Małe sklepy coraz mocniej odczuwają pogorszenie koniunktury. Spada liczba wizyt klientów, ale też ilość sprzedawanych towarów. Rośnie zadłużenie przedsiębiorców.
Małe sklepy coraz mocniej odczuwają pogorszenie koniunktury. Spada liczba wizyt klientów, ale też ilość sprzedawanych towarów. Rośnie zadłużenie przedsiębiorców.
W listopadzie małe sklepy odwiedziło o 0,9 proc. mniej klientów niż rok wcześniej. Kupili o 5,4 proc. mniej produktów. Spadek liczby wizyt jest widoczny od marca tego roku, a kupowanej ilości towaru od czerwca (z przerwą w sierpniu wynikającą z efektów statystycznych - przed rokiem zakupy były mniejsze z powodu niesprzyjającej pogody). Tak wynika z analizy M/platform, platformy integrującej narzędzia i usługi wspierające pracę lokalnych sklepów tradycyjnych.
Przez ostatnie dwa lata sytuacja sprzyjała małym sklepom. Duża w tym zasługa pandemii i związanych z nią lockdownów. Polacy nie chcieli ryzykować zakażenia i zamienili duże sklepy na mniejsze, gdzie mogli szybciej zrobić potrzebne zakupy, do tego blisko domu. Wzrost inflacji na nowo zwrócił oczy klientów w kierunku dyskontów i dużych marketów kuszących licznymi promocjami.
Jak tłumaczy Ewa Rybołowicz, dyrektorka ds. analiz rynkowych w M/platform, inflacja sprawia, że dziś kupując mniej towarów, płacimy tyle co rok wcześniej, wkładając do koszyka więcej towarów. Według niej spadek ilości kupowanych produktów wskazuje, że jest to reakcja właśnie na rosnące ceny.
- Silne powiązanie zmniejszonej ilości zakupów wraz z rosnącymi cenami obserwujemy zwłaszcza, jeśli chodzi o nabiał - dodaje.
Na to, że Polacy zaczęli oszczędzać, wskazują też najnowsze dane z monitoringu zmian zachowań, stylu życia i nastrojów prowadzonego przez firmę GFK. Z grudniowej edycji badania wynika, że już 36 proc. Polaków oszczędza na zakupie jedzenia. We wrześniu deklarowało tak 31 proc. respondentów.
Żywność jest dziś czwartą kategorią po odzieży i obuwiu, rozrywce poza domem i energią elektryczną, na którą Polacy starają się wydawać mniej.
I tu, jak zauważają eksperci, zyskują duże sieciowe sklepy, które proponują korzystniejsze ceny. Mają taką możliwość dzięki swojej skali działania i większej siły negocjacyjnej względem dostawców.
- Są w stanie wymusić większe i częstsze upusty bezpośrednio u producentów, które przekładają potem na klientów. W przypadku małych sklepów nie jest to łatwe, bo współpraca rzadko kiedy ma miejsce bezpośrednio z producentem. Nadal głównym dostawcą towaru są hurtownie - tłumaczy właściciel małej placówki w jednej z podwarszawskich miejscowości.
Szymon Mordasiewicz, dyrektor komercyjny Panelu Gospodarstw Domowych GfK Polonia, zwrócił uwagę na portalu Linkedin, że trudniejsza sytuacja gospodarcza dotyka nie tylko małe, lecz także większe sklepy spożywcze. Efektem tego jest widoczny w badaniach GfK Polonia 2-proc. spadek wolumenu sprzedaży, przy jednoczesnym 11-proc. wzroście wartości zakupów po 10 miesiącach tego roku. Według Mordasiewicza wyraźny, dwucyfrowy spadek wolumenu sprzedaży dotyczy gospodarstw domowych, w których przychody netto nie przekraczają 5,5 tys. zł. Zdaniem eksperta należy spodziewać się dalszej racjonalizacji zakupów, rezygnacji z niektórych kategorii towarów lub zmniejszenia częstotliwości ich zakupu.
To zła wiadomość dla polskiego handlu, który, jak wynika z danych przygotowanych dla DGP przez Dun & Bradstreet, jest już w złej kondycji.
- W słabej kondycji jest 75 proc. sklepów, 4 proc. w bardzo złej. W przypadku sklepów rybnych w słabej i bardzo złej kondycji jest 90 proc. placówek, sklepów z owocami i warzywami - 85 proc., sprzedaży mięsa i wędlin - 80 proc., a pieczywa - 80 proc. - wymienia Tomasz Starzyk, analityk Dun & Bradstreet. Tłumaczy to gwałtownym wzrostem kosztów bieżącej działalności, który szczególnie mocno uderzył w podmioty pracujące na niskiej marży.
Problemem handlu jest też rosnące zadłużenie. Na koniec października, jak wynika z zestawienia BIG InfoMonitor, sięga już 2,8 mld zł wobec 2,7 mld zł rok wcześniej.
Adam Łącki, szef Krajowego Rejestru Długów BIG, zaznacza, że pod koniec ubiegłego i na początku tego roku zadłużenie spadało. Przyznaje, że obecnie widać jego wzrost.
- Kolejny kwartał pokaże, czy jest to chwilowe osłabienie kondycji, czy długotrwały trend - mówi Łącki. Według niego małe sklepy zalegają ze spłatą 531,3 mln zł. To kwota zadłużenia 23,4 tys. placówek handlowych. ©℗
/>
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama