Obserwacyjne, uderzeniowe, a nawet całe roje. W najbliższych miesiącach zdolności Wojska Polskiego jeśli chodzi o bezzałogowce znacznie się poprawią
Obecnie trwają rozmowy pomiędzy Agencją Uzbrojenia a ożarowską Grupą WB dotyczące zakupu systemu W2MPIR – mówi jeden z naszych rozmówców znający kulisy sprawy. Oficjalnie potwierdzenia na razie nie ma, Agencja nie odpowiedziała na pytania DGP w tej kwestii, równie wstrzemięźliwy jest producent. - Informacji o ewentualnym zainteresowaniu udzielają klienci, my tego w żaden sposób nie komentujemy – stwierdził Piotr Wojciechowski, prezes Grupy WB pytany o tą kwestię.
System rozpoznawczo-uderzeniowy W2MPIR to „Wielowarstwowy Wielozadaniowy Misyjny Powietrzny Inteligentny Rój”, czyli w uproszczeniu do 10 statków bezzałogowych, którymi może kierować jeden operator. Część z nich ma funkcje tylko obserwacyjne. Inne to amunicja krążąca czyli w pewnym sensie drony kamikadze, które mogą uderzyć w cel. Detonując ładunek niszczą siebie, ale uszkadzają także cel. Jednak jeśli nie będzie decyzji żołnierza o ataku to także one pełnią po prostu funkcje obserwacyjne. Atakując w roju bezzałogowce będą miały większą skuteczność niż pojedynczo, ponieważ znacznie trudniej będzie je zestrzelić. Z naszych informacji wynika, że potencjalny kontrakt ma wartość ponad miliarda złotych, a dostawy powinny się rozpocząć jeszcze w tym roku.
W skład tego roju wchodzą obserwacyjne bezzałogowce FlyEye, którymi już dysponuje Straż Graniczna i Wojsko Polskie, patrolują one m.in. granicę z Białorusią. Te statki ważą 12 kg i potrafią się utrzymać w powietrzu ponad 2,5 godziny. W wojnie na Ukrainie są wykorzystywane m.in. do korygowania ognia artylerii – będąc w odległości kilkunastu – kilkudziesięciu kilometrów od stanowiska artylerii obserwują gdzie spadają pociski i w ten sposób strzelający mają informacje dotyczące tego jak precyzyjnie strzelają. Do tej pory nie ma potwierdzonych informacji, że którykolwiek z tych statków został zestrzelony bądź unieszkodliwiony za pomocą zakłóceń radioelektronicznych. Druga składowa roju to amunicja krążąca, czyli drony kamikadze – np. Warmate. Wojsko Polskie miało sto sztuk. Mimo że minister obrony Antoni Macierewicz zapowiadał zakup tysiąca, to jego następca minister Mariusz Błaszczak z opcji zakupu nie skorzystał. Te sto sztuk przekazaliśmy Ukrainie. Teraz nie mamy żadnych, ale znów je będziemy kupować.
Ale to tylko część bezzałogowego arsenału, który budujemy. W połowie lutego Błaszczak ogłosił, że podpisano umowę na 11 zestawów FlyEye, czyli 44 bezzałogowce tego typu. Dostawy rozpoczną się jeszcze w tym roku, a wartość kontraktu to nieco poniżej 50 mln zł. Dwa tygodnie później publicznie poinformowano także o tym, że chcemy kupić amerykańskie bezzałogowe statki powietrzne MQ-9 Reaper. Ten zakup ma się odbyć w ramach tzw. Pilnej Potrzeby Operacyjnej czyli de facto z ręki. Na razie nie wiadomo ile ich będzie, ile będą kosztować i kiedy spodziewać się dostaw. Ale to potężne maszyny, które potrafią utrzymać się w powietrzu ponad dobę i przenoszą ponad tonę uzbrojenia (masa startowa to ok 5 ton). To m.in. z takich maszyn korzystała armia amerykańska walcząc w Afganistanie i spektakularnie niszcząc kryjówki talibskich komendantów, a przy okazji powodując liczne straty wśród ludności cywilnej.
Bezzałogowce Wojsku Polskiemu ma także dostarczyć Polska Grupa Zbrojeniowa. Pod koniec grudnia podpisano wartą ponad 170 mln zł umowę na 100 sztuk statków obserwacyjnych klasy mini w ramach programu Wizjer. Wymagania są takie by statki utrzymywały się w powietrzu ponad trzy godziny. Ten program jest opóźniony w stosunku do pierwotnych założeń. Obecne plany są takie, że dostawy rozpoczną się w 2024 r., a skończą trzy lata później.
Za to już w tym roku doczekamy się pierwszych sztuk tureckich statków TB-2 Bayraktar, które doskonale reklamują swoje zdolności podczas wojny na Ukrainie niszcząc pociskami rosyjskie czołgi i wozy bojowe. Te ważące ponad 600 kg statki mają rozpiętość skrzydeł ponad 12 metrów. Umowę zakupu podpisaliśmy prawie rok temu i zakłada ona pozyskanie 4 zestawów, czyli 24 statków powietrznych tego typu. Dostawy mają się zakończyć do 2024 r.
Po zrealizowaniu tych zakupów Wojsko Polskie będzie jedną z lepiej wyposażonych pod tym względem armii europejskich. Duże uderzeniowe bezzałogowce mają także Brytyjczycy, Francuzi, Włosi, Hiszpanie czy Holendrzy. Z kolei Niemcy mimo że rozmawiali już z Amerykanami o zakupie bezzałogowców MQ-9 Reaper to ostatecznie się na ten zakup nie zdecydowali. Mimo że niemieccy żołnierze domagali się takiego zakupu, to pod koniec 2020 r. tworzący wówczas rząd z chadekami socjaldemokraci nie zgodzili się na taki zakup, ponieważ „za mało na ten temat rozmawiano”. – Granica między obroną naszych żołnierzy i zabijaniem za pomocą joysticka jest bardzo cienka – mówił wówczas polityk Norbert Walter-Borjans. Trudno ocenić czy wojna na Ukrainie wpłynie na zmianę poglądów naszych zachodnich sąsiadów. Bardzo duże zdolności w tym zakresie ma z kolei Izrael, w którym działa kilka firm zbrojeniowych specjalizujących się w produkcji bezzałogowców. Jednak zakup uzbrojenia w Izraelu obecnie wydaje się obecnie mało prawdopodobny z powodów napiętych relacji na linii Tel Awiw – Warszawa.