Polska zgłosiła do programu projekty o wartości ponad 130 mld euro
Nowy szef KE będzie musiał odpowiedzieć na unijnym szczycie na ambitne pytanie: jak dysponując 21 mld euro, sfinansować projekty warte 315 mld
Nowy szef KE będzie musiał odpowiedzieć na unijnym szczycie na ambitne pytanie: jak dysponując 21 mld euro, sfinansować projekty warte 315 mld
/>
Unia kapitałowa to realizacja najważniejszej obietnicy nowego szefa Komisji Europejskiej. Za jej pomocą Jean-Claude Juncker zamierza stymulować wzrost gospodarczy w Europie. Receptą na recesję mają być inwestycje i walka z biurokracją plus bardziej zintegrowany rynek kapitałowy, zmniejszający zależność od finansowania udzielanego przez banki.
Wczoraj, dzień przed szczytem UE, Juncker apelował również do przywódców unijnych o dołożenie się do Europejskiego Funduszu Inwestycji Strategicznych (EFIS). – Czekam na konkretne propozycje. Potrzebuję nie tylko słowa honoru, potrzebuję pieniędzy – mówił szef Komisji. Z funduszu zostaną sfinansowane projekty zgłoszone przez państwa członkowskie w ramach przygotowań do realizacji planu inwestycyjnego.
Fundusz będzie dysponował na początku 21 mld euro i zdecydowana większość tej kwoty ma pochodzić z budżetu UE. Raptem 5 mld dołoży Europejski Bank Inwestycyjny. Ale dzięki emisji obligacji czy przy współudziale funduszy venture capital FIS ma być w stanie sfinansować projekty o wartości 315 mld euro. Kraje UE chciałyby jednak więcej: w ramach „unijnej ofensywy inwestycyjnej” zaproponowano ponad 2 tys. projektów o łącznej wartości 1,3 biliona euro, z czego ponad 500 mld miałoby być wydane w najbliższych trzech latach.
Polska zgłosiła projekty, których łączna wartość przekracza 130 mld euro, a związane z nimi inwestycje na przestrzeni najbliższych trzech lat mają wynieść 17,5 mld euro. Większość to projekty znane już od dłuższego czasu. To dotyczy m.in. inwestycji drogowych (projekty związane z transportem to niemal połowa propozycji zgłoszonych przez nasze władze) czy energetycznych (jak projekt budowy elektrowni atomowej).
Unia Junckera jest wzorowana na rozwiązaniach anglosaskich. Krytycy przekonują, że to właśnie one doprowadziły do obecnego kryzysu, a dziś mają być lekiem na recesję. – Juncker proponuje np. sekurytyzowanie. Mówiąc najprościej, jeżeli mamy zadłużenie na karcie kredytowej, to w przypadku sekurytyzacji należności puszczałoby się w obieg, zyskując nowe pieniądze. To paradoks, ale dla ratowania kulejącej gospodarki unijnej wykorzystywane miałyby być modele, które doprowadziły do jej zapaści – mówi jeden z urzędników unijnych zaangażowany w nowy projekt.
Wciąż nie wiadomo, czy rozwiązania proponowane przez szefa Komisji będą ograniczone tylko do firm unijnych działających na terenie Wspólnoty, czy też tych operujących poza Unią. Nie wiadomo np., kto miałby tworzyć fundusze venture capital oraz na jakich zasadach firmy mogłyby z nich skorzystać.
Wiadomo natomiast, że w Komisji Europejskiej projekt będzie podpadać pod portfolio brytyjskiego komisarza Jonathana Hilla, który odpowiada za rynki finansowe. Ponadto jako instrument obejmujący także kraje nienależące do strefy euro (w tym przede wszystkim Wielką Brytanię) unia kapitałowa zapobiegałaby dalszemu rozpadaniu się Wspólnoty na unię dwóch prędkości. Do tego ściślej wiązałaby Londyn z Brukselą.
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama