Znowelizowane przepisy dotyczące oddłużania konsumentów nie rozróżniają długów osobistych od zaciągniętych co najmniej rok wcześniej w związku z prowadzoną dawniej działalnością gospodarczą.
Upadający biznes / Dziennik Gazeta Prawna
Upadłość konsumencka teoretycznie jest możliwa od 31 marca 2009 r., w praktyce – od 31 grudnia 2014 r. Wcześniej bowiem w ciągu ponad 5 lat uznano niespełna 100 wniosków. Regulacje ze względu na znaczną restrykcyjność i wysokie koszty dla strony sięgające kilku tysięcy złotych były w zasadzie niewykorzystywane.
Dlatego też w „dużej” nowelizacji sprzed kilku tygodni (Dz.U. z 2014 r. poz. 1306) zarówno potencjalni wnioskodawcy, jak i sami projektodawcy oraz praktycy pokładają spore nadzieje. Ogólna zasada w uproszczeniu jest teraz taka, że to sąd – chcąc oddalić wniosek – powinien wskazać, w jakim zakresie winny jest dłużnik. Wcześniej to osoba chcąca ogłosić upadłość musiała udowadniać przed sądem, iż nie zawinił przy powstaniu niewypłacalności. I co do zasady tylko jeśli niewypłacalność powstała wskutek umyślnego działania lub rażącego niedbalstwa, procedura nie zakończy się po myśli konsumenta.
Kluczowa kwalifikacja
Upadłość konsumencka to nazwa potoczna. Tak naprawdę – zgodnie z prawem upadłościowym i naprawczym (t.j. Dz.U. z 2012 r. poz. 1112 ze zm.), należy mówić o postępowaniu upadłościowym wobec osób fizycznych nieprowadzących działalności gospodarczej. Oznacza to, że wobec funkcjonujących firm, choćby jednoosobowych, przepisów dotyczących upadłości konsumenckiej się nie stosuje, nawet jeżeli dług przedsiębiorcy bez wątpienia należałoby zaliczyć do sfery jego zobowiązań prywatnych.
– Sąd nie musi, a nawet nie może oceniać, czy dane długi są prywatne, czy też wynikają z prowadzonej działalności – potwierdza dr Patryk Filipiak, adwokat i partner w kancelarii Filipiak Babicz.
Sytuacja jednak się zmienia, gdy ktoś przestaje być przedsiębiorcą. Wtedy jeszcze przez rok po zakończeniu działalności podlega bardziej restrykcyjnym rygorom upadłości na zasadach ogólnych. Jednakże po upływie tego czasu ma możliwość występować już jako konsument w postępowaniu. Wówczas pod uwagę zostaną wzięte nie tylko długi prywatne, jak np. niespłacany kredyt za mieszkanie, lecz także długi firmowe, np. nieopłacone faktury.
W praktyce to, w jakim charakterze będzie występowała osoba – czy konsumenta, czy przedsiębiorcy – może mieć istotne znaczenie.
– Jeśli sąd ma do czynienia z konsumentem, powinien stosować odpowiednią wykładnię przepisów: zgodnie ze znowelizowanym art. 2 prawa upadłościowego i naprawczego pierwszorzędnym celem upadłości konsumenckiej jest oddłużenie, a nie jak w przypadku przedsiębiorców – maksymalne zaspokojenie wierzycieli – wyjaśnia radca prawny Karol Tatara, partner w Kancelarii Prawa Gospodarczego i Upadłościowego Karol Tatara i Współpracownicy.
Pewne restrykcje
– Wątpliwość dotyczy tego, czy upadłość konsumencka powinna być ogłoszona wobec nieuczciwego byłego przedsiębiorcy – zwraca uwagę dr Patryk Filipiak.
– Wyobraźmy sobie, że popadł on w długi, a następnie celowo zaprzestał działalności, odczekał rok, po czym złożył wniosek o ogłoszenie upadłości konsumenckiej, licząc na umorzenie zobowiązań – podaje przykład dr Filipiak.
Jak podkreśla, ustawodawca wziął pod uwagę również tego typu sytuacje. Przede wszystkim sąd nie spełni oczekiwań strony, jeżeli w okresie dziesięciu lat przed dniem zgłoszenia wniosku dłużnik – mimo że miał taki obowiązek – nie wystąpił w terminie o ogłoszenie upadłości. W praktyce jeśli był on wcześniej przedsiębiorcą, to powinien złożyć wniosek w ciągu dwóch tygodni od dnia trwałej utraty płynności.
– Może być to obecnie największą przeszkodą dla byłych przedsiębiorców – twierdzi Karol Tatara.
Jednak ustawodawca pozostawił pewną furtkę. Sąd będzie mógł bowiem uznać racje wnioskodawcy, o ile będą przemawiały za tym względy słuszności lub humanitarne. Problem w tym, że nikt nie wie, jak dokładnie je definiować.
Byli przedsiębiorcy mogą mieć jeszcze jeden kłopot. Otóż sąd, oceniając staranność dłużnika (czyli to, w jakim stopniu przyczynił się do niewypłacalności), może przyjąć inne kryteria wobec konsumenta, który wcześniej prowadził działalność gospodarczą, a inne w przypadku tego, który nigdy nie zajmował się biznesem.
Jak podkreśla mec. Tatara, to, co nie było rażącym niedbalstwem z punktu widzenia zwykłego konsumenta, może się okazać takim niedbalstwem przy ocenie działań byłego biznesmena. Przykład?
– Ocena zawarcia przez osobę fizyczną umowy o kredyt będzie surowsza dla prowadzącego firmę w porównaniu z konsumentem – mówi dr Filipiak. Eksperci zwracają uwagę, że ta zasada może być stosowana także przy ocenie niektórych działań przedsiębiorcy podjętych w sferze osobistej – gdy np. ze względu na biznesowe doświadczenie powinien był wiedzieć, jakie będą skutki jego prywatnych decyzji. – Innymi słowy zawarcie przez konsumenta umowy o kredyt hipoteczny denominowany w walucie obcej bez zabezpieczenia ryzyka zmian kursu tej waluty może być uznane za działanie niedbałe, ale jednak nie rażąco niedbałe. Jednocześnie zawarcie takiej samej umowy przez przedsiębiorcę może być jednak uznane za działanie rażąco niedbałe – wyjaśnia prawnik.