Podobno, aby opanować język angielski w stopniu doskonałym, trzeba poznać 12 tys. słów. Jednak już 4 tys. wyrażeń wystarczy do tego, by móc zrobić po angielsku wszystko, co potrzebne w normalnym życiu.

Te 4 tys. umożliwi skuteczną komunikację na wiele przyziemnych i abstrakcyjnych tematów. Innymi słowy, do osiągnięcia językowej biegłości trzeba zaledwie 30 proc. słownika, którym dysponowali najwięksi mistrzowie angielskiej literatury. Nie każdy musi umieć napisać „Ulissesa”.
Paul Leonardi i Tsedal Neeley nazwali to zasadą 30 proc. i opisali na przykładzie historii Sary Menker. Menker pracowała na Wall Street jako analityczka. Gdzieś ok. 2008 r., trochę pod wpływem przetaczającego się wówczas kryzysu finansowego, zainteresowała się globalnym rynkiem żywności. Nie był to wtedy temat sexy.
Menker pomogło to, że pochodziła z Etiopii. Miała więc ogólne pojęcie o realiach rolnictwa we współczesnej Afryce. Nie była to jednak wiedza dogłębna. Ot, taka, jaką dziewczyna z wyższej klasy średniej, szybko wysłana przez rodziców na studia do USA, może mieć na taki temat. Menker zobaczyła w rolnictwie wielką szansę, może nawet swoją misję. Analityczna intuicja podpowiadała jej, że to może być „następna duża rzecz”. Kiedy jednak próbowała ugryźć to od strony biznesowej, trafiła na poważną blokadę. Był nią brak informacji. Menker widziała, że globalny rynek żywności jest w niemal 100 proc. analogowy. Nie ma tu nawet ułamka komfortowo podanych danych, na podstawie których podejmuje się kluczowe decyzje dotyczące inwestycji na rynkach bankowym, finansowym czy ubezpieczeniowym.
Paul Leonardi, Tsedal Neeley, „Cyfrowy umysł. Jak zarządzać i rozwijać biznes w erze algorytmów i sztucznej inteligencji”, przeł. Dorota Gasper, Wydawnictwo MT Biznes, Warszawa 2023 / Materiały prasowe
W ciągu kilku następnych lat Menker założyła firmę Gro Intelligence wyspecjalizowaną w używaniu algorytmów i sztucznej inteligencji do badania trendów rynku rolnego w skali globalnej. To dzięki Gro Intelligence dziura między erą analogową a cyfrową została w tej branży zasklepiona. Ale nie to jest najważniejsze.
Leonardi i Neeley przywołują postać Menker nieprzypadkowo. Pokazują osobę, która zastosowała się właśnie do ich zasady 30 proc. Nie była komputerowym geekiem, nie napisała pierwszego programu w wieku czterech lat na starym Atari ojca. Przeciwnie - Menker sama uważała się za osobę „nietechniczną”. Zrozumiała jednak, że do realizacji swojego biznesowego pomysłu musi się „ucyfrowić”.
To nieuchronne. Takie są czasy. Bez zdobycia podstawowej wiedzy na temat funkcjonowania świata danych, algorytmów i sztucznej inteligencji nie ruszy z miejsca. I ona to zrobiła. Nie jest i nie będzie geniuszem IT. Ale zdobyła cyfrową kompetencję - właśnie owe 30 proc.
Jej przykład - powiadają Leonardi i Neeley - ma służyć jako zachęta dla wszystkich. „Ucyfrowienie” powinno się bowiem zdemokratyzować. Ludzie sami robią sobie krzywdę, uważając, że to coś, czego na pewno nie ogarną. To zaczyna być poważna blokada w życiu biznesowym. Bo nowy przedsiębiorca to cyfrowy przedsiębiorca. Musi się w tym świecie poruszać swobodnie. Dobra wiadomość jest taka, że nie trzeba od razu iść na studia z dziedziny informatyki. Wystarczy 30 proc. Zaś pozostałe 300 stron tej książki to już tylko rozpisanie tego przykazania na bardziej szczegółowe kroki oraz kroczki. Warto. ©℗