Innym razem jesteśmy uspokajani, że w razie czego pomoże nam NATO. W razie czego? – pewnie zastanawia się wielu takich jak ja, którzy wprawdzie mają głęboko wyryty w sercu i w głowie etos walki o wolność, ale nigdy broni w ręku nie trzymali. I mają świadomość, że patriotyzm dzisiaj mierzy się inną miarą. Poza tym kto dziś wierzy, że groźba otwartego konfliktu jest realna? Kto wierzy, że miliardy wydawane na wojsko w razie czego pozwolą nam się obronić?
Rzymianie mawiali: chcesz pokoju, szykuj się do wojny. I jakkolwiek schizofrenicznie by to brzmiało, ta maksyma nadal się sprawdza, szczególnie jak ma się po sąsiedzku państwo o mocarstwowych ambicjach, rządzone przez nieobliczalnego przywódcę. Inna rzecz, żeby te miliardy, które idą na armię z naszych kieszeni, wydawać z sensem.