Sprzedaż detaliczna w cenach stałych była w styczniu aż o 10,6 proc. wyższa niż przed rokiem.

Styczniowy wynik jest nie tylko lepszy od tego z zeszłego roku, kiedy popyt spadał, lecz także w porównaniu z przedpandemicznym 2019 r. Dynamika była wówczas o połowę niższa. Eksperci zwracają uwagę, że najnowszy rezultat jest najlepszy od 2017 r., kiedy sprzedaż zwiększyła się o 9,6 proc. Nastąpił zatem powrót do trendu sprzed wybuchu pandemii i to w sytuacji, gdy mamy do czynienia z pogorszeniem się nastrojów konsumenckich - o 1,9 p.p. w porównaniu z grudniem 2021 r.
Analitycy Credit Agricole uważają, że to głównie wynik najwyższej od kilku dekad inflacji. Ich zdaniem rosnące ceny na razie w ograniczonym stopniu zmniejszają konsumpcję. Jak sugerują ekonomiści, powstałe w okresie pandemii wymuszone oszczędności są nadal istotnym źródłem finansowania wydatków gospodarstw domowych. O tej tendencji może świadczyć to, że w styczniu roczna dynamika sprzedaży w cenach stałych ponadczterokrotnie przewyższała dynamikę realnego wzrostu płac w sektorze przedsiębiorstw.
Jak zauważa GUS, głównym motorem napędowym sprzedaży detalicznej w styczniu były tekstylia, odzież i obuwie. - Konsumenci przywykli już do rozpoczynania „zakupowego” roku ofertami na poziomie -60 proc. czy nawet -70 proc. Część z nich wstrzymała się z zakupami w grudniu, by właśnie na początku roku upolować upatrzone produkty w niższych, wyprzedażowych cenach - uważa Katarzyna Iwanich, prezes zarządu firmy Insightland z grupy Hexe Capital, zajmującej się marketingiem.
Zadziałał też efekt otwartych galerii handlowych, czyli w praktyce większy dostęp do towarów. - O tej porze w roku poprzednim centra handlowe były niedostępne z powodu pandemii. Stąd niemal dwa razy taka dynamika sprzedaży w tej kategorii - zaznacza Marcin Luziński, ekonomista Santander Banku Polska.
Nie ufamy, ale kupujemy / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe
To też miało znaczenie dla prasy i książek, gdzie odnotowano wzrost o 17,5 proc. Sklepy z tymi towarami także w dużej mierze są skoncentrowane w galeriach.
Wzrost o 19,2 proc. w sektorze farmaceutyków, kosmetyków i sprzętu ortopedycznego to zdaniem ekspertów m.in. efekt odrabiania długu zdrowotnego po pandemii. Jak wynika z danych firmy badawczo-doradczej Pex PharmaSequence, po 15 dniach stycznia sprzedaż na rynku aptecznym zwiększyła się o niemal 20 proc. w porównaniu z 2021 r. W lutym ten wzrost był kontynuowany.
Więcej niż przed rokiem Polacy kupili też żywności, i to mimo szalejącej inflacji. Eksperci tłumaczą, że ta działa niekiedy właśnie pobudzająco na konsumentów. W obawie przed dalszym wzrostem kupujemy po prostu na zapas. W dodatku pieniędzy mamy coraz więcej. Wzrosło minimalne wynagrodzenie, rosną też pensje w firmach w związku z presją płacową. Sytuację części gospodarstw poprawił też Polski Ład.
Otwarte centra handlowe nie pozostały bez wpływu na sprzedaż internetową. Ta w styczniu 2022 r. w porównaniu z grudniem 2021 r. spadła, licząc w cenach bieżących, o 15,5 proc. Mimo to udział sprzedaży online zwiększył się z 10,2 proc. w grudniu 2021 r. do 11,1 proc. w styczniu 2022 r.
- Mamy do czynienia z pewnego rodzaju zabetonowaniem stanu obserwowanego od pewnego czasu. By doszło do kolejnego przełomu na rynku e-commerce i dalszego wyraźnego wzrostu jego znaczenia w strukturze sprzedaży, potrzebny jest nowy, silny impuls - uważa Grzegorz Rudno-Rudziński, partner w Unity Group. Jego zdaniem może być nim istotna zmiana w branży spożywczej w kierunku jeszcze większej cyfryzacji. - Ale jednocześnie ten potencjał jest skutecznie hamowany przez szalejącą inflację. Obserwowana teraz dynamika cen odbije się na strukturze zakupowej gospodarstw domowych, gdyż w koszyku wydatków najbardziej drożeją prąd, gaz, żywność i sprzęt RTV/AGD. Poszukując ograniczenia wydatków, konsumenci mogą w pewnym zakresie odwrócić się od zakupów internetowych, gdzie dominuje sprzedaż towarów niebędących produktami pierwszej potrzeby - uważa.
Mniejszym popytem w styczniu cieszyły się też samochody i paliwa. Na niekorzyść tych pierwszych wciąż działa ograniczona podaż, w związku z brakiem półprzewodników.- Jeśli chodzi o paliwa, to zapewne wielu Polaków wstrzymało się z tankowaniem pod korek pod koniec stycznia, w związku z zapowiedzianą od lutego obniżką VAT w ramach rządowej tarczy antyinflacyjnej - tłumaczy Marcin Luziński.
Analitycy są przekonani, że kolejne miesiące mogą przynieść wyhamowanie dynamiki sprzedaży detalicznej. A będzie to widoczne, zwłaszcza gdy przestanie działać rządowy pakiet antyinflacyjny. Sytuacja gospodarcza, rosnące ceny żywności, dynamika cen paliw i energii, będąca odzwierciedleniem sytuacji na globalnych rynkach surowcowych, przekładają się na siłę popytu konsumpcyjnego.
- Wśród konsumentów coraz częściej widać powściągliwość w wydawaniu pieniędzy. Polski Ład wywołał niepokój związany z wysokością wynagrodzeń. Szybko rosnąca inflacja nie sprzyja spontanicznym decyzjom zakupowym, a dla wielu dodatkowym obciążeniem domowych budżetów są wyższe raty kredytów. Sumaryczne czynniki te studzą apetyty konsumentów - mówi Katarzyna Iwanich. ©℗