Obowiązki sprawozdawcze, które mają ograniczyć nielegalny wywóz leków za granicę, będą niewspółmierne oraz zbyt kosztowne w stosunku do korzyści z nich wynikających – twierdzą organizacje przedsiębiorców.
Obowiązki sprawozdawcze, które mają ograniczyć nielegalny wywóz leków za granicę, będą niewspółmierne oraz zbyt kosztowne w stosunku do korzyści z nich wynikających – twierdzą organizacje przedsiębiorców.
Chodzi o poselski projekt nowelizacji prawa farmaceutycznego (druk nr 2997), który ma ograniczyć zjawiska na rynku, których efektem jest brak dostępu pacjentów do niektórych leków. Niektóre nieuczciwe apteki i hurtownie zamiast sprzedawać leki w Polsce, nielegalnie je bowiem wyprzedają na Zachodzie – tam mogą uzyskać kilkukrotnie wyższą kwotę niż na terenie kraju.
Skala nielegalnego wywozu leków nie jest już liczona w milionach, lecz w miliardach złotych rocznie.
– Paradoksalnie jest to spowodowane tym, że udało nam się wynegocjować kilka lat temu świetne warunki, i w Polsce leki, w porównaniu do innych krajów UE, są bardzo tanie – twierdzi poseł PO Janina Okrągły, odpowiedzialna za projekt.
Jednak wielu przedsiębiorców uważa, że tak jak rzeczywiście należy zadbać o pacjentów, tak nie należy tego czynić w sposób uderzający w biznes. „Analiza poselskiego projektu wskazuje, że jest to regulacja stworzona w pośpiechu, nieprzemyślana” – czytamy w stanowisku Polskiego Związku Przemysłu Farmaceutycznego.
Podstawowy zarzut dotyczy obowiązków sprawozdawczych nałożonych na przedsiębiorców. Zgodnie z nowelizowanym art. 36z podmioty odpowiedzialne (czyli w praktyce producenci leków) będą musiały informować Głównego Inspektora Farmaceutycznego o sprzedaży medykamentów do hurtowni i aptek. Sęk w tym, że nie chodzi wyłącznie o leki, których brakuje na rynku. Obowiązek sprawozdawczości ma dotyczyć wszystkich produktów, w tym tych dostępnych bez recepty.
Na rynku obecnych jest około 30 tys. produktów leczniczych. W ocenie Konfederacji Lewiatan nie ma na dzisiaj możliwości dokonywania ciągłej analizy przez pracowników Głównego Inspektoratu Farmaceutycznego stanów magazynowych na różnych etapach dystrybucji każdego z produktów.
Paweł Trzciński, rzecznik GIF, przyznaje, że to rzeczywiście będzie wyzwanie.
– Mam nadzieję, że sprawdzi się zintegrowany system informatyczny. I że ustawodawca o nas nie zapomni, bo bez wątpienia będziemy mieli więcej pracy, a to oznacza potrzebę większej liczby etatów – zwraca uwagę Trzciński.
Posłowie zdają sobie z tego sprawę. Jak mówi DGP poseł PO Rajmund Miller pracujący nad ustawą, zwiększenie zatrudnienia w GIF-ie jest konieczne. Ale – jak twierdzi – nie chodzi o to, by biurokratyzować urząd i rozszerzać administrację. Zdaniem Millera potrzebni są kontrolerzy, którzy będą zapobiegać patologiom.
– Wierzę, że nasz projekt nie przełoży się na drastyczne zwiększenie zatrudnienia w GIF, a co za tym idzie – na obciążenie budżetu – deklaruje Janina Okrągły.
Wygląda jednak na to, że uda się znaleźć rozwiązanie, które choć częściowo zadowoli wszystkich. W rozmowie z DGP poseł Rajmund Miller przyznaje, że być może obowiązki nałożone na biznes byłyby zbyt drastyczne.
– Nie zgadzam się z tym, aby raportowanie dotyczyło tylko leków refundowanych. Musi objąć wszystkie leki wydawane na receptę. Ale te bez recepty rzeczywiście można zwolnić z tego obowiązku. Zgłoszę taką poprawkę – zapewnia Rajmund Miller.
Etap legislacyjny
I czytanie w komisjach
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama