Kiedyś sektor finansowy, motoryzacyjny i farmaceutyczny. Dzisiaj w lobbing w UE najsilniej inwestują najwięksi przedstawiciele branży cyfrowej

Na utrzymanie prawie 1,5 tys. lobbystów branża cyfrowa wydaje kwotę rzędu 100 mln euro rocznie. Te pieniądze mają umożliwić firmom technologicznym wpływanie na kształt europejskiej polityki i przepisów regulujących rynek, na którym działają. W przypadku UE mowa o niemal 0,5 mld potencjalnych użytkowników.
Jak podaje Transparency International EU, Bruksela jest drugą światową stolicą lobbingu po Waszyngtonie. Na rzecz interesów jakiegoś sektora lub biznesu działa tam łącznie 48 tys. osób – po prawie 70 na jednego europosła. Jest to działalność częściowo uregulowana. By dostać się do Parlamentu Europejskiego lub spotkać z unijnym komisarzem lub urzędnikiem wysokiego szczebla, firma lub jej przedstawiciele muszą zostać zarejestrowani w rejestrze przejrzystości.
Za lobbing w sektorze cyfrowym odpowiada łącznie 612 firm lub stowarzyszeń biznesowych. Jedną trzecią sumy przeznaczanej rocznie na ten cel wykłada 10 największych firm cyfrowych.
– Chociaż łączna siła lobbingowa całego sektora jest bardzo znacząca, wydatki na lobbing wahają się znacznie: od 5 tys. do 5,75 mln euro – odnotowała w swoim niedawnym raporcie Corporate Europe Observatory (CEO), organizacja pozarządowa obserwująca działalność wielkiego biznesu w Brukseli.
Trzy czwarte firm działających w sektorze cyfrowym przeznacza na lobbing mniej niż 200 tys. euro, a co czwarta w tej grupie – poniżej 5 tys. euro rocznie. Wynik sektora robi dziesiątka gigantów: Google (5,75 mln euro), Facebook (5,55 mln), Microsoft (5,25 mln), Apple (3,5 mln), Huawei (3 mln), Amazon (2,75 mln), Intel, Qualcomm, IBM oraz Vodafone (po 1,75 mln).
– Porównaliśmy tę najmocniejszą grupę z 10 największymi lobbystami w sektorach farmaceutycznym, finansowym i motoryzacyjnym. Pierwsza dziesiątka bigtechów wydaje na lobbing zdecydowanie najwięcej – podkreśla Margarida Silva, współautorka raportu CEO.
Jeszcze dekadę temu to branże finansowa, motoryzacyjna i farmaceutyczna przeznaczały najwięcej na to, by decydenci w Brukseli usłyszeli ich głos. W 2013 r. Google, Facebook, Microsoft, Apple i Amazon wydały na lobbing 7,3 mln euro, czyli jedną trzecią tego, co przeznaczają dzisiaj.
Są dwa powody zmiany sytuacji. Pierwszy to wzrost znaczenia firm technologicznych oraz rosnące zainteresowanie Brukseli ich działalnością. Komisja Europejska w zeszłym roku wyszła z propozycjami uregulowania branży w ramach dwóch projektów: DSA (Kodeks usług cyfrowych) i DMA (Kodeks rynków cyfrowych), które mogą wywrzeć olbrzymi wpływ na sektor. Druga kwestia to kary, które KE próbuje nakładać na gigantów technologicznych za nadużywanie przez nich ich pozycji na rynku.
Cyfrowi giganci nie tylko lobbują sami, lecz także przeznaczają coraz większe pieniądze na firmy prawne, konsultingowe i lobbystyczne, a także think tanki i inne organizacje. – Think tanki i inne nienastawione na zyski organizacje nie muszą ujawniać źródeł swoich dochodów, ale w naszej ocenie powinny to robić, zwłaszcza jeśli mówimy o organizacjach, które biorą aktywnie udział w debacie na temat unijnej polityki – mówi Margarida Silba.
Corporate Europe Observatory zwróciło uwagę na kilka uznanych brukselskich think tanków, które w ostatnich latach otrzymały wsparcie od firm technologicznych. – To często były pieniądze na konferencje czy innego rodzaju przedsięwzięcia. Niekoniecznie miały one wpływ na stanowisko tych organizacji, ale niezależnie od tego takie wpływy powinny być upublicznione – dodaje współautorka raportu.
Mało przejrzyście wygląda też sytuacja z kancelariami prawnymi i firmami konsultingowymi. Większość nie figuruje w unijnym rejestrze, a wiele z nich świadczy usługi wykraczające poza doradztwo ekonomiczne i prawne. – Angażują się w dyskusje polityczne dotyczące prawa antymonopolowego i regulacji korporacji. A teraz udzielają się w debatach na temat DSA i DMA – odnotowuje raport CEO.