Wprawdzie RPP to organ konstytucyjny, a rozważania na temat polityki pieniężnej stanowią dużą część informacji, jakie widzimy w gazetach czy na portalach ekonomicznych, ale trudno oprzeć się wrażeniu, że znaczenie poczynań rady jest wyolbrzymiane. Wciąż i rada jako całość i jej poszczególni członkowie mogą zatrząść kursem złotego, ale to, czy oprocentowanie depozytów i kredytów spadnie, czy wzrośnie o 0,25 pkt proc., dla decyzji o założeniu lokaty albo wzięciu kredytu nie ma decydującego znaczenia. Tym bardziej nie liczy się dla osób, które o lokatach bądź kredytach nie myślą.
W tym kontekście trudno nie oprzeć się wrażeniu, że plan ograniczenia liczebności RPP to zbliżenie się do właściwych proporcji. Tyle że potrwa dość długo. Jeśli w 2022 r. będzie jeszcze istnieć strefa euro, to możemy być dość blisko wejścia do niej. A wtedy RPP nie będzie już w ogóle potrzebna.