Mariusz Tuchlin miał zaledwie 19 lat, kiedy zaczął tworzyć podstawy budowlanego Dekpolu. Po 20 latach wprowadził firmę na warszawską giełdę. Jest warta prawie 119 mln zł
Dekpol to pierwszy w tym roku debiutant na warszawskiej giełdzie. Jest też pierwszą od kilku lat spółką z branży budowlanej, której oferta publiczna zgodnie z planem zakończyła się wejściem na GPW.
Mariusz Tuchlin przyznaje, że poszedł pod prąd, a droga na parkiet nie była łatwa. Inwestorzy mają ciągle w pamięci kłopoty, w jakie branża wpadła kilka lat temu, i trudno skłonić ich do bardziej indywidualnej oceny spółek. Firma w trakcie oferty m.in. z tego powodu, a także nie najlepszych nastrojów na giełdzie, musiała ograniczyć apetyt na kapitał. Ostateczna cena emitowanych papierów została ustalona na 15 zł, o 6 zł poniżej maksymalnej, a ze sprzedaży istniejącego już pakietu akcji zrezygnował Mariusz Tuchlin. Spółka pozyskała z oferty ok. 30 mln zł, które przeznaczy na rozwój działalności.
– Pierwsze spotkania z inwestorami nie były zbyt zachęcające. Postanowiliśmy jednak nie rezygnować. Konkurencja w branży budowlanej jest duża. Status spółki publicznej zapewni nam dodatkową wiarygodność w branży. Z pewnością zwiększy się także nasza rozpoznawalność, co jest szczególnie ważne przy pozyskiwaniu prywatnych zleceń w ramach generalnego wykonawstwa. Zależało nam też na pozyskaniu pieniędzy na rozwój – mówi DGP Mariusz Tuchlin, który obecnie kontroluje ok. 77 proc. akcji spółki.
Nie jest to jego pierwsze zetknięcie z rynkiem kapitałowym. W 2012 r. Dekpol wyemitował obligacje warte 12,5 mln zł notowane później na GPW Catalyst, rynku papierów dłużnych. Te pieniądze wsparły m.in. rozwój nowego segmentu działalności – produkcji osprzętu do maszyn budowlanych. Teraz odpowiada ona za ok. 8 proc. przychodów firmy. Reszta to działalność deweloperska i budowlana, przy czym generalne wykonawstwo daje Dekpolowi 80 proc. przychodów. Firma szacuje wzrost przychodów w 2014 r. o 22,9 proc., do 239 mln zł, a wyniku netto o 16,6 proc., do 20,7 mln zł.
Debiut Dekpolu na giełdzie niemal idealnie zbiegł się z 20-leciem pracy zawodowej założyciela. Wszystko zaczęło się w 1993 r., kiedy Mariusz Tuchlin, wtedy 19-latek, ruszył z jednoosobową działalnością. Były to usługi budowlane, głównie zlecenia dekarskie, które z biegiem czasu rozrastały się o nowe zakresy podwykonawstwa. Najtrudniejszym okresem dla Dekpolu okazał się kryzys gospodarczy w latach 2000–2002, który mocno nadszarpnął kondycję branży budowlanej. Mariusz Tuchlin sytuację spółki w tym czasie opisuje jako „pięć pięter pod ziemią”. – Byliśmy wtedy przede wszystkim podwykonawcą. Takie spółki w czasie kryzysu cierpią najbardziej, bo są na końcu łańcucha płatności. Musieliśmy radzić sobie z upadłościami zleceniodawców i opóźnieniami w płatnościach. Kryzys, który dotknął budowlankę kilka lat temu, odczuliśmy już w zdecydowanie mniejszym stopniu – wspomina.
Był to efekt dużych zmian w sposobie prowadzenia biznesu. Założyciel postanowił wyjść z kręgu podwykonawców i zaczął przestawiać firmę na generalne wykonawstwo. Pierwszy taki projekt Dekpol zrealizował w 2004 r. W ciągu kolejnej dekady spółka zrealizowała m.in. wart ponad 50 mln zł kontrakt na budowę obiektu handlowego dla sieci Ikea w Gdańsku i centrum rehabilitacyjno-lecznicze Medpharma o wartości ponad 20 mln zł. Na koniec 2014 r. w portfelu firmy znajdowało się 20 kontraktów na generalne wykonawstwo wartych łącznie niemal 330 mln zł.
Aby zdywersyfikować przychody, kilka lat temu firma ruszyła z deweloperką mieszkaniową, w ramach której w ciągu ostatnich czterech lat sprzedała na Pomorzu, gdzie ma siedzibę, ponad 400 mieszkań.
W czasie pierwszego dnia notowań kurs praw do akcji Dekpolu spadł do 14,55 zł za papier. Mariusz Tuchlin jest przekonany, że w kolejnych latach spółka będzie zyskiwała na wartości. – Naszym priorytetem zawsze była efektywność prowadzonego biznesu, a nie jego wielkość. Dlatego przyjmujemy zlecenia o satysfakcjonującej nas rentowności – deklaruje.