Poczta Polska zapowiada podwyżkę cen świadczenia usług powszechnych, bo rosną koszty pracy i transportu.

Za nadanie nierejestrowanego krajowego listu ekonomicznego zapłacimy od początku przyszłego roku 3,60 zł, czyli 30 gr więcej niż obecnie. Jeśli wyślemy go priorytetem, będzie to kosztowało 4,50 zł, co oznacza podwyżkę o 40 gr. Z kolei polecony zdrożeje do 6,50 zł (o 60 gr), a polecony priorytet do 8,50 zł (o 10 gr). To ceny przesyłek najmniejszego formatu „S”, większe są odpowiednio droższe.
Poczta Polska podkreśla, że to pierwsza od trzech lat „korekta” opłat. Jak informuje, skala podwyżek „oscyluje w granicach od 2 proc. do maksymalnie 11 proc.”.
„Dla statystycznego Polaka, który wysyła coraz mniej listów, będzie to oznaczało dodatkowy wydatek rzędu kilku złotych w skali całego roku” – stwierdza spółka w komunikacie o nowych cenach. Natomiast dla operatora „nawet niewielka korekta cen świadczonych usług to dodatkowy wzrost przychodu, który umożliwi zarówno uruchamianie nowych placówek pocztowych, jak i utrzymanie tych rzadziej odwiedzanych przez klientów, zlokalizowanych na terenach wiejskich” – argumentuje.
Ceny paczek i przesyłek zagranicznych pozostaną na obecnym poziomie. Zaplanowane przez operatora zmiany zostały już przyjęte przez prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej, regulującego rynek pocztowy. – Podwyżka opłat za listy to zrozumiały ruch, choć spodziewam się, że posłuży to raczej do załatania finansów Poczty niż do istotnej poprawy jej kondycji – ocenia dr Mateusz Chołodecki, kierownik Laboratorium Rynku Pocztowego Centrum Studiów Antymonopolowych i Regulacyjnych UW. – Spółka jest pod kreską i gdyby nie otrzymała wsparcia w ramach tarczy antykryzysowej, jej strata sięgnęłaby 500 mln zł (Poczta otrzymała w ub.r. prawie 420 mln zł dotacji – red.). W tej sytuacji rosnące z powodu inflacji koszty świadczenia usług powszechnych są dla niej szczególnie dotkliwe – mówi.
Ze sprawozdania finansowego spółki wynika, że w ub.r. Poczta Polska miała prawie 119 mln zł straty netto, wobec prawie 3 mln zł zysku rok wcześniej. Spadły również przychody operatora – o niemal 5 proc., do 6,4 mld zł. Ujemny był ubiegłoroczny wynik na sprzedaży (niemal 366 mln zł), choć jeszcze w 2019 r. spółka wypracowała tu 1,4 mln zł zysku.
– Przypuszczam, że decyzja o podwyżce nie była łatwa, bo na pewno nie zwiększy to popularności listów, których wolumen i tak spada. Poza tym, sama idea usług powszechnych jest taka, że powinny one być dostępne cenowo – dodaje Mateusz Chołodecki.
Usługi powszechne obejmują przyjmowanie, sortowanie, transport i doręczanie listów – w tym poleconych – o wadze do 2 kg (i odpowiednich wymiarach) oraz paczek do 10 kg lub 20 kg, gdy są nadesłane z zagranicy. Poczta Polska świadczy je nadawcom indywidualnym jako tzw. operator wyznaczony. Ponadto ten status uniemożliwia jej zamykanie nierentownych placówek pocztowych i zaprzestanie świadczenia usług przynoszących straty.
Mateusz Chołodecki zwraca uwagę, że główną pozycją kosztów Poczty – największego w kraju pracodawcy, zatrudniającego ok. 80 tys. osób – są wynagrodzenia. – A ponieważ spora część pocztowców pobiera pensje na poziomie minimalnej płacy krajowej, to jej podniesienie od przyszłego roku znacząco zwiększy koszty operatora – podkreśla.
Płacę minimalną, czyli 2800 zł brutto (razem z dodatkami), otrzymuje ok. 60 proc. pocztowców. W styczniu wzrośnie ona do 3010 zł. Ale to niejedyny powód wzrostu płacowych wydatków Poczty. W październiku br. zarząd spółki zawarł bowiem z zakładową Solidarnością porozumienie dotyczące podwyżek dla wszystkich osób objętych zakładowym układem zbiorowym. Przewiduje ono, że od 1 stycznia przyszłego roku pensja zasadnicza wzrośnie o 250 zł, co po doliczeniu regulaminowych dodatków powinno się przełożyć na wzrost wynagrodzenia średnio o 338 zł miesięcznie. Od 1 lipca 2022 r., do wypłat dojdzie kolejne 50 zł, co w sumie da wzrost średnio o 405 zł. Ponadto przed Bożym Narodzeniem każdy pracownik otrzyma jednorazowo 500 zł (wszystkie kwoty wynagrodzeń brutto).
Oprócz rosnących kosztów pracy jako czynniki, które stały się „impulsem” do podwyżki cen, Poczta Polska wymienia również wyższe koszty transportu, a ponadto „ogólnoświatowy wzrost cen surowców wykorzystywanych przez spółkę oraz spadający wolumen przesyłek listowych, przy zachowaniu wysokiego tempa inwestycji w podnoszenie swojej konkurencyjności na rynku”.
Z raportu UKE wynika, że w ubiegłym roku operatorzy pocztowi obsłużyli 1,05 mld przesyłek listowych – ponad 15 proc. mniej niż w 2019 r.