Chiny ogłosiły 22 września, że ich celem jest ograniczenie do 2060 roku krajowego śladu węglowego netto do zera. Doprowadzi to do światowego renesansu atomu - pisze Quartz.

To bardzo ambitne zadanie, biorąc pod uwagę, że w Państwie Środka intensywnie budowane są nowe elektrownie węglowe, a paliwo to pozostaje nadal zdecydowanie dominującym źródłem energii w kraju. Pekin rozważa więc kompletną przebudowę systemu energetycznego.

Na jakie źródła energii zamierza postawić chiński rząd? Ilość wytwarzanej energii pochodzącej ze słońca, elektrowni atomowych i wiatrowych ma wzrosnąć w porównaniu do poziomów z 2025 roku kolejno o 587, 382 oraz 346 proc. W przypadku energii pochodzącej z biomasy wydajność ma wzrosnąć dwukrotnie, natomiast w przypadku hydroenergii o połowę. W odwrotnym kierunku ma podążyć produkcja energii z paliw kopalnych: ilość produkowanej energii ze wpalania węgla, gazu ziemnego i ropy naftowej ma spaść odpowiednio o 96, 75 i 65 proc.

Główną rolę w nowym miksie energetycznym będzie odgrywały wiatraki (biorąc pod uwagę bezwzględną ilość wytwarzanej energii). Nowa strategia zawiera też jednak wyraźny zwrot w kierunku elektrowni jądrowych. Jeśli Pekinowi uda się zrealizować strategię, to Chiny w ciągu dekady staną się atomową globalną potęgą. Zakłada ona, że zdolność produkcyjna Państwa Środka w tym zakresie ma się zwiększyć czterokrotnie w porównaniu z obecnym stanem.

Ważna rola atomu w miksie energetycznym to cecha, która odróżnia wyraźnie chińską rewolucję energetyczną od analogicznych w UE i USA, gdzie to źródło energii wzbudza wśród ekologów wiele kontrowersji. Wysokie koszty budowy i użytkowania, opór opinii publicznej i nieefektywne metody budowlane doprowadziły do zatrzymania inwestycji w wiele obiektów jądrowych i zamknięcia istniejących. Tymczasem w Chinach powstaje obecnie aż 11 elektrowni atomowych. To najwięcej na świecie. Chiny staną się największym producentem energii pochodzącej z atomu na świecie (wyprzedzą USA) do 2030 roku.