Strefy przez pół roku nie wydawały zezwoleń, ale i tak przyciągnęły rekordowo dużo nowych inwestycji
Specjalne strefy ekonomiczne (SSE) planują wydanie w tym roku co najmniej 170–180 zezwoleń dla nowych inwestorów – wynika z informacji zebranych przez DGP. Trzeba przy tym zaznaczyć, że część podała nam oczekiwania dotyczące tylko pierwszych miesięcy roku, co oznacza, że będzie ich z pewnością więcej. Z naszych danych wynika, że w 2014 r. inwestorzy w SSE zadeklarowali przeprowadzenie projektów wartych ok. 18 mld zł.
– Liczymy, że w pierwszym półroczu wydamy 5–7 zezwoleń. Łączne nakłady znacznie przewyższą 250 mln zł i utworzonych zostanie ok. 500 nowych miejsc pracy. Negocjujemy z firmami z branży tekstylnej, spożywczej, szklarskiej, motoryzacyjnej, papierniczej oraz recyklingu – zapowiada Krzysztof Babij z Kostrzyńsko-Słubickiej SSE.
Co najmniej trzech zezwoleń w I kw. spodziewa się Starachowicka SSE, a Krakowski Park Technologiczny przewiduje, że w tym czasie wyda co najmniej sześć zezwoleń. Obecnie, w strefie trwa procedura wydania pierwszych czterech w tym roku.
– Jesteśmy przekonani, że w I kw. uda się pozyskać ok. 7–10 nowych projektów inwestycyjnych, które będą warte co najmniej 700 mln zł – podbija stawkę Piotr Wojaczek, prezes Katowickiej SSE.
Niezależnie od tego, z jakim wynikiem strefy zakończą ten rok, ich przedstawiciele nie ukrywają, że trudno będzie im poprawić ubiegłoroczny wynik. Większość SSE przyciągnęła bowiem w 2014 r. znacznie więcej nowych inwestycji niż rok wcześniej, a wiele pobiło rekord liczby wydanych zezwoleń. Do rekordzistów należą m.in. strefy: krakowska, wałbrzyska, mielecka, pomorska, warmińsko-mazurska i łódzka.
Warto zaznaczyć, że świetny wynik osiągnęły zaledwie w pół roku. Od lipca przyjmowanie inwestorów było zablokowane, bo SSE czekały na nowelizację rozporządzenia w sprawie przyznawania pomocy publicznej udzielanej przedsiębiorcom w strefach. Rząd musiał dostosować je do wymogów Unii Europejskiej. Rozporządzenie weszło w życie dopiero 25 grudnia. Wielu inwestorów spodziewając się opóźnień przyspieszało więc decyzje o wejściu do stref.
– Informacja rozpowszechniana od początku 2014 r. o możliwym zawieszeniu udzielania zezwoleń na prowadzenie działalności w SSE spowodowała intensywny napływ projektów w pierwszej połowie 2014 r. – przyznaje Teresa Orczykowska z Mieleckiej SSE, tłumacząc rekordowe wyniki strefy.
Duża aktywność inwestorów wynikła również z oczekiwań, że wraz z nowym rozporządzeniem intensywność pomocy publicznej w SSE zostanie dostosowana do przepisów unijnych, czyli zmniejszona. – W trzech województwach, tj. w dolnośląskim, śląskim i wielkopolskim, skala pomocy publicznej zmniejszyła się w znaczący sposób z 40 proc. do 25 proc. poniesionych nakładów – poinformowało DGP biuro prasowe Ministerstwa Gospodarki.
Rząd na wsparcie inwestorów w SSE nie przeznacza żadnych pieniędzy. Rezygnuje jedynie z części wpływów z podatku dochodowego. Ostateczna wielkość zwolnienia podatkowego jest wypadkową udzielonych zezwoleń, poniesionych nakładów i wielkości generowanego przez przedsiębiorców dochodu. W 2013 r. wielkość zwolnień podatkowych wyniosła 2,3 mld zł, a narastająco było to 14,6 mld zł. To 15,7 proc. nakładów poniesionych od początku funkcjonowania stref.
Przedstawiciele SSE w rozmowie z DGP nie obawiają się jednak, że obniżenie poziomu ulg oferowanych w strefach spowoduje zapaść w inwestycjach. Większość spodziewa się, że przyciągnie co najmniej tylu inwestorów co średnio co roku przed rekordowym 2014 r. Tomasz Sadzyński, prezes Łódzkiej SSE, dodaje, że coraz częściej poziom pomocy publicznej nie jest decydującym czynnikiem, który przesądza o inwestycji.
– Ważniejsze są choćby wykwalifikowane kadry i ich dostępność, dobrze przygotowany teren pod inwestycje czy oferta dostosowana do potrzeb danego inwestora – tłumaczy.
– Z naszych analiz i doświadczeń wynika, że pomoc publiczna nie jest głównym czynnikiem branym pod uwagę w procesie wyboru kraju dla nowej inwestycji – potwierdza Tomasz Olszewski z agencji JLL, który obserwuje rynek od strony inwestorów.
Dodaje, że firmy często dowiadują się o możliwościach uzyskania wsparcia już po podjęciu decyzji, w jakim kraju uruchomią działalność, więc obecność SSE nabiera znaczenia dopiero na późniejszym etapie. Jednak wciąż z zastrzeżeniem, że wysokość wsparcia ze strony państwa nie musi być kluczowa. Bo inwestorzy poszukujący lokalizacji, z której będą obsługiwać np. rynek niemiecki, nie wybiorą stref na wschodzie Polski, nawet z wyższą pomocą, ponieważ nie będzie to rekompensowało zbyt dużych odległości od ostatecznych odbiorców.
Nie zawsze poziom pomocy publicznej nie decyduje o inwestycji