Działania rządu Xi Jinpinga grożą wstrząsem światowej gospodarki, obciążeniem globalnych łańcuchów dostaw i wzrostem inflacji.

Z lockdownami mierzą się kolejne chińskie metropolie. Wśród nich światowe centrum finansowe oraz siedziba kluczowych portów morskich i lotniczych Szanghaj, którego mieszkańcy pozostają w zamknięciu od ponad dwóch tygodni.
Podczas gdy Europa się otwiera, rząd w Pekinie pozostaje wierny strategii „zero COVID”. Tam, gdzie pojawia się choćby kilka przypadków zakażenia koronawirusem, natychmiast wprowadzane są rygorystyczne obostrzenia. Państwo zmaga się obecnie z najgorszą falą zakażeń od czasu, kiedy w 2020 r. w Wuhan wirus pojawił się po raz pierwszy. Jeszcze na początku marca na terytorium całego kraju odnotowywano maksymalnie kilkaset przypadków dziennie. 11 kwietnia było ich już ponad 26,5 tys.
Coraz gorsza sytuacja i przedłużające się lockdowny wywołują pytania o słuszność podejścia Pekinu do zagrożenia. „Wariant Omikron jest wysoce zakaźny, więc osiągnięcie celu «zero» staje się coraz większym wyzwaniem, tym bardziej że większość państw wybiera podejście «życia z covidem»” – napisał w nocie do pracowników dyrektor zarządzający i główny ekonomista ds. Chin w japońskiej spółce Nomura Ting Lu. Uważa on, że obrana przez Pekin taktyka doprowadzi do spadku aktywności w sektorach takich jak logistyka, budownictwo czy niektóre gałęzie przemysłu. – Koszty mogą okazać się ogromne – stwierdził Lu, dodając, że inwestorzy z zagranicy mogą „nie doceniać” wpływu chińskiej polityki na gospodarkę i światowe rynki.
Według najnowszych szacunków Nomury od zeszłego miesiąca pełne lub częściowe blokady zostały wprowadzone w ok. 23 miastach. Miasta te wytwarzają PKB o wartości 23 bln juanów (3,6 bln dolarów). Odpowiadają więc za 22 proc. całej gospodarki. – Mówimy o obszarze zamieszkiwanym przez ok. 50 mln osób. Terenie najbardziej intensywnej produkcji przemysłowej, intelektualnej, badań i rozwoju, zatrudnienia, miast portowych i udziałów w światowej logistyce – tłumaczy w rozmowie z DGP były wicepremier Janusz Piechociński.
Mieszkańcy Szanghaju protestują, informując m.in. o problemach w zdobywaniu żywności. Ale skutki zamknięcia odczuwalne są w całej gospodarce. Do końca ubiegłego tygodnia co najmniej 40 chińskich firm zostało zmuszonych do zawieszenia działalności zarówno w Szanghaju, jak i innych regionach. Zamykanie fabryk może szybko przyczynić się do zakłóceń w łańcuchach dostaw dla branż związanych m.in. z elektroniką i motoryzacją. Na przykład firma Unimicron Technology dostarcza obwody drukowane dla klientów takich jak Apple, a Eson Precision komponenty dla Tesli.
Zakłócenia dotknęły w szczególności branżę transportu ciężarowego, która odgrywa kluczową rolę w przewozie towarów między miastami i do największych portów. Wiele punktów wjazdowych i wyjazdowych na autostradach między prowincjami jest zablokowanych. Władze chińskie poinformowały, że port w Szanghaju nadal działa, ale dane branżowe dowodzą, że dochodzi tam do ogromnych opóźnień. – Spośród pierwszych dziesięciu światowych portów siedem położonych jest w Chinach. Jeśli te porty nie pracują i pojawiają się problemy z załadunkiem i rozładunkiem kontenerów, to skala tego zjawiska może być jeszcze groźniejsza dla gospodarki światowej, niż to było w pierwszym kwartale 2020 r. – mówi Piechociński.
Ruch lotniczy na lotnisku Pudong w Szanghaju został z kolei ograniczony do zaledwie 3 proc. poziomu z zeszłego miesiąca. Drogą powietrzną transportowane są teraz jedynie podstawowe produkty, jak np. leki. Rosną również stawki za fracht lotniczy. Te za przewóz ładunków między Szanghajem a Europą Północną miały wzrosnąć na początku kwietnia nawet o 43 proc. w porównaniu z poziomem sprzed wybuchu pandemii.
Bank Światowy ostrzegł, że szkody wyrządzone gospodarce przez politykę rządu w Pekinie są coraz większe. W ubiegłym tygodniu obniżył prognozę wzrostu gospodarczego Chin na rok 2022, szacując, że druga co do wielkości gospodarka świata powiększy się o 5 proc., co stanowi znaczny spadek w porównaniu z 8,1 proc. w roku ubiegłym. To także mniej niż oficjalny cel Chin, który wynosić miał ok. 5,5 proc. Obok wojny w Ukrainie i podwyżek stóp procentowych przez System Rezerwy Federalnej w Stanach Zjednoczonych spowolnienie w Chinach Bank Światowy uznał za jeden z głównych wstrząsów dla gospodarek azjatyckich w tym roku. – Wszystko to nakłada się w bardzo krótkim okresie na trzy fatalne sygnały dla światowej gospodarki. Chodzi o rosnącą wszędzie inflację, z którą władze odpowiedzialne za politykę monetarną i fiskalną nie mogą sobie poradzić. Po drugie, o zrywanie się ciągów kooperacyjnych, a także gwałtowne kurczenie się popytu na produkty – wymienia Piechociński. ©℗
Rząd w Pekinie wciąż pozostaje wierny strategii „zero COVID”
Zamknięte miasto
Lockdown w Szanghaju, który początkowo miał potrwać kilka dni, wywołał frustrację wśród mieszkańców miasta. Od ponad dwóch tygodni pozostają zamknięci w domach. Nie mogą ich opuszczać nawet po zakupy spożywcze, a jedynie w celu wykonania zarządzonego przez władze miasta testu. W konsekwencji skarżą się na niedobory żywności i brak artykułów pierwszej potrzeby. Gniew opinii publicznej podsycają również inne drastyczne środki, jak np. wysyłanie do centrów izolacyjnych dzieci, u których wykryto koronawirusa. W większości przypadków rodzice nie mogą im towarzyszyć. Niezależnie od wieku wszystkie osoby, u których stwierdzono pozytywny wynik testu na koronawirusa, nie mogą izolować się we własnych mieszkaniach. Nawet jeśli ich stan jest dobry lub przechodzą chorobę bezobjawowo.
Władze miasta poinformowały, że w poniedziałek zaczną łagodzić obostrzenia w niektórych dzielnicach, w których od co najmniej dwóch tygodni nie odnotowano przypadków zachorowań. Ich mieszkańcy nie będą mogli przemieszczać się jednak do części metropolii, w których nadal obowiązywać będzie ścisłe zamknięcie. Całe miasto podzielone zostanie na trzy kategorie ryzyka.
Powtórki z Szanghaju obawiają się mieszkańcy innych miast. W miarę jak wieści o ich sytuacji zaczęły rozchodzić się po całym kraju, Chińczycy z innych prowincji zaczęli masowo gromadzić zapasy. ©℗
kw