Przejmujemy produkcję z Rosji i Białorusi. Tu lokują się też firmy z myślą o odbudowie Ukrainy.

Prawie 1200 międzynarodowych firm wstrzymało nowe inwestycje, ograniczyło działalność lub całkowicie wycofało się z Rosji w następstwie ataku na Ukrainę – wynika z danych Uniwersytetu Yale. Według naszych rozmówców są duże szanse przyciągnięcia wielu z nich do naszego kraju, bo wybuch wojny w Ukrainie nie załamał potencjału inwestycyjnego Polski.

Zyskujemy na znaczeniu

Marcin Graczyk, dyrektor departamentu partnerstwa i komunikacji Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu, uważa, że początkowe obawy po wybuchu wojny, iż firmy będą się bać inwestować w Polsce, bo jesteśmy krajem przyfrontowym, szybko minęły. – Trudności i niepewność związane z konfliktem w Ukrainie zdają się im nie przeszkadzać. Obecnie obserwujemy wręcz wzrost zainteresowania naszym krajem – mówi. Jego zdaniem wojna spotęgowała zjawisko nazywane near shoringiem, czyli lokowanie procesów i usług w krajach bliskich danemu przedsiębiorstwu. – Firmy szukają bliskiej i stabilnej gospodarczo alternatywy i często wybierają właśnie nasz kraj – tłumaczy Graczyk. Podkreśla, że to, iż Polska w obliczu wojny zyskuje na znaczeniu, potwierdzają ostatnie duże inwestycje w naszym kraju.
Tylko w październiku ogłoszono dwa znaczące projekty – otwarcie centrum usług dla biznesu (GBS) globalnego producenta i dystrybutora chemikaliów Huntsman Corporation oraz decyzję o budowie pierwszego w Europie zakładu produkcyjnego koreańskiego producenta komponentów do baterii litowo-jonowych ANP Enertech. W listopadzie zaś turecka firma z sektora chemicznego Ege Kimya zadecydowała, że utworzy w Polsce pierwszą fabrykę poza Turcją. W grudniu informowano o inwestycji Mercedes-Benz Group AG. Firma utworzy w Jaworze na Dolnym Śląsku zakład produkcyjny, dzięki czemu zainwestuje w naszym kraju ponad miliard euro.
– Powyższe przykłady potwierdzają, że obecnie notujemy przede wszystkim bardzo duży wzrost liczby zupełnie nowych projektów. W przeszłości jednymi z największych obsługiwanych przez nas inwestycji były reinwestycje – mówi przedstawiciel PAIH.
Z bilansu płatniczego NBP wynika, że w I kw. wartość inwestycji bezpośrednich w Polsce (po odjęciu zysków reinwestowanych) wyniosła 39,1 mld zł wobec 22,2 mld zł rok wcześniej. W II kw. było to 9,5 mld zł wobec 9,1 mld zł rok wcześniej.

Ważny przyczółek

Doktor Lars Gutheil, dyrektor generalny Polsko-Niemieckiej Izby Przemysłowo -Handlowej, przyznaje, że po tym, jak w zeszłym roku dominował termin reshoring, oznaczający powrót biznesów do kraju pochodzenia, teraz dodatkowo mówimy o friendshoringu, a więc działalności w zaprzyjaźnionym kraju. I nie dotyczy to tylko Rosji. Rygorystyczna polityka restrykcji związanych z COVID-19 narzucona w Chinach oraz napięta sytuacja wokół Tajwanu sprawiły, że w oczach wielu firm wzrosło również ryzyko związane z długoterminowym przerwaniem łańcuchów dostaw w państwach niedemokratycznych. – To tłumaczy zwiększone zainteresowanie niemieckich firm przenoszeniem swoich zakładów lub rozszerzaniem ich o lokalizacje europejskie. Polska jest pod tym względem jednym z liderów, zwłaszcza dla niemieckich małych i średnich przedsiębiorstw – wyjaśnia. Podkreśla, że bliskość geograficzna, dobra sieć dostawców, dobrze wyszkoleni wykwalifikowani pracownicy oraz atrakcyjna infrastruktura przemawiają na korzyść polskiego rynku. – Obserwujemy jednak nie tylko przenoszenie produkcji azjatyckiej z powrotem do Europy. Zdarzają się też przypadki, że niemieckie firmy musiały przenieść część swojej produkcji z Ukrainy do Polski. Tutaj prawdopodobnie przeniesie się także produkcja z Rosji i Białorusi. Również przyszłe inwestycje, które mogłyby trafić na te rynki, będą coraz częściej lokowane w Polsce – mówi dr Lars Gutheil.
Monika Constant, dyrektor generalna Francusko-Polskiej Izby Gospodarczej, twierdzi, że biznes przystosowuje się do nowych okoliczności i sytuacji wojennej. – Coraz częściej mówi się o odbudowie Ukrainy. Dostrzegają to również zagraniczni inwestorzy, dla których Polska stanowić może bazę do rozwoju na Wschodzie. Już teraz wiele tutejszych oddziałów stanowi hub dla całego regionu. O zainteresowaniu Polską i kierunkiem wschodnim świadczy również niedawne Polsko-Francuskie Forum Gospodarcze. Z delegacją ministerialną do Polski przybyło kilkunastu szefów firm francuskich, które chcą zwiększyć swoje działania inwestycyjne w naszym kraju. Rozmowy dotyczyły takich obszarów jak energetyka, nowe technologie i cyfryzacja, ale też wsparcie w odbudowie Ukrainy. Pól do współpracy jest jednak znacznie więcej – mówi Monika Constant.
Również w przypadku brytyjskich firm widać zainteresowanie Polską, ale to było już widoczne wcześniej. – Więcej zainteresowania inwestycjami w Polsce spowodował brexit niż sytuacja Rosji. Nearshoring produkcji też jest zjawiskiem, który widzieliśmy przed 24 lutego br. – firmy brytyjskie, szukając pewniejszego łańcucha dostaw, patrzą na Polskę – mówi Michał Dembiński, główny doradca Brytyjsko-Polskiej Izby Handlowej.