Większość towarzystw ubezpieczeniowych w Polsce nie oferuje kompleksowego ubezpieczenia w zakresie cyberzagrożeń. Choć ryzyko z nimi związane nie wydaje się jeszcze tak duże, to jest najszybciej rosnącym spośród wszystkich ryzyk w ramach luki ubezpieczeniowej.
Czym jest luka ubezpieczeniowa?
/>
Pia Tischhauser, starsza partner i dyrektor zarządzająca w Boston Consulting Group: Jeśli mówimy o definicji luki ubezpieczeniowej, to musimy brać pod uwagę przede wszystkim to, czy wszelkie ryzyka, z którymi mierzą się ludzie w swoim życiu - zarówno prywatnym, jak i w firmach - są objęte zakresem produktów ubezpieczeniowych, które istnieją na rynku. Obecnie obserwujemy niestety, że wspomniane produkty obejmują jedynie ułamek ryzyk, z którymi mamy współcześnie do czynienia. A jest ich przecież tak wiele: katastrofy naturalne, ryzyka związane z cyberbezpieczeństwem, starzenie się społeczeństw. Jeśli spojrzymy na lukę w zakresie wszystkich tych ryzyk, to obejmuje ona 1,5 bln dol. Oprócz tego mamy do czynienia z ogromną luką emerytalną, która wiąże się z tym, czy mamy wystarczająco dużo pieniędzy, żeby zadbać o siebie, kiedy jesteśmy starsi. Myślę, że branża ubezpieczeniowa ma obowiązek dążyć do celu, którym jest ochrona ludzi i rodzin. Ryzyka rosną, a jednocześnie pokrycie kosztów tych ryzyk przez jednostki staje się coraz droższe. Istotna kwestia, o której dyskutowaliśmy podczas Kongresu Polskiej Izby Ubezpieczeń, dotyczy tego, co możemy zrobić, aby zasypać istniejącą lukę ubezpieczeniową i chronić ludzi i firmy.
Jak wygląda luka ubezpieczeniowa w Polsce na tle innych europejskich krajów?
/>
Kacper Ostrowski, partner w Boston Consulting Group Polska: Jeżeli chodzi o polski rynek, to wyzwania są dużo większe. Wynikają one przede wszystkim z mniejszej świadomości co do potrzeb ubezpieczeniowych oraz mniejszej zamożności społeczeństwa. Jeśli spojrzymy na to, jaki udział stanowią ubezpieczenia w PKB kraju, to w Polsce - w szczególności w przypadku ubezpieczeń na życie - jest on kilka razy mniejszy niż w krajach Europy Zachodniej. Po stronie ubezpieczeń majątkowych (np. OC czy autocasco) to kilkadziesiąt procent mniej niż w Europie Zachodniej. Widać to też w polskich statystykach. Przykładowo jedynie 25 proc. samochodów w Polsce ma autocasco. Jeżeli chodzi o ubezpieczenia na życie, to widzimy, że wielu Polaków ma takie ubezpieczenie w postaci ubezpieczeń grupowych z firm. Zwykle są to jednak ubezpieczenia o bardzo niskich sumach, więc nie zapewniają - w przypadku śmierci - pełnego bezpieczeństwa rodzinie. Pia wspomniała również o luce emerytalnej. Ten problem również jest znacząco większy w Polsce niż w innych krajach. Obecnie stopa zastąpienia emerytury jest niższa niż w Europie Zachodniej, a widzimy, że stosunek wielkości emerytury wobec wysokości ostatniej pensji pracowniczej przed przejściem na emeryturę znacząco się obniża. I Polska znajduje się wśród państw, w których obniża się najszybciej w Europie.
Obecnie Europa boryka się z wysoką inflacją i widmem recesji. W jaki sposób zjawiska te wpływają na wielkość luki ubezpieczeniowej?
P.T.: Na początku powiem może o tym, jaki jest wpływ inflacji na rynek ubezpieczeniowy. To oczywiście ogromne wyzwanie, z którym muszą zmierzyć się ubezpieczyciele. Klient kupuje ubezpieczenie, a potencjalne ryzyko realizuje się później, w określonym roku. W rzeczywistości klient przez płacenie składek ponosi więc cenę tego ryzyka w konkretnym roku. Ta wycena opiera się na historycznych modelach i na danych dotyczących np. tego, jakie były koszty napraw aut po wypadkach. Inflacja sprawia, że ubezpieczyciele muszą próbować przewidzieć, jak zmienią się te koszty naprawy. Myślę jednak, że większym wyzwaniem, które stawia przed branżą inflacja, jest zmniejszenie możliwości zakupowych w przypadku gospodarstw domowych. Ludzie wydają pieniądze na życie i podstawowe potrzeby, i koniec końców ubezpieczenia stają się czymś, o czym w praktyce się nie myśli. To duże zagrożenie. Jeśli przez inflację ludzie będą mieli realnie mniej pieniędzy, to chyba znamy odpowiedzieć na pytanie o to, co wybiorą, gdy będą decydować, czy pojechać latem na wakacje z rodziną do Sopotu, czy zainwestować w ubezpieczenie na życie, aby zabezpieczyć się na przyszłość. Niestety, luka ubezpieczeniowa pogłębiała się w ciągu ostatnich 10 lat i przewidujemy, że nadal będzie się pogłębiać.
Co ma na to wpływ?
P.T.: To m.in. kwestie związane z cyberzagrożeniami. Firmy są masowo narażone na cyberryzyka i to bez względu na to, czy mamy do czynienia z dużą korporacją, czy z małą firmą zatrudniającą 10 osób. Firmy zapytanie o to, czy czują się dobrze zabezpieczone przed cyberatakami, aż w 80 proc. odpowiedziały, że nie. Każda firma, która przechowuje dane i na nich pracuje, jest narażona na cyberatak. Jeżeli masz bazę danych osobowych i dojdzie do wycieku, to pojawia się olbrzymi problem. Rolą branży ubezpieczeniowej jest ułatwienie firmom zrozumienia tego, jakie mogą być potencjalne skutki cyberataku.
Jakie jest zainteresowanie cyberubezpieczeniami w Polsce? Podczas jednej z debat na Kongresie PIU została wygłoszona opinia, że w kontekście polskich klientów powinniśmy rozmawiać o całkowicie podstawowych produktach ubezpieczeniowych - bo w ich przypadku nadal występuje głęboka luka - a kwestię cyberzagrożeń i wyspecjalizowanych produktów ubezpieczeniowych przesunąć na dalszy plan.
K.O.: Prawdą jest, że wiele firm w Polsce nie ma zabezpieczonych nawet tych podstawowych ryzyk i to powinien być priorytet. Natomiast nie należy zapominać o tym, że mamy wiele takich firm, gdzie potrzeba ubezpieczenia w zakresie cyberbezpieczeństwa też jest bardzo istotna. Co jest tutaj dużym wyzwaniem, to - oprócz odpowiedniej świadomości przedsiębiorców - duża praca do wykonania po stronie ubezpieczycieli. Większość towarzystw ubezpieczeniowych w Polsce nie oferuje kompleksowego ubezpieczenia, jeżeli chodzi o cyberbezpieczeństwo. Ryzyko w tym zakresie - nawet jeśli teraz nie wydaje się jeszcze tak duże - jest najszybciej rosnącym spośród wszystkich ryzyk w ramach luki ubezpieczeniowej.
DZR
Materiał powstał przy współpracy z BCG