Spółka chce wydać na inwestycje w to paliwo 7,4 mld zł do końca dekady. Dzięki temu ma stać się krajowym liderem, choć nie ma ambicji, by wyprzedzać Europę.

Nakłady zostaną uruchomione głównie w drugiej połowie dekady. Wówczas spółka chce wydać ok. 6,8 mld zł, podczas gdy do końca 2024 r. tylko 0,6 mld zł. Środki zostaną przeznaczone przede wszystkim na produkcję i rozbudowę infrastruktury wodorowej na potrzeby mobilności. Na ten cel trafi 4,1 mld zł.
Grupa do końca dekady otworzy ponad 100 stacji do tankowania wodoru. W Polsce powstanie ich 57, na Słowacji 28, a w Czechach 26. Biorąc pod uwagę, że w Niemczech już teraz działa ponad 80 takich obiektów, nie jest to zbyt imponujący plan. Orlen wskazuje jednak, że liczba i rozmieszczenie stacji będą zależeć od popytu, m.in. ze strony samorządów, które jako pierwsze postawią na wodór w komunikacji miejskiej. W tym roku będzie to Kraków, który chce kupić autobusy zasilane tym paliwem. W dalszej kolejności stacje powstaną m.in. w Poznaniu czy Katowicach.
Orlen ocenia jednak, że nowoczesne technologie w transporcie dopiero z czasem dotrą z Europy Zachodniej na Wschód. To oznacza, że popyt na tradycyjne paliwa będzie utrzymywał się tu dłużej, a popularyzacja m.in. wodoru będzie rosła wolniej. - Musimy być przygotowani nie tak, by wyprzedzać tę transformację, bo nie chciałbym być jej liderem w tej części Europy. Nie będziemy się ścigać. Chcemy być przygotowani, by w odpowiednim czasie implementować technologie - argumentował prezes PKN Orlen Daniel Obajtek.
Orlen chce jednak zostać głównym rozgrywającym na polskim podwórku. Spółka ma aspiracje, by przewodzić polskim projektom wodorowym również na kolei, w transporcie ciężkim oraz lotniczym i morskim. - Nie możemy się rozdrobnić, by każdy pracował nad wodorem w transporcie. Nie będzie to wtedy opłacalne dla nikogo. A wymaga to wielomiliardowych nakładów - argumentował Daniel Obajtek. Z drugiej strony jednak, we wrześniu ubiegłego roku porozumienie o współpracy na rzecz wdrożenia technologii wodorowych w transporcie szynowym podpisały PKP Cargo, Grupa Azoty i Pesa Bydgoszcz.
Priorytetem będzie jednak zaopatrywanie przemysłu, by ułatwić mu odejście od paliw kopalnych. Spółka chce stworzyć do 2030 r. 10 hubów wodorowych odpowiedzialnych za produkcję paliwa. Pierwszy z nich działa w Trzebini, kolejne ponad dwukrotnie większe planowane są we Włocławku i w Płocku.
Dziś Orlen jest największym producentem wodoru - produkuje go rocznie ok. 340 tys. ton. Problem jednak w tym, że obecnie jest to wodór szary - pochodzący z paliw kopalnych, obciążony emisją CO2. Spółka chce go oczyszczać, a jednocześnie rozwijać również wodór zielony - powstały dzięki energii z odnawialnych źródeł. Na procesy dekarbonizacji przeznaczy 2 mld zł, a na elektrolizery OZE - 0,9 mld zł. Do 2030 r. produkcję chce zwiększyć o 60 tys. ton i będzie to wodór zero- i niskoemisyjny, czyli zielony i niebieski.
Taka właśnie ma być do tego czasu blisko połowa produkowanego w Orlenie wodoru. Spółka analizuje obecnie sposoby oddzielania CO2 w procesie produkcji. - Wychwytywanie CO2 jest proste, ale jest problem, co zrobić dalej - wskazywał Józef Węgrecki. I przedstawiał możliwe propozycje - jedną z nich jest zatłaczanie dwutlenku węgla do wyeksploatowanych złóż gazu. W tym zakresie przydatne mogą okazać się norweskie zasoby należące do Lotosu. Możliwe jest również takie działanie w kraju, jednak wymaga to przyjęcia stosownych regulacji.
Spółka prognozuje, że koszt wytworzenia pochodzącego z OZE wodoru wyniesie ok. 5-10 euro za 1 kg. Z kolei niebieskiego ok. 2 euro za 1 kg. Jednak przy obecnych cenach gazu ta różnica byłaby znacznie mniejsza.
400 mln zł Orlen chce wydać na badania i rozwój. Spółka liczy, że w zakresie wykorzystania paliwa w przemyśle petrochemicznym i energetyki będzie blisko współpracowała z Saudi Aramco, nowym partnerem w rafinerii w Gdańsku, który jest jednym z globalnych potentatów w produkcji paliwa. - Rozmawiamy z Saudyjczykami, którzy mają odpowiednie technologie - zapewniał Daniel Obajtek.

www.gazetaprawna.pl/biznes-i-klimat/