Wykorzystujemy dyspensę udzieloną klubom na sylwestra. Te, które zdecydowały się zorganizować zabawę, liczą na komplet.

Jeszcze w ubiegłym tygodniu na drzwiach wielu lokali tanecznych wisiała kartka: „Czekamy na wytyczne rządu”. Szybka nowelizacja ostatniego rozporządzenia w sprawie obostrzeń dała zielone światło balom sylwestrowym. Jedynym ograniczeniem ma być limit – do 100 osób, ale obowiązuje tylko osoby niezaszczepione. Jak słyszymy w klubach i dyskotekach, to wystarczyło, by listy gości zaczęły błyskawicznie się zapełniać.
– Rezerwacja zajmuje w tym roku więcej czasu, bo goście mają mnóstwo pytań, m.in. o niezaszczepionych, o to, czy na pewno wejdą i na jakich zasadach – wylicza przedstawiciel klubu Manana Cafe z Wrocławia. Dodaje, że jak na razie osoby bez certyfikatu stanowią ok. 2 proc. gości. – Idziemy trybem, który był przed pandemią. To oznacza, że do świąt zarezerwowanych zostanie 80 proc. miejsc – spodziewa się nasz rozmówca. Podobnie jest w innych klubach w tym mieście, np. Pitu Pitu czy Venue.
W Ośrodku Wypoczynkowym „Stasinda” w Bukowinie Tatrzańskiej przygotowano ofertę 5-dniowych pobytów z imprezą sylwestrową włącznie. I zostały już tylko pojedyncze wolne miejsca. – Ludzie chcą się bawić – słyszymy.
Lista gości szybko zapełniła się też w hotelu Kuźnia Napoleońska w Paprotni. Dziś jedynie można wpisać się na rezerwową. – Prosimy o wypełnienie deklaracji covidowych. Na tej podstawie wiemy, że wśród zaproszonych jest kilkanaście osób niezaszczepionych. Pilnujemy, by nie przekroczyć wskazanego w rozporządzeniu limitu. Informujemy, że na sylwestra trzeba wziąć ze sobą certyfikat – słyszymy.
Połowa zajętych stolików jest też w lokalu U Wieniawy w Warszawie. – Lokal ma 800 mkw., na dwóch poziomach. Dokładamy starań, by było bezpiecznie. Choć rząd nie wyposażył nas w skuteczne narzędzia, prowadzimy ewidencję gości. Na potrzeby sylwestra mamy tabelę, gdzie notujemy, kto zaszczepiony. Pytamy, choć nie weryfikujemy, bo nie mamy prawa żądać dowodu – słyszymy od przedstawiciela.
Właściciele mniejszych klubów nie obawiają się ewentualnych mandatów. Mają świadomość, że i tak nie przekroczą dopuszczalnego limitu gości. Co innego duże lokale, na kilkaset osób. Te przyjęły inna taktykę, np. warszawski XOXO Party. Tu słyszymy, że sylwester będzie, ale na innych zasadach niż w przedpandemicznych latach. – Wypożyczamy naszą przestrzeń organizatorom zewnętrznym i to na ich głowach są wszystkie formalności – mówi jeden z menedżerów tego miejsca. Dlaczego? – Nie chcemy nikomu w paszporty covidowe zaglądać. Tak skonstruowaliśmy umowy z organizatorami, by to oni kontrolowali, kto wchodzi, i byli za to odpowiedzialni.
Natomiast w lokalu U Wieniawy zmieniono ofertę, by odpowiadała aktualnym obostrzeniom. Miejsce, w którym odbywały się dancingi i występowały kabarety, teraz ma ofertę stolikową. – Serwujemy kolację, goście delektują się kuchnią – mówią organizatorzy. Muzyka będzie w tle, toast o północy zakończy wydarzenie. Nie kryją, że to opcja na pół gwizdka przygotowana dlatego, że rozporządzenie pozwalające na działalność 31 grudnia pojawiło się na ostatnią chwilę.
Scena Event w Sopocie planuje rozlokować chętnych do zabawy na trzech poziomach w kilku salach. Tu selekcja odbywa się na etapie kupowania biletów. Osobne są dla zaszczepionych i niezaszczepionych. Jak jesteśmy przekonywani, przynajmniej na etapie składania deklaracji, nikt jeszcze nie kupił tej drugiej opcji.
Popyt dodatkowo napędza cena. Lokale reklamują, że obowiązuje ta sprzed dwóch lat. Mimo inflacji i wzrostu kosztów. ©℗