Niby można zostawić wszystko po staremu i nadal obserwować wyprowadzanie części zobowiązań poza budżet i kontrolę parlamentarną, ewentualnie po prostu podwyższyć konstytucyjny limit długu do 75 proc. PKB - tylko że wtedy już za kilka lat musielibyśmy wrócić do tej samej dyskusji.
W efekcie wojny w Ukrainie zaczęło się desperackie szukanie pieniędzy na zwiększeniu polskiego budżetu wojskowego. Jedną z możliwości finansowania wydatków na zbrojenia jest dług publiczny. Rząd najwyraźniej skłania się ku temu rozwiązaniu, gdyż wśród zaproponowanych zmian znalazło się m.in. wyłączenie z reguły wydatkowej wydatków wojskowych. Dzięki temu konstytucyjny limit długu publicznego miałby przestać blokować nasze przygotowania na ewentualne działania militarne Rosji.
Propozycja PiS nosi wszelkie znamiona wrzutki politycznej, gdyż ustawa zasadnicza umożliwia już wyłączenie z limitu długu wielu wydatków. Owszem art. 216 pkt 5 określa maksymalną wysokość długu publicznego na poziomie trzech piątych PKB, jednak równocześnie mówi, że „sposób obliczania wartości rocznego produktu krajowego brutto oraz państwowego długu publicznego określa ustawa”. Rządzący zresztą dobrze o tym wiedzą, gdyż w czasie pandemii wyprowadzili pewną część długu do agend rządowych – przede wszystkim Polskiego Funduszu Rozwoju – właśnie w celu ominięcia limitów długu zawartych w ustawie o finansach publicznych i Konstytucji RP.
Pozostało
93%
treści
Reklama