Przez kilkanaście lat największy polski bank miał jednego prezesa. Rotacja rozpoczęła się w 2021 r. i mamy jej kolejną odsłonę. We wtorek zrezygnowała Iwona Duda, a jej miejsce zajmie Paweł Gruza

Iwona Duda nie zdołała utrzymać się na fotelu prezesa PKO BP nawet rok. W październiku 2021 r. zaczęła kierować pracami zarządu banku, do którego dołączyła po przejściu z Alior Banku. Zastąpiła wówczas Jana Emeryka Rościszewskiego, który nieoczekiwanie po czterech miesiącach złożył rezygnację. Wcześniej, przez 12 lat, na czele PKO BP stał Zbigniew Jagiełło.
W poniedziałek wieczorem pojawiły się doniesienia Radia Zet o możliwej rezygnacji Iwony Dudy. Z kolei we wtorek nieoficjalnie poinformowano, że Iwona Duda złożyła rezygnację radzie nadzorczej, a jej miejsce zajmie były wiceminister finansów i wiceprezes KGHM – Paweł Gruza. Po południu PKO BP potwierdził tę zmianę w komunikacie.
Paweł Gruza jest absolwentem Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. Pracował m.in. w firmach doradczych Arthur Andersen i Ernst & Young. Od listopada 2016 r. do września 2018 r. był podsekretarzem stanu w Ministerstwie Finansów, a w okresie kwiecień–listopad 2016 r. podsekretarzem stanu w Ministerstwie Skarbu Państwa. Zarządzał portfelem spółek z udziałem Skarbu Państwa. Pracował nad reformą nadzoru nad tymi spółkami. Był także członkiem Komisji Nadzoru Finansowego jako przedstawiciel ministra właściwego do spraw instytucji finansowych.
Wśród kandydatów na fotel prezesa PKO BP był wymieniany m.in. Maks Kraczkowski, który obecnie jako wiceprezes banku nadzoruje obszar rynku detalicznego i bankowości międzynarodowej.
Jak mówi nam ekspert giełdowy, roszady w zarządach państwowych podmiotów to już chleb powszedni. – Moim zdaniem zmiany na wysokich stanowiskach w spółkach Skarbu Państwa już przestały kogokolwiek interesować – ot, kolejna osoba, mniej lub bardziej kojarzona przez rynek, czasem jakiś wójt czy księgowa, ewentualnie kolega wpływowego polityka, albo po prostu przeskok z polityki do zarządu – mówi nam jeden z ekspertów, chcący zachować anonimowość.
Dodaje, że częstotliwość zmian sprawia, że już nikt nie przywiązuje wagi do nazwisk, nieco z przymrużeniem oka są traktowane kolejne strategie, bo wiadomo, że za kilka, góra kilkanaście miesięcy prezesem będzie kto inny i ogłosi nową, „przełomową” i długoterminową strategię, której żywot także jednak będzie krótki.
– Plusem jest to, że zmiany tak jak nie przynoszą zbyt wiele wartości dla akcjonariuszy, tak też – z powodu ich częstotliwości i ostatecznego braku wpływu nowej osoby realnie na wyniki – szkody w krótkim terminie nie wyrządzają. Poza tym pamiętajmy, że za rok, a może wcześniej, będą wybory, więc i kolejny prezes w PKO BP raczej długo tego stanowiska piastował nie będzie – mówi nasz rozmówca.
Nieoficjalnie mówi się, że Gruza niegdyś blisko współpracował z premierem Mateuszem Morawieckim, a później zbliżył się do Jacka Sasina, obecnie ministra aktywów państwowych. Trudno zatem przyporządkować go do jednej z frakcji wśród polityków PiS.
Inwestorzy początkowo ze spokojem reagowali na informacje o możliwym odejściu Iwony Dudy. Notowania PKO BP rosły od początku wtorkowej sesji, a po południu zwyżka sięgała ok. 3 proc., do prawie 26 zł za akcję. Po informacji o rezygnacji Dudy notowania zawróciły i tempo zwyżek wyhamowało.
Nowy szef PKO BP ma przed sobą wiele wyzwań, które czekają sektor bankowy. Początek roku dla pożyczkodawców był bardzo udany, bo przez wzrost stóp procentowych wyniki pięły się w górę. Sam PKO BP w I kwartale wypracował ponad 1,4 mld zł zysku, wobec 1,18 mld zł rok wcześniej. Wyniki za II kwartał zostaną opublikowane 18 sierpnia.
Sektor czekają jednak ogromne koszty. Z powodu wakacji kredytowych w III kwartale sektor może wypracować stratę. Sam PKO BP zaksięguje w III kwartale ok. 3 mld zł kosztów z tytułu wakacji kredytowych – tak je oszacował przy założeniu 63-proc. partycypacji klientów w tym programie. ©℗