Do 25 stycznia potrwają konsultacje Komisji Europejskiej z państwami członkowskimi w sprawie nowych, kryzysowych zasad udzielania pomocy publicznej.

Regularnych przeglądów unijnego prawa pod kątem większej elastyczności dla krajowych rządów dokonuje zespół komisarza ds. konkurencji Margrethe Vestager. Nowym przyczynkiem do poluzowania bardzo restrykcyjnych do 2021 r. zasad było rozpoczęcie rosyjskiej agresji na Ukrainę. Bruksela już od początku kryzysu spowodowanego przez pandemię podkreślała, że wieloletni unijny budżet jest zamknięty i podstawowym pomysłem będzie uelastycznianie możliwości wydatkowania środków z wieloletnich ram finansowych, jak również większa swoboda, jeśli chodzi o akceptowalną pomoc publiczną. Teraz jednak gabinet Vestager dokonuje przeglądu przepisów pod kątem potencjału zachwiania jednolitym rynkiem. I choć konsultacje z państwami członkowskimi są w toku, to pierwsze wnioski KE są jednoznaczne: Niemcy oraz Francja dystansują pod względem zatwierdzanej przez Brukselę pomocy publicznej całą resztę UE.

77 proc. dla dwóch krajów

Zgodnie z danymi dotyczącymi pomocy publicznej będącej następstwem rosyjskiej napaści na Ukrainę Komisja Europejska zatwierdziła do końca zeszłego roku ponad 180 projektów krajowego wsparcia przedsiębiorstw na łączną kwotę 672 mld euro. Aż 53,02 proc. z tej kwoty, czyli ponad 356 mld euro, zafundowały swojemu biznesowi Niemcy. Na drugim miejscu plasuje się Francja, która wydała na ten cel ponad 161 mld euro (ok. 24 proc.). Choć podium zamykają Włosi z pomocą publiczną na kwotę 51,4 mld euro (7,65 proc.), to sam Berlin i Paryż odpowiadają za ponad 77 proc. całej pomocy udzielonej przedsiębiorstwom krajowym w UE na skutek kryzysu wywołanego rosyjską agresją w Ukrainie. Polska na tym tle wypada przeciętnie w UE z udziałem 1,7 proc., tj. 11,44 mld euro. Kwota niewiele mniejsza niż w przypadku Hiszpanii, ale to ponad dwukrotnie mniej niż w przypadku Danii.
KE, przedstawiając nam powyższe dane, zastrzegła, że są one szacunkowe, ponieważ nie w każdym przypadku państwowej interwencji należy podawać dane dotyczące udziału tej pomocy w budżecie oraz wielkość samego budżetu, stąd część z nich jest oparta nie tylko na informacjach zawartych we wniosku o zatwierdzenie projektu, ale także na publicznie dostępnych danych, m.in. z komunikatów przekazywanych przez władze krajowe. Projekty, które zakładają wsparcie przedsiębiorstw z publicznych pieniędzy i muszą zostać zatwierdzone przez Brukselę, dotyczą zarówno dotacji bezpośrednich, pożyczek, jak i innych gwarancji budżetowych.
Celem restrykcyjnych do pandemii zasad było wspieranie europejskiej konwergencji, zbliżanie europejskich gospodarek i oddalenie widma ogromnego rozdźwięku między bogatymi państwami, które stać na dofinansowanie swojego biznesu w warunkach kryzysu, a biedniejszymi, zwłaszcza nowymi w UE państwami, które na podobny krok nie mogą sobie pozwolić. Wstępna ocena gabinetu Vestager dotycząca poluzowania tych ram i ich wpływu na konkurencję na jednolitym rynku jest jednak krytyczna.

Jednolicie wyjść z kryzysu

Vestager stoi teraz przed zadaniem dopasowania zasad możliwej pomocy publicznej w taki sposób, aby nie hamowały one potencjału państw członkowskich, ale jednocześnie nie pogłębiały radykalnie różnic w rozwoju gospodarczym. Obecne zasady według naszych informacji są oceniane przez Brukselę krytycznie i w dłuższej perspektywie mogą spowodować większą fragmentację rynku wewnętrznego oraz wywołać wyścig subsydiów wewnątrz UE.
- Bogate państwa mogłyby przeznaczać jeszcze więcej środków na dofinansowanie swoich przedsiębiorstw, które siłą rzeczy stałyby się znacznie silniejsze niż firmy w mniej rozwiniętych krajach, a to już prosta droga do zachwiania jednolitym rynkiem - ocenił w rozmowie z nami jeden z unijnych dyplomatów.
Zespół komisarz Vestager monitoruje obecnie również, jaki wpływ miały zatwierdzone już dotacje państw członkowskich na mocy poluzowanych, „tymczasowych” zasad pomocy publicznej i jak oddziałują one na europejski rynek. Mimo że wszystkie krytyczne argumenty mają zostać uwzględnione w nowych wytycznych Brukseli, to UE nie rezygnuje jednocześnie z pomysłu wpompowania w gospodarkę dużych środków, które pozwoliłyby nawiązać rywalizację ze Stanami Zjednoczonymi i Chinami. Rola dofinansowywania przemysłu będzie - jak zapewniają nasi rozmówcy z KE - kluczowa, żeby móc przyspieszyć transformację energetyczną oraz kreować nowe miejsca pracy.
Na marginesie dyskusji, które będą m.in. dziś prowadzone przez ministrów finansów państw członkowskich, pojawia się także pomysł na kontynuację planu REPowerEU będącego jedną z podstaw finansowych unijnej zielonej transformacji, jak i na stworzenie nowego funduszu wspierającego państwa członkowskie w wychodzeniu z kryzysu. Nie wiadomo jednak na obecnym etapie, jaki miałby charakter i jak byłby finansowany potencjalny nowy fundusz na wsparcie przemysłu. W grze jest zapowiedź szefowej KE Ursuli von der Leyen stworzenia europejskiego „Funduszu Suwerenności”, który miałby stanowić odpowiedź na wart setki miliardów dolarów amerykański program walki z rosnącymi cenami - Inflation Reduction Act.