Inflacja, kryzys energetyczny, zmiany klimatu, cyberbezpieczeństwo – to tylko niektóre ze zjawisk wpływających na sytuację branży ubezpieczeniowej. Trudna do prognozowania przyszłość i łatwy do przewidzenia wzrost kosztów występujących ryzyk, to nowa codzienność dla ubezpieczycieli, którzy mimo trudności nadal pełnią funkcję stabilizacyjną w gospodarce

Pandemia koronawirusa i wybuch wojny w Ukrainie zaburzyły przewidywalność, do której przywykła w ciągu ostatnich dwóch dekad Europa. Nie bez powodu 9. Edycja Kongresu Polskiej Izby Ubezpieczeń w Sopocie odbyła się pod hasłem „Ubezpieczenia – rynek w erze zmian”.
Jak podkreślił podczas swojego wystąpienia otwierającego obrady kongresu Jan Grzegorz Prądzyński, prezes PIU, pandemia i wojna wpłynęły na rzeczywistość otaczającą ubezpieczycieli, ale też pokazały, że sektor ubezpieczeniowy jest sektorem stabilnym i skutecznym.

Inflacja uderzy w ubezpieczycieli

– Wypłacalność sektora ubezpieczeń jest bardzo dobra, sytuacja jest na ten moment stabilna, ale poziom niepewności, który nam towarzyszy, sprawia, że musimy być przygotowani na zajście zjawisk, które są trudno przewidywalne – wskazał Krystian Wiercioch, zastępca przewodniczącego Komisji Nadzoru Finansowego. Jak dodał, odpowiedzią na to wyzwanie może być konserwatywne zarządzanie ryzykiem i dbanie o rentowność.
O wyzwaniach dla Polski i Europy mówił podczas Kongresu PIU Cezary Stypułkowski, prezes mBanku. Wśród największych problemów, z którymi będzie musiał zmierzyć się Stary Kontynent, wymienił m.in. inflację.
– Brak spójności polityki monetarnej i polityki fiskalnej, co jest zjawiskiem obserwowanym nie tylko w Polsce, będzie powodował, że będziemy trwali w zjawiskach inflacyjnych – ocenił.
Inflacja, rosnące stopy procentowe i kryzys energetyczny, z którymi mierzą się niemal wszystkie sektory gospodarki, nie pozostają bez wpływu na ubezpieczycieli, których sytuacja jest powiązana z sytuacją finansową gospodarstw domowych.
– Obawa, która jest w społeczeństwie, kiedy pojawiają się wyższe koszty życia i pogarsza się sytuacja przedsiębiorstw, to obawa przed zaciąganiem długoterminowych zobowiązań, jest ona dla nas – ubezpieczycieli – kluczowa. W momencie kiedy obawiamy się zaciągać zobowiązania długoterminowe, to również ubezpieczyciele mogą się obawiać, że być może klienci nie będą kupować nowych produktów ubezpieczeniowych, być może będą rezygnowali z ubezpieczeń, a być może wystąpi element niedoubezpieczenia – tłumaczył Jan Grzegorz Prądzyński.
– W trudnych czasach musimy mieć zupełnie inne spojrzenie na ryzyko. Jako Polska Izba Ubezpieczeń zwróciliśmy na to uwagę już po pandemii. Podjęliśmy decyzję o utworzeniu specjalnej komisji do spraw ryzyka – przypomniał prezes PIU.

Nie tylko pandemia i wojna

Na zmiany wywołane pandemią i wojną nakładają się wyzwania długoterminowe. Najpoważniejszym zagrożeniem są zmiany klimatu, których efekty są widoczne już teraz. W I połowie 2022 r. ubezpieczyciele wypłacili o 66 proc. więcej odszkodowań z tytułu ryzyka związanego z pożarami i innymi żywiołami niż rok wcześniej.
– Zmiany klimatyczne to susza, powodzie, silne wiatry. Niestety to będzie miało wielki koszt. Być może to jest moment, kiedy musimy w końcu zacząć w Polsce dyskutować z ustawodawcą, jaka jest rola ubezpieczycieli, jaka jest rola reasekuratorów, a jak jest rola państwa. Bo w pewnym momencie te koszty przekroczą możliwości zarówno ubezpieczycieli, jak i reasekuratorów – wskazał prezes PIU, odnosząc się do potencjalnych kosztów szkód spowodowanych gwałtownymi zjawiskami atmosferycznymi. Zwrócił też uwagę, że koszty ochrony środowiska będą coraz wyższe, jednak trzeba je ponosić, żeby ratować planetę.
Wpływ na działalność branży ubezpieczeniowej ma także postępująca cyfryzacja.
– Pandemia spowodowała ogromne przyspieszenie technologiczne, ale też upowszechnienie technologii. To szanse i zagrożenia – mówił Jan Grzegorz Prądzyński. Wśród szans wymienił możliwość korzystania z rozwiązań chmurowych oraz sztucznej inteligencji, przydatnej pod kątem tworzenia produktów bardziej dopasowanych do klientów. Wskazując na zagrożenia, zwrócił zaś uwagę m.in. na kwestię cyberbezpieczeństwa.
Technologia zmieniła również oblicze medycyny. – W czasie pandemii dzięki technologii rozwinęła się telemedycyna. Szczepionki powstały w dużej mierze na bazie innowacyjnej technologii mRNA – przypomniał szef PIU.
Dodał też, że w czasie pandemii Polacy bardzo docenili ubezpieczenia zdrowotne. Dodatkowe ubezpieczenia zdrowotne posiada już prawie 4 mln Polaków, a ich dług zdrowotny jest zdecydowanie mniejszy niż reszty społeczeństwa.
Obecnie wydatki w Polsce na ochronę zdrowia sięgają 6,6 proc. PKB, czyli 172 mld zł, z czego mniej niż jedną trzecią stanowią wydatki prywatne.
– Najgorsze jest to, że z tych 47 mld zł, 33 mld zł to tak zwane wydatki out-of-pocket, czyli to, co wydajemy z własnej kieszeni. Te 47 mld zł to obszar, który musi zostać zoptymalizowany i przemyślany. W Europie kraje rozwinięte wydają między 8 a 11 proc. PKB na ochronę zdrowia. I też mają problemy, ponieważ ochrona zdrowia jest dziedziną, która wchłonie każde pieniądze – tłumaczył prezes PIU.
Podkreślił też, że aby rozpocząć dyskusję o optymalizacji i poprawie efektywności, trzeba skończyć z mitem o darmowej opiece zdrowotnej w Polsce.
– Opieka zdrowotna kosztuje i będzie kosztowała coraz więcej – ocenił prezes PIU.

Rola stabilizacyjna branży

Mimo trudności, które nie pozostają bez wpływu na branżę, ubezpieczyciele pełnią funkcję kotwicy łagodzącej cykle gospodarcze.
– Po pierwsze, ubezpieczyciele dostarczają do gospodarki długoterminowy kapitał. Druga rzecz, to nasz wkład do gospodarki. Poprzez naszą stabilność udaje się nam – nawet w bardzo trudnych czasach – oferować bezpieczeństwo naszym klientom – wyjaśnił Jan Grzegorz Prądzyński.
W 2021 r. ubezpieczyciele wypłacili 41 mld zł odszkodowań i świadczeń: 18 mld zł z ubezpieczeń na życie, 23 mld zł z innych ubezpieczeń osobowych i majątkowych. Jednocześnie w ubiegłym roku zlikwidowano 7,5 mln szkód majątkowych, co przekłada się na ok. 20 tys. szkód dziennie.
Wkład branży w PKB to 60 mld zł, co stanowi 2,25 proc. PKB. Sektor zatrudnia bezpośrednio ponad ćwierć miliona osób, a uwzględniając pośredni wpływ na inne branże, tworzy łącznie 400 tys. miejsc pracy. Wpływy podatkowe od ubezpieczycieli za ubiegły rok to prawie 2 mld zł, z czego 1,2 mld zł to podatek dochodowy, a 650 mln zł podatek od aktywów.
– Nasza rola stabilizacyjna to również zabezpieczanie kluczowych inwestycji infrastrukturalnych: transportowych, budowlanych, energetycznych. W I połowie tego roku nasza ekspozycja ubezpieczeniowa wyniosła 23,8 mld zł – wyliczał prezes PIU.
Jak uzupełnił, ostatnim i być może najważniejszym elementem stabilizującym jest kredyt kupiecki, niezbędny w trudnych czasach. Suma obrotów ubezpieczonych w zeszłym roku to 645 mld zł, 25 proc. polskiego PKB.

Zawiłe otoczenie regulacyjne

Aby branża ubezpieczeniowa mogła realizować swoje zadania, potrzebna jest stabilna i przewidywalna legislacja. – Tylko jak ta legislacja ma być stabilna i przewidywalna w niestabilnych czasach? – pytał podczas kongresu prezes PIU.
– Nie ma dobrej odpowiedzi na to pytanie, na pewno jednak legislacja powinna być elastyczna, aby mogła dostosowywać się do zmian – konkludował.
Wskazał też, że problemami polskiej legislacji są m.in. brak przewidywalności otoczenia regulacyjnego i inflacja prawa, która dotyka również branży ubezpieczeniowej.
– Tutaj nasuwa mi się jedno podstawowe pytanie: czy to nie jest przeregulowanie? Bo przeregulowanie ma dramatyczne skutki dla naszej branży. Po pierwsze, to utrudnianie naszej działalność operacyjnej, ale to też wyższe koszty na wszystkich możliwych poziomach – ocenił prezes PIU.
Dlatego ubezpieczyciele apelują do ustawodawcy o szersze spojrzenie przy projektowaniu legislacji i włączenie branży do dialogu na temat tworzonego prawa na jak najwcześniejszym etapie. W ich ocenie równie istotna jest rzetelna analiza potencjalnych efektów przygotowywanych zmian w prawie.
O kształcie przyszłych regulacji oraz nadzorze ubezpieczeniowym mówił też Krystian Wiercioch, wskazując na wzrost znaczenia aspektów związanych z szeroko rozumianym zabezpieczaniem klientów.
– Ta kwestia wywiera ogromny wpływ na to, jak wyglądają obecnie i jak będą wyglądały regulacje, jak będzie wyglądał sektor ubezpieczeniowy i również na to, w jaki sposób sprawowany jest oraz powinien być sprawowany nadzór finansowy. Jak pokazuje bowiem doświadczenie z rynku ubezpieczeniowego oraz z innych sektorów rynku finansowego, niewłaściwa sprzedaż produktów ubezpieczeniowych generuje ryzyko i ma wpływ nie tylko na pojedynczy podmiot, który się tego dopuszcza, ale też zagraża stabilności całego sektora – mówił zastępca przewodniczącego KNF.
Zaznaczył również, że w ofercie produktowej należy uwzględniać potrzeby klientów.
DZR