Rekordowe zyski mają pomóc sfinansować wielkie plany prezesa Daniela Obajtka. Ale koncern boi się recesji i rządowych przymiarek do nadzwyczajnego podatku.
Rekordowe zyski mają pomóc sfinansować wielkie plany prezesa Daniela Obajtka. Ale koncern boi się recesji i rządowych przymiarek do nadzwyczajnego podatku.
Mimo serii sukcesów prezesa Orlenu - najwyższych w historii wyników oraz formalizacji kilka dni wcześniej połączenia z Lotosem - notowania spółki na warszawskiej giełdzie nie zdołały w piątek przełamać trwającego od początku tygodnia trendu spadkowego. W momencie zamknięcia parkietu wartość akcji wyniosła 70,10 zł w porównaniu z 76,10 zł w poniedziałek.
W II kw. płocki koncern zarobił ponad 3,5 mld zł, a liczony od początku roku zysk sięgnął już 6,5 mld zł. W porównaniu z tym samym okresem 2021 r. poprawił się o ponad połowę. Prezes Daniel Obajtek nie zdecydował się jednak na ogłoszenie tego historycznego wyniku osobiście. Być może dlatego, że zarobki Orlenu nie wyglądają spektakularnie na tle większych graczy na rynku paliwowym. O ile Orlen radził sobie w ostatnich miesiącach lepiej niż węgierski MOL, to np. austriacki koncern OMV zarobił w tym półroczu 2,5 mld euro, o ponad 130 proc. więcej niż w pierwszej połowie 2021 r. A jeszcze dalej w tyle pozostawiły polskiego czempiona największe koncerny europejskie czy amerykańskie, które w większym stopniu mogły korzystać na wywindowanych cenach ropy. Brytyjskie BP zdołało np. tylko na przestrzeni ostatniego kwartału zarobić więcej niż przez cały rok 2021. Innym liderom sektora - takim jak Exxon, Shell czy Equinor - udało się zgromadzić zyski kilkaset procent wyższe niż w zeszłym roku.
- Wyniki Orlenu były powyżej i tak wysokich oczekiwań, ale na giełdzie górę wzięło dążenie do zrealizowania długo oczekiwanych zysków krótkoterminowych - powiedział DGP Kamil Kliszcz z Biura Maklerskiego mBanku. Jak podkreślił, przyczynić się do tego mogło delikatne złagodzenie sytuacji na rynku paliw. Ropa taniała już od kilku tygodni, a przed weekendem jej notowania znalazły się na poziomie niższym niż w przeddzień rosyjskiej agresji na Ukrainę. - Marże rafineryjne pozostają wysokie, ale spadły z ekstremalnych poziomów notowanych w poprzednich tygodniach, co może sygnalizować, że szczyt rentowności sektora paliwowego mamy już za sobą. Dla części inwestorów może to być sygnał, że nic „lepszego” ich już na tym rynku nie czeka - mówił. Ale ta ocena może być przedwczesna. - Nawet przy niższych niż w ostatnim kwartale marżach należy spodziewać się bardzo dobrych wyników Orlenu - stwierdził analityk.
Jednym z czynników, które według niego mogą skłaniać akcjonariuszy do optymizmu, są połączenia - już sfinalizowane z Lotosem i planowane na końcówkę roku z PGNiG. - Dopiero w III kw. wpływ fuzji będzie widoczny w wynikach finansowych Orlenu. Ten potencjał nie został jeszcze w pełni zdyskontowany w kursie akcji spółki - przekonywał Kliszcz. W przypadku połączenia z Lotosem w grę wchodzi jego zdaniem przede wszystkim potencjał oszczędnościowy, czyli synergii kosztowej. W przypadku koncernu gazowego korzyścią dla Orlenu będzie przejęcie niskim kosztem aktywów, które pomogą mu zdywersyfikować portfolio.
Zarząd Orlenu wprost przyznaje, że ryzyko wejścia globalnej gospodarki w recesję wiąże się z perspektywą ograniczenia popytu na paliwa, co oznacza, że najbliższe miesiące w obliczu utrzymujących się wysokich cen surowców będą dla branży paliwowej szczególnie wymagające. W kampanii informacyjnej prowadzonej przez Orlen nacisk jest kładziony na to, że rekordowe zyski w niewielkim stopniu są efektem marż, które uderzałyby w polskich klientów, a przed Orlenem jest konieczność poniesienia ogromnych nakładów związanych z transformacją energetyczną.
W tym kontekście obawy koncernu budzi dyskutowany ostatnio przez polityków pomysł podatku od zysków nadzwyczajnych (windfall tax). Przedstawiciele Orlenu wskazują, że taka decyzja mogłaby spowodować opóźnienie inwestycji i skutkować tym, że tempo transformacji energetycznej nie będzie wystarczające. Członek zarządu koncernu Jan Szewczak podkreślał też w piątek, że każdego roku Orlen płaci już do budżetu między 36 a 40 mld zł w różnych opłatach.
- Na razie żadna konkretna propozycja windfall taxu się nie pojawiła, ale inwestorzy już od pewnego czasu i tak biorą to ryzyko pod uwagę. Negatywnym punktem odniesienia powinny być dla nas Węgry, gdzie rząd wprowadza różne rozwiązania w sposób nagły i w nie całkiem dopracowanej formie, a potem trzeba je korygować - komentował Kamil Kliszcz.
Analityk zastrzegł, że w jego ocenie presja polityczna na opodatkowanie zysków branży będzie słabsza niż kilka miesięcy temu, kiedy podwyżki notowań paliw najbardziej dawały się konsumentom we znaki. - Dziś najtrudniejszy wizerunkowo moment jest już za Orlenem, bo mamy perspektywę stopniowej obniżki cen na stacjach - stwierdził.
W I półroczu Orlen zrealizował inwestycje o wartości 6,3 mld zł, a w II półroczu ma zamiar przyspieszyć tempo tak, aby w całym 2022 r. osiągnąć rekordowe ponad 15 mld zł. Koncern będzie także sporo inwestował w kolejnych latach.
Jak ocenia Michał Kozak, analityk Trigon DM, zaplanowane inwestycje Orlenu są bardzo duże. - W przypadku petrochemii inwestycja w olefiny według mnie wyniesie 13-14 mld zł. Te środki już są wydatkowane, zobaczymy, czy porozumienie z Saudi Aramco rozszerzy lub skurczy ten program. W przypadku energetyki - program offshore, czyli inwestycji w morskie farmy wiatrowe, moim zdaniem pochłonie ok. 8 mld zł w przypadku samego Orlenu. Ponadto bloki gazowe w Ostrołęce i Grudziądzu - razem te inwestycje wyniosą niecałe 7 mld zł - wyliczał ekspert. Podkreślił, że przedsięwzięcia te będą finansowane z bilansu spółki. - Gdyby sam Orlen realizował te inwestycje, to pewnie widoczne byłyby ujemne przepływy pieniężne, ale w przypadku połączonej grupy (Lotos i PGNiG, który generuje bardzo duże środki z działalności upstream), w każdym roku przepływy mogą być dodatnie. Absolutnie nie ma problemu z finansowaniem, nawet jest jeszcze miejsce na kolejne inwestycje, jak np. SMR - powiedział Kozak.
W jego ocenie finansowanie inwestycji energetycznych wiąże się jednak ze sporą liczbą niewiadomych. - Wyobrażam sobie konieczność dodatkowych emisji, jak miało to miejsce w tym roku - mówił DGP Michał Kozak.
Również zdaniem Kamila Kliszcza nadzwyczajnie wysokie zyski nie powinny usypiać czujności Orlenu. - Obecne dążenia do redukcji zależności od importu paliw kopalnych sprawia, że transformacja energetyki w kierunku OZE, a motoryzacji w stronę elektromobilności, może wkrótce mocno przyspieszyć. Fakt, że najbliższe lata będą dla rafinerii okresem żniw - być może ostatnim - to szansa na to, by się na te zmiany lepiej przygotować - stwierdził.
/>
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama