Wielu przedsiębiorstwom wciąż nie udało się odbudować obrotów do poziomu sprzed pandemii, więc ich zadłużenie rośnie.

W końcu września przeterminowane o minimum 30 dni zobowiązania firm wyniosły 38,5 mld zł – wynika z danych biura informacji gospodarczej InfoMonitor oraz Biura Informacji Kredytowej, dysponującego informacjami z sektora bankowego. Niespłacone na czas zobowiązania w skali roku zwiększyły się o 12 proc. Przed pandemią roczna dynamika nie przekraczała 9 proc.
Równocześnie odsetek niesolidnych płatników w całkowitej liczbie firm spadł do 5,7 proc. wobec 5,9 proc. w zeszłym roku.
– To sygnał, że pogłębiają się problemy w firmach, które już komuś nie zapłaciły. Ryzyko współpracy z przedsiębiorstwami, które mają jakiekolwiek kłopoty, jest dziś więc wyższe niż przed pojawieniem się COVID-19 – zwraca uwagę Sławomir Grzelczak, prezes BIG InfoMonitor.
W firmach zajmujących się obsługą rynku nieruchomości był wzrost o niemal jedną trzecią, do 2,15 mld zł. O 15–16 proc. wzrosły przeterminowane zobowiązania przemysłu (osiągnęły 6,9 mld zł), budownictwa (6,1 mld zł) i rolnictwa (prawie 700 mln zł).
Eksperci Coface, firmy ubezpieczeń należności, wyliczają, że rolnicy plasują się w tym roku też najwyżej, jeśli chodzi o przyrost liczby upadłości. W porównaniu z ub.r. zwiększyła się ona o ponad 300 proc. Powód? To sektor wymagający dużych nakładów. Równocześnie hodowcy muszą się mierzyć z chorobami zwierząt, wzrostem bieżących kosztów produkcji czy barierami popytowymi, np. ze strony hoteli i gastronomii.
Największym dłużnikiem pozostaje handel. Tam przeterminowane zobowiązania wynosiły w końcu września 8,8 mld zł, o 9 proc. więcej niż rok wcześniej. Branża została bezpośrednio dotknięta obostrzeniami administracyjnymi związanymi z pandemią. W szczególnie trudnej sytuacji znalazły się sklepy odzieżowe i obuwnicze zlokalizowane w centrach handlowych. Z kolei nisko marżowa dystrybucja żywności mierzy się z konkurencją ze strony dyskontów czy rosnącymi kosztami osobowymi. Jak wyliczają eksperci Coface, liczba upadłości w handlu w stosunku do ub.r. podwoiła się.
W ujęciu procentowym największe pogorszenie odnotowano w sektorze wytwarzania i zaopatrywania w energię, gaz i wodę. Przeterminowane zobowiązania urosły tu w ciągu roku o ponad 130 proc., do 120 mln zł.
Niewielki na tle innych branż był wzrost przeterminowanego zadłużenia firm transportowych. Wyniósł 4 proc. (do 2,3 mld zł). To efekt poprawy koniunktury wśród firm transportowych wraz z odbiciem w gospodarce Polski i Unii Europejskiej.
– Podobnie jest w zakwaterowaniu i gastronomii, gdzie też można było się spodziewać zdecydowanie gorszych wyników. Tymczasem przeterminowane zobowiązania urosły tam tylko o 6 proc., do 1,8 mld zł – wylicza Sławomir Grzelczak. Tu pomógł sezon letni, udany m.in. za sprawą rządowego bonu turystycznego.
Joanna Ostrowska, zarządzająca rodzinną siecią Osti-hotele w Krakowie, potwierdza, że obłożenie podczas tegorocznych wakacji było wyraźnie wyższe niż rok temu. Nie dorównało jednak temu sprzed pandemii. – Trudno mówić o przychodach na poziomie sprzed wybuchu pandemii, ale to i tak jest dobry wynik, który pozwala pokryć wszystkie koszty i odłożyć coś na kolejne, bardzo niepewne miesiące – dodaje.