Średnia płaca brutto w sektorze przedsiębiorstw wynosiła w październiku prawie 6,7 tys. zł. Była o 13 proc. wyższa niż rok wcześniej - podał we wtorek Główny Urząd Statystyczny. Tyle że inflacja wyniosła w tym okresie 17,9 proc. Oznacza to, że w ujęciu realnym przeciętne wynagrodzenie w firmach niefinansowych zatrudniających co najmniej 10 osób spadło w rok o prawie 4,2 proc.

W taki sposób wzrost cen odbija się na portfelu przeciętnego Polaka. Ekonomiści wskazują, że będzie to miało również przełożenie na całą gospodarkę - w postaci hamowania popytu konsumpcyjnego. Czynnikiem wspierającym popyt jest utrzymujący się wzrost zatrudnienia. W październiku było ono o 2,4 proc. wyższe niż rok wcześniej. Mimo to październik był trzecim z rzędu miesiącem spadku realnego funduszu płac w sektorze przedsiębiorstw. Ten spadek wyniósł prawie 2 proc. W ostatnich latach można go porównać tylko z sytuacją z początku pandemii.
Bariera popytowa w perspektywie kilku kwartałów przyczyni się do obniżki inflacji. Na razie mamy do czynienia z lekkim hamowaniem dynamiki cen produkcji sprzedanej przemysłu. Tę tendencję widać najlepiej w branży górniczej i energetycznej, czyli w tych sektorach, które w ostatnim czasie w największym stopniu zmieniały swoje cenniki. Ta ostatnia branża zanotowała w październiku najmocniejszy spadek produkcji. Ogółem produkcja sprzedana przemysłu była w ubiegłym miesiącu o 6,8 proc. wyższa niż rok wcześniej. Dane były nieco poniżej oczekiwań rynkowych.
Fundusz płac w sektorze przedsiębiorstw / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe