Branża odrobiła straty wywołane pandemią. I oczekuje dalszego wzrostu znaczenia dla nakładów na środki trwałe.

Wyniki sprzedażowe za miniony rok przekroczyły oczekiwania branży leasingowej. Wartość udzielonego przez nią finansowania przekroczyła 88 mld zł. W stosunku do 2020 r. urosła o 30 proc. O 7 proc. pobity został wynik najlepszego dotychczas 2018 r.
Po raz pierwszy w historii portfel aktywnych umów leasingowych w zakresie finansowana ruchomości, który wyniósł 165,8 mld, był wyższy od salda kredytów inwestycyjnych udzielonych firmom przez banki - 159 mld zł.
Jakie są prognozy na ten rok? - Globalne spowolnienie gospodarcze, prognozowany mniejszy wzrost PKB, nie tylko za granicą, lecz także w kraju, do tego szalejąca inflacja i powiązane z tym wzrosty stóp procentowych, czy wreszcie przewidywane mniejsze tempo wzrostu produkcji przemysłowej. Te czynniki z pewnością będą miały hamujący wpływ. Podobnie jak dalsze utrzymywanie się pandemii. Jednocześnie na korzyść rynku działać będą fundusze europejskie. Liczymy, że ich efekt będzie widoczny już od drugiej połowy roku - wyjaśnia Tomasz Sudaj, prezes Związku Polskiego Leasingu. Według niego branża oczekuje w tym roku 10 proc. wzrostu, co przełoży się na wartość udzielonego finansowania na poziomie 97 mld zł.
ikona lupy />
Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe
Motorem rynku w dalszym ciągu ma być leasing samochodów. Sektor spodziewa się, że sfinansuje ich zakup za 43,4 mld zł wobec 39 mld zł w 2021 r. Leasingodawcy liczą na to, że w tym roku firmy będą odnawiać swoje floty pojazdów. W ubiegłym roku przeszkadzała w tym ograniczona dostępność pojazdów w branży motoryzacyjnej na całym świecie spowodowana brakiem półprzewodników.
- Mając pełne magazyny, w obawie przed trwalszym zahamowaniem popytu na samochody producenci zastopowali zamówienia. Gdy konsumenci wrócili na rynek, ruszyli z zamówieniami chipów, ale wypadli z kolejki oczekujących. Do tego doszły problemy z aluminium, stalą czy ogólnie z zerwanymi łańcuchami dostaw z powodu pandemii i zamkniętych granic - tłumaczy Wojciech Drzewiecki, prezes firmy Samar monitorującej rynek motoryzacyjny. Przyznaje, że jeśli nic złego nie wydarzy się w gospodarce, nie wybuchnie konflikt na Ukrainie, to faktycznie można liczyć na wzmożony popyt na samochody.
- Branża leasingowa będzie miała z pewnością swój wkład w finansowaniu tych zakupów przez firmy. Ale na innych niż dotąd zasadach. Polski Ład spowodował, że sprzedaż poleasingowego samochodu przez firmę stała się kosztowna. Dlatego na znaczeniu straci leasing z wykupem za 1 proc. wartości na rzecz tego z wysoką wartością wykupu. Mało która firma może być bowiem zainteresowana odkupem pojazdu po zakończeniu umowy - dodaje Drzewiecki.
Leasingodawcy oczekują też ponad 13-proc. wzrostu w finansowaniu maszyn i urządzeń. Ten rynek ma urosnąć do 28 mld zł. O 17 proc., do 1,2 mld zł, ma się zwiększyć leasing w sektorze IT. Na korzyść pierwszej kategorii mają działać inwestycje w automatyzację procesów w związku z nasilającym się brakiem pracowników i rosnącą presją w zakresie wynagrodzeń. Drugiej pomoże cyfryzacja firm oraz odłożone w czasie zakupy w związku z brakiem sprzętu w ubiegłym roku.
Branża leasingowa nie ukrywa, że liczy na „zieloną transformację”. W ubiegłym roku sfinansowała zakup niemal 8,2 tys. elektrycznych samochodów osobowych. To o 13 proc. więcej niż w 2020 r. Z jej udziałem nastąpiła też sprzedaż 833 samochodów ciężarowych o łącznej wartości 672,1 mln zł czy 6279 instalacji fotowoltaicznych za 662,5 mln zł.
Znaczący wpływ na popyt na samochody z napędem elektrycznym ma być program „Mój elektryk”, w ramach którego przyznawane są dopłaty do samochodów elektrycznych. Uczestniczy w nim obecnie 12 firm leasingowych i wynajmu długoterminowego. ©℗