Od stycznia do września niewypłacalność ogłosiło 371 podmiotów z branży, ponad dwa razy tyle, co w 2020 r. Słabo radzi sobie segment detaliczny.

Wzrost liczby upadłości jest efektem możliwości stworzonych przez nowe przepisy, ale ma też swoje przyczyny w sytuacji gospodarczej.
- Uproszczona pozasądowa procedura ochrony przed wierzycielami, która została wprowadzona ustawą covidową i potem na stałe inkorporowana do polskiego prawodawstwa, stała się atrakcyjnym sposobem ochrony przedegzekucyjnej dla polskich przedsiębiorców - tłumaczy Barbara Kamińska, dyrektor ds. oceny ryzyka w Coface Poland.
Z drugiej strony handel, który w pierwszej połowie 2022 r. był beneficjentem odroczonych zakupów oraz dodatkowego popytu ze strony ukraińskich uchodźców, jest pod coraz silniejszą presją dwucyfrowej inflacji, wysokich stóp procentowych przekładających się na koszty obsługi długu, wysokich cen energii i rosnących oczekiwań płacowych.
Ewa Rybołowicz, dyrektor ds. analiz rynkowych M/platform, platformy integrującej narzędzia i usługi wspierające pracę lokalnych sklepów, przyznaje, że czas od maja do sierpnia był pod względem liczby transakcji bardzo słaby.
- Czerwiec i lipiec w tym roku nie były tak gorące jak rok temu. To odbiło się na sprzedaży kategorii sezonowych w sklepach spożywczych - zaznacza.
Według naszych rozmówców coraz mniej chętnie robimy zakupy w małych sklepach. Szybki wzrost cen powoduje, że klienci wolą poświęcić więcej wysiłku i znaleźć placówkę, która akurat organizuje promocję albo ma w ofercie alternatywę w postaci marki własnej, co jest domeną sklepów wielkoformatowych. W przypadku innych branż niż spożywcza zyskują w tej sytuacji sklepy dyskontowe albo wyprzedażowe, takie jak HalfPrice, Pepco, KiK, Action, TEDi czy Dealz.
Mniejszym podmiotom coraz trudniej jest przenosić wzrost kosztów na klientów, których realne dochody spadają. Nie wytrzymują konkurencji dużych, sieciowych graczy coraz głębiej penetrujących nasz rynek. Przegrywają też z zyskującymi na popularności zakupami w sieci. Małe sklepy z uwagi na mniejsze możliwości negocjacyjne operują na niewielkich marżach, nie mają więc z czego schodzić. Do tego dochodzą problemy z dostępnością towarów, zwłaszcza np. w branży AGD/RTV, gdzie produkcja została ograniczona w związku z brakiem komponentów. Duże sieci mają pod tym względem nieporównywalnie większe możliwości.
Dlatego o ile we wcześniejszych latach więcej upadało podmiotów zajmujących się handlem hurtowym, o tyle w tym roku z rynku wypadło znacznie więcej detalistów. Liczba niewypłacalności wśród hurtowników spadła o 6 proc., podczas gdy sprzedaż detaliczna zanotowała przyspieszenie o 17 proc.
- Warto wspomnieć, że w tej grupie dominują przedsiębiorcy, a więc najczęściej małe lokalne sklepy, stanowiąc ponad 81 proc. przypadków - zaznacza Barbara Kamińska.
W grupie największych tegorocznych bankrutów nieliczne grono stanowią firmy znane w całej Polsce. Poza spółką Adler, Go Sport, jest to też Dom Książki. Reszta to lokalni gracze.
Diana Borowiecka, starszy specjalista ds. PR BIG InfoMonitor zwraca uwagę, że handel detaliczny jest tym, który sukcesywnie zwiększa swoje zadłużenie. Na koniec sierpnia wynosiło ono już 2,72 mld zł, wobec 2,6 mld zł przed rokiem i 2,5 mld zł w 2020 r. W hurcie natomiast w ostatnim czasie nastąpiła poprawa. Długi zmalały do 4,33 mld zł z 4,56 mld zł przed rokiem. ©℗
Upadłości w sektorze handlowym / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe