Co mają dać zmiany? Według ekspertów odchudzenie RPP powinno ułatwić prowadzenie polityki pieniężnej, bo decyzje będą uzgadniane i podejmowane szybciej. Rotacyjność natomiast ma wyeliminować zgubny wpływ wdrażania się członków po wymianie całego składu w jednym czasie. Na początku uczą się oni zasad działania, czują się niepewnie i bywają nadmiernie ostrożni. Analitycy wypominają obecnej RPP, że błąd nadmiernej ostrożności popełniła w maju 2012 r. Wtedy podniosła stopy mimo wyraźnych oznak spowolnienia gospodarczego.
Resort finansów wie, jak usprawnić działanie Rady Polityki Pieniężnej. Propozycja: sześcioro członków zamiast dziewięciorga – oczywiście plus prezes NBP – i rotacyjne zmiany składu co trzy lata. Przejściowo o polityce pieniężnej państwa ma decydować 11 osób, a ostateczny kształt rada miałaby osiągnąć w 2022 r.
Resort finansów wie, jak usprawnić działanie Rady Polityki Pieniężnej. Propozycja: sześcioro członków zamiast dziewięciorga – oczywiście plus prezes NBP – i rotacyjne zmiany składu co trzy lata. Przejściowo o polityce pieniężnej państwa ma decydować 11 osób, a ostateczny kształt rada miałaby osiągnąć w 2022 r.
Znamy propozycje resortu finansów dotyczące harmonogramu zmian w sposobie wybierania Rady Polityki Pieniężnej. Na początku 2016 r., gdy kończyć się będzie kadencja ośmiu obecnych członków rady, będzie jeszcze po staremu. Zmiany miałyby nastąpić w 2019 r.
MF wraca do pomysłu wprowadzenia rotacyjności. W 2019 r. kończy się kadencja jednego z obecnych członków rady Jerzego Osiatyńskiego, wszedł on do niej wskazany przez prezydenta Bronisława Komorowskiego na miejsce prof. Zyty Gilowskiej, która zrezygnowała w 2013 r. Resort finansów chce, by wówczas został wybrany nie tylko jego następca, ale także dwie inne osoby, wskazane przez Sejm i Senat. Liczba członków RPP zwiększyłaby się wówczas z 9 do 11. Taka powiększona rada będzie działała do 2022 r., kiedy skończy się kadencja osób wybranych w 2016 r. Wówczas zamiast ośmiu mają zostać wybrane jedynie trzy: po jednej przez prezydenta, Sejm i Senat. Skład rady stałby się na stałe sześcioosobowy. Siódmym członkiem rady nadal byłby szef banku centralnego.
Największą zaletą tego rozwiązania ma być rotacyjność. – Proces wdrażania się nowej rady szczególnie zaburza decyzje w pierwszej połowie kadencji. Zwykle RPP jest wtedy bardziej ostrożna i restrykcyjna. To było widoczne zwłaszcza w przypadku rady drugiej kadencji, która najpierw ostro zareagowała na dostosowanie się cen po wejściu Polski do UE i podnosiła stopy, by w drugiej części kadencji wyraźnie złagodnieć – ocenia Rafał Benecki, główny ekonomista Banku ING. Jego zdaniem widać to było też w działaniach obecnej rady, która co prawda zaczęła działać łagodnie, ale potem podnosiła stopy, goniąc bieżącą inflację. Kropką nad i była podwyżka stóp w maju 2012 r. Ekonomista chwali też pomysł okrojenia składu rady mimo wątpliwości zgłaszanych przez niektórych ekspertów, że na taką mniejszą radę łatwiej będzie wywierać presję. – Ale z drugiej strony być może łatwiejszy i krótszy będzie proces uzgadniania i podejmowania decyzji w samej RPP – dodaje.
Jeśli propozycja MF wejdzie w życie, to docelowo przyniesie oszczędności. Członkowie rady są jednymi z najlepiej zarabiających funkcjonariuszy państwowych – dostają 26 tys. zł miesięcznie, co oznacza, że łączne wynagrodzenia członków w ciągu roku to 2,8 mln zł. Model docelowy będzie tańszy o 1 mln zł rocznie, choć w trzyletnim okresie przejściowym RPP będzie kosztowała o 600 tys. zł więcej niż dziś.
Pomysł MF nie budzi wątpliwości konstytucyjnych. – To skomplikowany system, ale wydaje się zabezpieczać te przepisy konstytucyjne, które mamy obecnie – twierdzi konstytucjonalista prof. Marek Chmaj. Ustawa zasadnicza nie mówi bowiem o tym, ilu członków liczy RPP, a określa jedynie, że mają być wybierani w równej liczbie przez Sejm, Senat i prezydenta na sześcioletnią kadencję. Propozycje nie zmieniają roli szefa NBP. Choć w jednym punkcie może on rzadziej korzystać z jednego ze swoich uprawnień. Obecna ustawa o NBP mówi, że w przypadku remisu podczas głosowania nad ustalaniem stóp procentowych głos szefa NBP jest decydujący. Ale obecnie rada łącznie z przewodniczącym liczy 10 osób, więc remisy mogą się zdarzać częściej niż po zmianach, gdyż będzie liczyła 7 osób i remis będzie możliwy tylko w przypadku nieobecności któregoś z członków RPP.
NBP wczoraj dostał ministerialny projekt do konsultacji. – NBP sformułuje szczegółową opinię do tego projektu nowelizacji, podobnie jak to czynił przy wcześniejszych propozycjach zmian MF w ustawie o NBP. Teraz można jedynie zauważyć, że perspektywa zmian w 2022 r. jest odległa i wykracza poza kadencję obecnych władz banku – mówi Przemysław Kuk z NBP. Poprzedni projekt MF wprowadzenia rotacyjności bank centralny krytykował.
– Mieszanie w tym kotle, gdy jeszcze mamy presję na przyjęcie euro, jest nie do zaakceptowania – ocenia poseł PiS Zbigniew Kuźmiuk. Ale ponieważ to zmiana ustawy, a nie konstytucji, to fakt, czy zostanie wprowadzona, zależy od tego, czy pomysł poprze koalicja.
Cięcia nie było
Kompletnie zaskakując rynek, RPP utrzymała wczoraj stopy procentowe na niezmienionym poziomie. Ekonomiści obstawiali cięcie o minimum 25 pkt bazowych. Podstawą do takiej decyzji miały być słabe perspektywy wzrostu gospodarczego i deflacja.
Oczekiwania ekonomistów potwierdzili eksperci Instytutu Ekonomicznego NBP prognozując, że aż do 2016 r. inflacja nie wzrośnie do 2,5 proc., czyli celu wyznaczonego przez NBP. Do tego IE obniżył ścieżkę dla wzrostu gospodarczego.
Szef NBP Marek Belka wyraźnie nie czuł się komfortowo w roli tłumaczącego decyzję rady, która została powszechnie skrytykowana przez ekonomistów. – Kluczowe dla większości RPP było przekonanie, że osłabienie tempa wzrostu PKB może być przejściowe. Ta kwestia budziła kontrowersje, bo z tym, że będziemy mieli niskie tempo wzrostu cen, nikt nie polemizuje – mówił po posiedzeniu RPP.
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama