Wrocławski Scanway już potrafi zarabiać na orbitalnych technologiach. Rakietowe doładowanie dla jego strategii ma zapewnić projekt „Dolnośląskie Innovation Rocket”

Wyobraźmy sobie linię produkcyjną. Po pasie transmisyjnym zjeżdżają z niej gotowe elementy, na pierwszy rzut oka wszystkie takie same. Jędrzej Kowalewski, założyciel Scanwaya wie jednak, że to tylko iluzja: w rzeczywistości każdy z nich jest inny. Sztuką jest wiedzieć, w jaki sposób te różnice dostrzec.
- Albo weźmy pomidory. Na taśmie wszystkie wydają się być tak samo zdrowe. Mało kto wie jednak, że możemy spojrzeć na nie z taką dokładnością, że zobaczymy jak na dłoni, że na niektórych z nich już gromadzi się pleśń – mówi Kowalewski.
Do tego właśnie sprowadza się biznes Scanwaya: ukazywanie klientom rzeczy, których inaczej nie byliby w stanie dostrzec. Firma specjalizuje się w budowie systemów optycznych, które potem znajdują zastosowanie w przemyśle, przede wszystkim podczas procesu kontroli jakości. Sercem tych rozwiązań są specjalne kamery i oprogramowanie służące do obróbki zarejestrowanego przez nie obrazu.
Przy czym „specjalne” nie znaczy działające w jakimś specjalnym paśmie, np. podczerwieni. Mowa o kamerach rejestrujących światło widzialne – takie, które pozwala naszym oczom postrzegać świat. Jak się jednak okazuje, zwykłe światło niesie ze sobą znacznie więcej informacji, niż mogłoby się wydawać z naszego punktu widzenia. Nasz „hardware” gubi mnóstwo szczegółów przez wzgląd na swoją budowę.
Scanway wydobywa głębię ze świata pracując z tzw. kamerami hiperspektralnymi. – Zwyczajne kamery, czy nasze oczy rekonstruują obraz za pomocą trzech kolorów – czerwonego, niebieskiego i zielonego – zwanych profesjonalnie kanałami. Kamery hiperspektralne robią to samo, ale za pomocą stu, a nawet tysiąca kanałów – tłumaczy Kowalewski. To tak, jakby do skrótu „RGB”, oznaczającego paletę kolorów dodać jeszcze 97 liter (albo 96 do palety CMYK): każdy punkt powstaje ze zmieszania stu odrębnych barw, a nie trzech czy czterech.
To nie tylko trudne do wyobrażenia, ale też do pokazania. Gdybyśmy zrobili bowiem zdjęcie taką kamerą i wyświetlili je na ekranie komputera, nie dojrzelibyśmy owego bogactwa szczegółów. Monitor rekonstruuje bowiem świat za pomocą czerwieni, zieleni i niebieskiego: kolor każdego piksela na matrycy determinują świecące z różnym natężeniem podpiksele o tych barwach. Pozostałe 90 albo kilkaset kanałów po prostu by się nie zmieściło.
- Kiedy robimy zdjęcie obiektu w tak dużej liczbie kanałów, to możemy nawet wykryć, z jakich substancji chemicznych składa się dany obiekt. W barwach ukryta jest wiedza, której ludzkie oko nie widzi – tłumaczy Kowalewski.
W interpretacji całości oczywiście pomaga oprogramowanie. Scanway dostarcza więc kompletne rozwiązania: klient chce za pomocą systemów optycznych sprawdzić jakość swoich produktów, a ludzie z wrocławskiej spółki projektują docelowy system. Spółka ma za sobą np. wdrożenia w meblarstwie i poligrafii.
Kowalewski mówi, że jego firma znalazła sposób na zarabianie na kosmicznych technologiach na Ziemi, bo swoich korzeni dopatruje się na orbicie: historia Scanwaya zaczyna się od konkursów dla studentów organizowanych przez Europejską Agencję Kosmiczną. Pierwszym zleceniem spółki był system optycznej kontroli tego, co się dzieje z drobinami wierconej w stanie nieważkości skały (bryła została zabrana w lot suborbitalny razem z eksperymentem – na przygody na asteroidach Scanway musi jeszcze poczekać).
Teraz wrocławska spółka wraca na orbitę, czyli do swoich korzeni. Jest członkiem polskiego konsorcjum, które ma zbudować pierwsze wojskowe satelity PIAST - Scanway będzie odpowiadał w nich za optykę właśnie.
Zanim jednak PIAST trafi na orbitę, Scanway będzie gościem Forum Ekonomicznego w Karpaczu. Wejściówka na sudecki zjazd to jedna z nagród w projekcie „Dolnośląskie Innovation Rocket” (DIR) prowadzonym przez organizatora Forum, Fundację Instytut Studiów Wschodnich. DIR ma za zadanie wspierać mały i średni biznes z Dolnego Śląska, głównie dzięki fundowaniu udziału w prestiżowych, międzynarodowych imprezach targowych.
Dodatkową korzyścią jest także możliwość wzięcia udziału przez zakwalifikowane firmy w innych wydarzeniach Instytutu, w tym przede wszystkim w Europejskim Kongresie Samorządów w Mikołajkach. Zakwalifikowane do „Dolnośląskie Innovation Rocket” przedsiębiorstwa będą mogły wziąć udział w tegorocznej edycji, jak również dwóch kolejnych – w latach 2022 i 2023. W Karpaczu za to będzie można spotkać także firmy biorące udział w innych projektach akceleracyjnych organizowanych przez Instytut. Łącznie w kurorcie można się spodziewać prawie 70 takich podmiotów.
jak
Projekt „Dolnośląskie Innovation Rocket” jest dofinansowany z Funduszy Europejskich w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Dolnośląskiego 2014-2020.
foto: materiały prasowe