Końcówka roku to czas imprez andrzejkowych, wigilijnych, wreszcie sylwestra. W tym roku przedsiębiorcy na wiele nie liczą.
Końcówka roku to czas imprez andrzejkowych, wigilijnych, wreszcie sylwestra. W tym roku przedsiębiorcy na wiele nie liczą.
Od początku roku zawieszono działalność 3,9 tys. punktów gastronomicznych. To o prawie 60 proc. więcej niż w całym 2021 r. Z tego 2,3 tys. to restauracje. Tych zawieszono o 65 proc. więcej w porównaniu z końcem 2021 r. Tak sytuację w branży restauracyjnej podsumowuje wywiadownia gospodarcza Dun & Bradstreet.
Punktów jest wciąż więcej niż na początku tego roku. To efekt nadziei branży na dobrą koniunkturę z pierwszych miesięcy 2022 r. Teraz z tych nadziei niewiele pozostało. Jak wynika z danych GUS, październik przyniósł kolejne pogorszenie ogólnego klimatu koniunktury w gastronomii. Wyniósł on minus 18,9 proc. wobec minus 12,3 miesiąc wcześniej.
Niepokoić może duży wzrost negatywnych prognoz wśród przedsiębiorców na nadchodzące trzy miesiące. Już 38,2 proc. firm z branży jest przekonanych, że sytuacja gospodarcza się pogorszy. To o 12 pkt proc. więcej niż we wrześniu. 39,4 proc. oczekuje spadku popytu na usługi - o 11,3 pkt proc. więcej niż we wrześniu, 39,7 proc. spadku sprzedaży - o 8,4 pkt proc. więcej, a 37,1 proc. pogorszenia sytuacji finansowej - wzrost o 9,3 pkt proc.
- Od wakacji gastronomia boryka się z sukcesywnym spadkiem klientów. Nikt już nie oczekuje, że to się zmieni. W sytuacji prognoz dalszego wzrostu inflacji, a więc rosnących kosztów życia, przyjemności zaczynają być ograniczane - tłumaczy Maciej Kotecki, założyciel stowarzyszenia Przyszłość dla Gastronomii. Przyznaje, że sam też ograniczył wyjścia do restauracji.
- Jeszcze pół roku temu bywałem w nich nawet 14 razy w miesiącu. W tym już tylko cztery razy. Zacząłem oszczędzać jak inni. Poza tym wszystko jest coraz droższe, a prognozy dotyczące sytuacji gospodarczej nie są optymistyczne - tłumaczy.
Jacek Czauderna, prezes Izby Gospodarczej Gastronomii Polskiej, właściciel siedmiu lokali w Polsce, mówi, że liczba rezerwacji imprez jest o ponad połowę mniejsza niż rok temu.
- Za pasem andrzejki, tymczasem nie mam żadnych zabukowanych miejsc. To też kwestia tego, co dzieje się za naszą wschodnią granicą. Klimat nie zachęca do zabawy. Widać również spadek zainteresowania ze strony zagranicznych gości. Ci znowu obawiają się przyjazdu - dodaje.
Według ekspertów w dużych miastach sytuacja jest jeszcze nie najgorsza. W mniejszych natomiast już zaczęło się masowe wygaszanie działalności.
- Blisko dwie trzecie branży gastronomicznej znajduje się w słabej kondycji finansowej. W przypadku restauracji zaledwie niespełna procent z badanych punktów jest w silnej kondycji finansowej, a 22 proc. w dobrej. Jednocześnie aż 65 proc. badanych restauracji jest w kondycji raczej słabej i 12 proc. w bardzo złej. Na tym tle jeszcze gorzej wypada gastronomia jako całość, gdzie aż 71 proc. firm ma poważne kłopoty finansowe, a właściwie tych w bardzo dobrej kondycji nie ma wcale - mówi Tomasz Starzyk z Dun & Bradstreet.
Główne powody pogarszania się sytuacji to wzrost kosztów stałych, zwłaszcza z tytułu mediów, oraz spadek liczby klientów. Efekt: rosnące zadłużenie w branży. Według BIG InfoMonitor wynosi obecnie 800,9 mln zł, wobec 735,3 mln rok wcześniej.
Na wzrost zadłużenia zwraca uwagę też Krajowy Rejestr Długów. - Od trzech miesięcy zaległości znowu sukcesywnie narastają - zaznacza Alicja Hamkało z KRD. Dodaje, że 80 proc. zadłużenia to nieuregulowane zobowiązania restauracji. Reszta to niezapłacone faktury firm cateringowych, barów, pubów, kawiarni, koktajlbarów i mobilnych punktów sprzedaży.
Część ekspertów uważa, że I kw. 2023 r. przyniesie „pogrzeb polskiej gastronomii”. - Wiele firm mimo wszystko chce dotrwać do końca roku. Ciągle liczą, że jeszcze zarobią - uważa Maciej Kotecki.
Restauratorzy przyznają, że nie rezygnują z walki o klienta. - Dziś możemy go przyciągnąć tylko w jeden sposób: ceną. Dlatego obniżamy je na imprezy masowe od kilku do nawet kilkunastu procent. Wszystko po to, by lokal tylko nie stał pusty - mówi Jacek Czauderna.
- Musimy też konkurować o klienta z hotelarzami. Oni również obniżają ceny. Nie tylko wejściówek, ale i noclegów. W przypadku grup dają nawet 20-proc. rabaty od pierwotnej ceny - mówi właścicielka lokalu w Krakowie.
Pomysłem branży na przetrwanie trudnego czasu jest integracja. - Łączymy siły z kurierami i sami dowozimy zamówienia, by nie płacić pośrednikom - mówi Jacek Czauderna. Restauratorzy obawiają się corocznych podwyżek czynszów lokali, w których działają. Są one na ogół indeksowane inflacją. Ta wynosi zaś już 17,2 proc. Właściciele punktów gastronomicznych chcieliby znalezienia innego, niższego wskaźnika. ©℗
/>
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama