospodarki już się odbija na klientach? Jakich grup to dotyczy?
W pewnym stopniu się odbija. W tej chwili trudno mówić o konkretnych grupach. Wzrost rezerw wynika raczej z bardziej restrykcyjnego podejścia do ich tworzenia.
Czy w bankach spółdzielczych widać pogorszenie sytuacji rolników? W ubiegłym roku mieliśmy protesty związane m.in. z wysokimi kosztami nawozów…
Nie zauważamy, by miało to miejsce w większym stopniu niż w jakimkolwiek innym sektorze. Dodam też, że tradycyjnie portfel kredytów rolniczych jest najlepszy, jeśli chodzi o jakość. Rolnicy są najbardziej solidnymi płatnikami.
Bo spłacają kredyty preferencyjne.
Nie tylko. Mam na myśli również kredyty komercyjne.
Co z kosztami w bankach spółdzielczych? One rosły choćby ze względu na wzrost cen, który odbija się na całej gospodarce. Czy wzrost kosztów nie przyspieszy myślenia o konsolidacji w sektorze, w którym jest prawie 500 osobnych podmiotów?
Banki spółdzielcze wśród powodów połączeń wymieniają oczywiście koszty. Nie chodzi o ich bieżący wzrost, a raczej o rosnące potrzeby dotyczące wydatków na systemy IT, technologie czy raportowanie. Do tego dochodzi to, że coraz więcej muszą płacić za specjalistów. Efektem pandemii było zwiększenie popularności pracy zdalnej; specjaliści mówią często, że nie muszą pracować dla banku lokalnego, ale mogą dla firmy w Warszawie. Chęć łączenia jest też uzasadniona tym, że banki spółdzielcze chcą mieć większy potencjał i rosnąć razem ze swoimi klientami. Im większe kapitały banku, tym bank może udzielić większych kredytów jednemu klientowi. Budujące jest to, że połączenia odbywają się właśnie z takich powodów, a właściwie nie mówi się już o połączeniach ratunkowych, w których mały, słaby bank szuka wsparcia u dużego.
Czy łączeń będzie więcej?
Ja już dawno byłem zdania, że zwiększenie współpracy w ramach zrzeszeń i systemów ochrony spowoduje mniejszą presję na konsolidację w przyszłości. W ubiegłym roku w naszym zrzeszeniu było dziewięć połączeń banków spółdzielczych, z czego jedno dotyczyło trzech banków. Czy to dużo? Uważam, że obecnie te fuzje to są raczej działania okazjonalne, a nie wynikające z fali połączeń. Nie spodziewałbym się, że ten proces przyspieszy, nawet w związku ze wzrostem kosztów. Część zadań, które obciążają banki spółdzielcze, jest i będzie realizowana na poziomie zrzeszenia.
Co w ostatnich latach przeniesiono do banku zrzeszającego?
Na przykład płatności mobilne - w tym celu stworzyliśmy hub płatnościowy. Profil zaufany funkcjonuje na poziomie zrzeszenia dla wszystkich banków spółdzielczych. Podobnie jak wnioski na otwieranie konta czy kredyt gotówkowy, realizowane online.
Porozmawiajmy o konkurencji banków spółdzielczych z komercyjnymi. W ostatnim czasie te drugie coraz mocniej interesują się sektorem rolniczym. Jakie to ma konsekwencje dla banków spółdzielczych? Trzeba się bardziej wysilić, czy może uważacie, że to pole jest tak dobrze zagospodarowane przez BS-y, że banki komercyjne nie mają tu szans?
Nie lekceważymy konkurencji. Ale chociaż banki spółdzielcze mają mniej niż 10-proc. udział w całym rynku mierzonym wartością kredytów czy depozytów, to równocześnie obsługują 70 proc. rolników, 20 proc. małych i średnich firm oraz 60 proc. jednostek samorządu terytorialnego. Oczywiście banki spółdzielcze muszą się starać bardziej, bo konkurowanie na marże przez cały czas trwa. Jeżeli dla klienta ważna jest tylko cena, to faktycznie może szukać współpracy poza bankiem spółdzielczym, ale jeśli liczą się elastyczność, długoterminowa współpraca, to zdecydowanie jest tak, że są projekty, których firma nie jest w stanie zrobić z nikim innym, tylko z lokalnym bankiem spółdzielczym.
Jeśli chodzi o rolników, też widać wzrost konkurencji. Po części wynika to z tego, że część gospodarstw rolnych przeobraża się w małe przedsiębiorstwa. Przewagą banków spółdzielczych pozostaje to, że dla wielu klientów liczy się dostęp do placówki, a nie tylko kontakt zdalny.
Zapytam o konkurencję w drugą stronę: czy spółdzielcy mogą rywalizować z bankami komercyjnymi na ich rynku? Banki komercyjne mają duże budżety IT, na promocję, a jeśli potrzeba, to i wsparcie od właściciela z zagranicy albo właściciela państwowego…
Oczywiście, że banki spółdzielcze są konkurencją dla banków komercyjnych. Świadczą o tym nasze udziały rynkowe, o których mówiłem wcześniej. Banki spółdzielcze nie obsługują wielkich korporacji, nie są mocno obecne w dużych miastach. Co innego Bank BPS - my kredytujemy również firmy i samorządy dużych miast. Banki komercyjne mają duże budżety IT czy na promocję, ale z punktu widzenia zwykłej obsługi klienta to, jeśli chodzi o bankowość mobilną, internetową czy płatności mobilne, w bankach spółdzielczych klient takie usługi otrzyma.
Czy w takim razie bankom spółdzielczym przybywa klientów?
Ich liczba jest mniej więcej stała, ok. 3 mln. Trudno nam policzyć klientów bankowości spółdzielczej w dwóch zrzeszeniach i podać te dane tak, jak robią to banki komercyjne. W tej chwili ich nie podam, ale pracujemy w zrzeszeniu nad hurtownią danych, która umożliwi zbieranie precyzyjnych liczb w tym zakresie.
Mówi pan o stałej liczbie klientów, a banki komercyjne stale chwalą się przyrostami. To jest jeden z ich celów biznesowych. Na tym tle banki spółdzielcze wypadają słabiej.
To jest właśnie obszar do współpracy w ramach zrzeszenia. Pojedynczy bank spółdzielczy, mimo relacyjności na swoim terenie działania, nie będzie w stanie wiele zrobić - banki spółdzielcze w pojedynkę nie wejdą do dużych aglomeracji. Tu widzę szansę w zwiększeniu współpracy zrzeszeniowej i wykorzystaniu siły całego zrzeszenia. Udział banków spółdzielczych w rynku klientów indywidualnych na poziomie 3,8 proc. to z pewnością za mało, i nad tym się w najbliższym czasie skupimy.
Jaka jest kondycja banku zrzeszającego? Wiemy, że banki spółdzielcze w ubiegłym roku poradziły sobie bardzo dobrze. A sam BPS?
W ciągu ostatnich czterech lat sytuacja Banku BPS, jeśli chodzi o współczynniki kapitałowe czy ryzyko kredytowe, poprawiła się. Współczynnik kapitałowy TCR wzrósł w tym czasie z 12,43 proc. do 21,25 proc. Współczynnik Tier 1 z 8,7 proc. do 16,02 proc. Udział złych kredytów spadł z 16,9 proc. do 11,1 proc. Dziś spełniamy wszystkie wymogi nadzorcze. Nawet gdyby Komitet Stabilności Finansowej przywrócił wszystkie wymogi sprzed wybuchu pandemii, to Bank BPS by je wypełniał.
Jeśli zaś chodzi o bieżące wyniki banku, to faktycznie mieliśmy stratę, ale ona wynika wyłącznie z wpływu ustawowych wakacji kredytowych. Strata wyniosła 38 mln zł. Bez kosztów wakacji kredytowych i dodatkowej wpłaty na Fundusz Wsparcia Kredytobiorców mielibyśmy wynik 40 mln zł na plusie. W 2021 r. mieliśmy 32 mln zł zysku. Rok wcześniej 6 mln zł. Więc uważam, że jest progres. Bank Polskiej Spółdzielczości długofalowo jest zdolny do budowania nadwyżki kapitałowej. ©℗
Rozmawiał Łukasz Wilkowicz
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama