Przedsiębiorcy oceniają deficyt drewna na ok. 3 mln m sześc. Jest to deficyt i ilościowy, i strukturalny - mówi prof. Ewa Ratajczak.

Prof. dr hab. Ewa Ratajczak, była lider obszaru analiz strategicznych w drzewnictwie w Centrum Technologii Drewna Łukasiewicz - Poznański Instytut Technologiczny

Czy w Polsce mamy problem z eksportem drewna? Jeśli tak, na czym on polega?
Jest to nie tyle problem z eksportem drewna, ile raczej z dostępnością surowca drzewnego i materiałów drewnopochodnych dla krajowych producentów różnych wyrobów ważnych dla polskiej gospodarki i polskich konsumentów. Problem niedoboru surowca drzewnego i dodatkowo - kwestia skokowo rosnących cen, dotyka w różnym stopniu wszystkie branże drzewne, a zwłaszcza tartacznictwo, dostarczające wyroby dla budownictwa, takie jak: materiały konstrukcyjne, stolarka budowlana, materiały podłogowe, oraz nasz flagowy przemysł, czyli meblarstwo.
O jakiej skali problemu mówimy?
Niestety, mimo że drewno jest naszym dobrem narodowym, od kilku już lat nie mamy długofalowej prognozy popytu i podaży drewna ani też strategii rozwoju i gospodarowania jego zasobami. A przecież jesteśmy europejskim potentatem w tym zakresie, zajmując pod względem zasobów drewna czwarte miejsce w UE, a piąte pod względem wielkości pozyskania. Jesteśmy też liderem w eksporcie wielu materiałów i wysoko przetworzonych wyrobów drzewnych, na dodatek - w eksporcie tym występuje od wielu lat dodatnie saldo handlu zagranicznego. Ogólnie przedsiębiorcy oceniają deficyt na ok. 3 mln m sześc. drewna, przy czym jest to deficyt i ilościowy, i strukturalny, dotyczący zwłaszcza drewna wielkowymiarowego, dającego największe możliwości zastosowań, zwłaszcza w budownictwie i meblarstwie.
Kto najbardziej na tym traci, a kto zyskuje?
Przegranymi w tej rynkowej grze są w pierwszym rzędzie krajowi producenci materiałów i wyrobów drzewnych, zwłaszcza nastawieni na rynki zagraniczne. W większości są to małe, rodzinne firmy, będące często jedynymi lokalnymi pracodawcami, aktywizujące lokalne społeczności. Ostatecznie jednak tracimy my wszyscy, czyli konsumenci wyrobów z drewna, które - co bardzo cenne - są nadzwyczaj ekologiczne. Na eksporcie drewna okrągłego, nieprzetworzonego zyskują zasadniczo pośrednicy handlowi dokonujący bezpośrednich zakupów w Lasach Państwowych.
Czy uzasadnione jest zatem np. wprowadzenie limitu na eksport drewna z Polski?
Niedobór drewna jest obecnie odczuwany w całej Europie i niemal wszystkie kraje bronią się, i słusznie, przed masowym eksportem nieprzetworzonego surowca drzewnego. Czynią tak też kraje traktowane do niedawna jak zagłębia surowcowe, np. Rosja, Białoruś, Węgry, Chorwacja czy Rumunia, a planują zrobić to Czechy i Słowacja, oczekujące decyzji Światowej Organizacji Handlu. Z ogólnogospodarczego punktu widzenia korzystne jest przetwarzanie surowca w kraju dla generowania jak największej wartości dodanej (a taką daje przede wszystkim produkcja mebli). Należy też pamiętać o nieznanej skali ryzyka dotyczącej pozyskania drewna w związku z najnowszymi unijnymi strategiami: leśną i bioróżnorodności.
Kiedy i w jaki sposób Lasy Państwowe zmieniły swoją politykę w sprawie sprzedaży drewna?
Kluczowy jest tu system sprzedaży drewna od państwowego producenta (dostarczającego ok. 95 proc. drewna), a zwłaszcza kolejne fazy otwierania rynku poprzez zwiększanie puli surowca oferowanego w wolnej sprzedaży; do niedawna było to 20 proc. całej masy sprzedawanego drewna, a od października 2021 r. niespodziewanie, bez konsultacji z przemysłem, aż 30 proc. Problemy w tym zakresie rozpoczęły się w 2017 r., gdy sprzedaż drewna pohuraganowego została wliczona do tzw. historii zakupu uprawniającej do nabywania drewna po cenach regulowanych, gwarantowanych przez rok. Stworzyło to możliwość dokonywania późniejszych zakupów drewna po wolnorynkowej cenie przez różnych pośredników, również firmy zagraniczne pomagające usunąć duże ilości tej nadzwyczajnej podaży.
Czy dzięki interwencji resortu rozwoju uda się znaleźć rozwiązanie tej sytuacji?
Kwestie występujące na styku leśnictwa i przemysłów bazujących na drewnie, a zwłaszcza problem niedoboru podaży drewna z krajowej bazy surowcowej (ostatnio spotęgowany jego niekontrolowanym eksportem) obserwuję od wielu już lat i staram się być optymistką. Uważam, że chociaż nie ma prostej recepty w tym przypadku, to trzeba dążyć do kompromisu. W całej tej trudnej sytuacji ważna jest stabilność - i to co najmniej kilkuletnia - zasad sprzedaży drewna od dominującego producenta oraz konsultowanie ewentualnych zmian z przedstawicielami przemysłu drzewnego. Bo dopiero wtedy można planować rozwój firm opartych na surowcu pochodzącym z lasów, które są naszą wspólną własnością. A to przecież wydawałoby się możliwe w przypadku państwowego zarządcy lasami w Polsce. Państwowy podmiot powinien uczestniczyć w działaniach chroniących krajowy rynek surowcowy, oczywiście w ramach prawa obowiązującego w Unii Europejskiej. Wymaga to ścisłej bieżącej współpracy kilku resortów odpowiedzialnych za gospodarkę, leśnictwo i środowisko, oczywiście z udziałem przedsiębiorców. ©℗
Rozmawiała Sonia Sobczyk-Grygiel
ikona lupy />
Prof. dr hab. Ewa Ratajczak, była lider obszaru analiz strategicznych w drzewnictwie w Centrum Technologii Drewna Łukasiewicz - Poznański Instytut Technologiczny / Materiały prasowe