Po latach kryzysu i zwolnień największe firmy z branży budowlanej zaczynają rekrutować pracowników
Wielką rekrutację przeprowadzi w tym roku Skanska, która w 2014 r. podpisała prawie tysiąc umów z klientami prywatnymi i publicznymi. Krzysztof Andrulewicz, prezes firmy, informuje, że wartość pozyskanych w 2014 r. zamówień wyniosła niemal 4,6 mld zł i była o kilkanaście procent wyższa niż rok wcześniej. Dzisiaj Skanska zatrudnia w Polsce 7,4 tys. osób. O ile wyższa będzie ta liczba na koniec 2015 r.? – W 2014 r. zapowiadaliśmy zatrudnienie 800 osób i przekroczyliśmy te plany. W tym roku będzie podobnie – zdradza Katarzyna Skorupka-Podziewska, dyrektor ds. zarządzania zasobami ludzkimi w Skansce.
Portfel zamówień spółki jest niemal po połowie podzielony pomiędzy kontrakty kubaturowe oraz inżynieryjne: drogowe, mostowe, hydroinżynieryjne i kolejowe. Skandynawski gigant chce zatrudniać głównie inżynierów z uprawnieniami: kierowników budów i robót. Ale nabór będzie dotyczył też osób z wykształceniem innym niż budowlane, m.in. w zakresie finansów, analizy biznesowej i zarządzania projektami.
Muskuły prężą też inne spółki budowlane. Powód jest taki, że rozwiązał się worek z kontraktami Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Ruszyły też mieszkaniówka i duże zlecenie w energetyce.
– Na koniec ubiegłego roku we wszystkich spółkach koncernu w Polsce zatrudnienie wynosiło 4,5 tys. pracowników. Planujemy powiększyć nasz zespół jeszcze o ok. 500 nowych fachowców – ujawnia Alfred Watzl z zarządu Strabagu.
Firma proponuje pracę zarówno doświadczonym kierownikom budów i kontraktów oraz pracownikom administracyjnym, jak i operatorom sprzętu budowlanego i majstrom. Zwiększaniu zatrudnienia sprzyja m.in. coraz większy udział kontraktów drogowych w portfelu spółki. Strabag zaczyna w tej kwestii doganiać Budimex, lidera rynku pod względem liczby dużych kontraktów wykonywanych dla GDDKiA. Efekt jest taki, że 70 proc. już realizowanych umów wykonuje w zakresie budownictwa drogowego, 25 proc. to
budownictwo ogólne, a 5 proc. to inwestycje kolejowe i energetyka.
– Złożyliśmy najkorzystniejsze oferty na 13 kontraktów oferowanych przez największego publicznego inwestora, o wartości ok. 3 mld zł. Wartość naszego portfela łącznie z kontraktami, gdzie nasza oferta została uznana za najkorzystniejszą, wynosi ok. 4,7 mld zł – mówi Wojciech Trojanowski z zarządu Strabagu.
Jako pierwszy sygnał do zatrudniania dał Budimex, który w 2014 r. zawarł kontrakty warte 6,3 mld zł. Połowa wartości portfela spółki przypada na kontrakty drogowe, głównie dla GDDKiA – np. na autostradę A4 między Rzeszowem i Jarosławiem.
– Kontraktów jest tyle, że potrzebni będą nowi pracownicy. W 2015 r. zamierzamy zatrudnić 800 osób – zapowiedział prezes Budimeksu Dariusz Blocher.
To wszystko plany trzech największych graczy na rynku budowlanym w Polsce. Ale zatrudniać będą też ci spoza podium.
Hochtief, dla którego pracuje w Polsce ponad 670 osób, w tym roku zakończył już kilkanaście rekrutacji. Plan spółki na 2015 r. zakłada skoncentrowanie się na budownictwie kubaturowym (obiektów biurowych, mieszkaniowych, przemysłowych i handlowo-rozrywkowych) oraz projektów dla sektora energetycznego. Spółka deklaruje, że portfel zamówień powinien wzrosnąć w tym roku o prawie jedną trzecią. – W całym roku zwiększymy zatrudnienie o 5 proc. Poszukujemy przede wszystkim wyspecjalizowanej kadry technicznej. Rekrutujemy także siły serwisowe i wsparcia, czyli m.in. pracowników działów
księgowości i logistyki – zapowiada Henryk Liszka, prezes Hochtief Polska.
O wzroście zatrudnienia, m.in. z myślą o budownictwie dla
energetyki, mówi też Grupa Erbudu, która zatrudnia prawie 1,9 tys. osób.
Część
firm ożywienie w budownictwie odczuwa nieco wolniej niż rynkowi giganci i będzie zwiększać zatrudnienie dopiero za jakiś czas.
– Wzrostu zatrudnienia spodziewamy się w 2016 r. w związku z kontraktami związanymi z nowym finansowaniem unijnym i poszerzaniem portfela zleceń, szczególnie w sektorze energetycznym i infrastrukturalnym – mówi Jacek Szymanek z zarządu Mostostalu Warszawa. – Ostatnio najczęściej poszukiwaliśmy wysoko wykwalifikowanych pracowników do obsługi budowy bloków energetycznych w Elektrowni Opole – wyjaśnia.
Najdłużej ze wzrostem zatrudnienia będą musieli poczekać wykonawcy kolejowi. Według wiceprezesa Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa Rafała Bałdysa tam opóźnienia w inwestycjach są największe, a przepływów finansowych związanych z realizacją robót z budżetu Unii Europejskiej na lata 2014–2020 można się spodziewać nie wcześniej niż w 2017 r. Wtedy dopiero ta część branży ruszy z większą rekrutacją. Taką diagnozę potwierdzają firmy z branży.
– Większych przychodów z tych kontraktów firmy mogą spodziewać się zapewne dopiero od 2017 r. Z reguły wykorzystanie środków w pierwszych latach nowej perspektywy finansowej jest słabsze. Podobnie jak inne podmioty czekamy na rozpoczęcie przetargów przez zamawiającego – mówi Tomasz Sweklej, prezes Torpolu.
Załamanie i odbicie od dna
Od 2014 r. polskie budownictwo wraca na ścieżkę powolnego wzrostu. Według danych GUS produkcja budowlano-montażowa wzrosła w ubiegłym roku o 3,6 proc. (to odmiana, bo w 2013 r. nastąpił 12-procentowy spadek). Ubiegły rok przyniósł też zahamowanie upadłości spółek. Jak wynika z danych Euler Hermes, było ich w sumie 184. Ubiegłoroczna liczba upadłości to prawie 100 mniej niż w krytycznym dla branży roku 2012. Ogółem w latach 2010–2014 doszło do 946 bankructw spółek budowlanych w Polsce, a kumulacja przypada na 2012 i 2013 r., kiedy w tarapatach było po 250 firm z tej branży.
Smutną cechą budowlanki w Polsce jest to, że wprowadzenie wielomiliardowych nakładów w rynek nie przełożyło się na ożywienie. Powodem była w dużej mierze polityka przetargowa – w szczególności GDDKiA – oparta w 100 proc. na najniższej cenie w połączeniu z odpuszczeniem przez inwestorów rzetelnego sprawdzania potencjału oferentów w ramach prekwalifikacji. Czyli: rynek został otwarty w sposób nadmierny, a gwoździem do trumny okazał się wzrost cen materiałów i surowców (np. asfaltu).
Czy obecnie warunki przetargów są inne? W GDDKiA wciąż o wyborze decyduje cena, której waga wśród kryteriów ocen stanowi 90 proc. Na szczęście większą rozwagą wykazują się wykonawcy, kalkulujący oferty rozsądniej. Według Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa odbicie najszybciej nastąpi w sektorze mieszkaniowym, co będzie miało związek m.in. z realizacją rządowego programu budowy lokali na wynajem. W latach 2014–2020 kołem zamachowym mogą być też inwestycje infrastrukturalne. Jak twierdzi PPZPB, w przypadku budownictwa drogowego i energetycznego pierwszych oznak ożywienia można się spodziewać w III kw. 2015 r., co będzie skutkiem uruchomienia programów UE.