Nasz pieniądz traci na wartości mocniej niż waluty innych wschodzących rynków

Kurs euro w złotych zbliża się do 4,59 zł, za dolara trzeba zapłacić prawie 3,9 zł, a za franka szwajcarskiego niespełna 4,24 zł. Nasza waluta traci na wartości od początku lipca.
Miesiące letnie to często okres słabości złotego. W przeszłości główne znaczenie miały dwa czynniki: urlopy i dywidendy. Pierwsze dlatego, że za granicę wyjeżdżało dużo więcej Polaków, niż obcokrajowców przyjeżdżało do Polski. Popyt na waluty obce w Polsce był więc większy niż na złotego za granicą. Drugie ze względu na zaangażowanie obcego kapitału w naszym kraju. Końcówka pierwszego półrocza to ostatni czas na zatwierdzenie sprawozdań finansowych za poprzedni rok i podział zysku (choć wypłaty trwają przez cały rok, np. w postaci zaliczkowej). W tym roku wakacje również przyniosły osłabienie, ale powody są inne.
„W ostatnich dniach złoty pogłębił spadki wobec głównych walut ze względu na pogarszający się globalny sentyment rynkowy. Rozprzestrzeniający się wariant Delta koronawirusa rodzi obawy o przyszły wzrost gospodarczy krajów UE i odnawianie restrykcji, wobec tego rosnąca awersja do ryzyka ogranicza apetyt na waluty ryzykowne, a tym samym kapitał jest akumulowany w walutach najbezpieczniejszych” – tłumaczyli w poniedziałkowym komentarzu analitycy PKO BP.
2 września Izba Cywilna SN ponownie zbierze się w sprawie franków
– Pogorszenie nastrojów na rynkach wschodzących nastąpiło po okresie dużego optymizmu. Teraz w związku z ryzykiem kolejnej fali pandemii mamy rewizję oczekiwań inwestorów. Na obligacjach widać przesuwanie się w stronę bardziej bezpiecznych aktywów – powiedział Piotr Kalisz, główny ekonomista Banku Handlowego.
Rentowność 10-letnich obligacji rządowych jest najniższa od lutego. W przypadku Stanów Zjednoczonych zbliża się do 1,2 proc. (spadek rentowności to zwyżka cen papierów dłużnych). Dochodowość takich papierów rządu niemieckiego zbliża się do -0,4 proc. Rentowność polskich „dziesięciolatek” to już niewiele ponad 1,5 proc. To zasługa dobrych danych z gospodarki (jak poniedziałkowe z rynku pracy).
Ale czynników słabości złotego jest więcej. – Jednym z elementów są obawy, czy i w jakim tempie będą do nas płynęły środki unijne w związku ze sporami Warszawy i Budapesztu z Komisją Europejską dotyczącymi przestrzegania praworządności – wskazuje Kalisz. Węgierska waluta również ma za sobą falę osłabienia, choć sprzyja jej polityka lokalnego banku centralnego, który miesiąc temu zdecydował się na podwyżkę stóp procentowych. Główna stopa wzrosła tam z 0,6 do 0,9 proc. Na podwyżkę zdecydował się również bank Czech (podobnie robiły banki innych krajów zaliczanych do wschodzących rynków). W Polsce główna stopa od maja ub.r. wynosi 0,1 proc.
„Polski bank centralny pozostaje gołębi oraz podtrzymuje akomodacyjną postawę prowadzonej polityki pieniężnej, wobec tego zakładamy, że w najbliższych tygodniach realne stopy procentowe utrzymają się na głęboko ujemnym poziomie, co powinno ograniczać zainteresowanie polską walutą w oczach zagranicznych inwestorów” – ocenili analitycy PKO BP.
W najbliższych tygodniach może wrócić jeszcze jeden element ryzyka – walutowe kredyty hipoteczne. Wczoraj Sąd Najwyższy zapowiedział, że wyczekiwane posiedzenie Izby Cywilnej dotyczące odpowiedzi na frankowe pytania I prezes SN odbędzie się 2 września. Scenariusz, w którym walutowe hipoteki mogą kosztować banki ponad 200 mld zł, jest już uznawany za nieprawdopodobny. Przewalutowanie kredytów o łącznej wartości przekraczającej 80 mld zł generowałoby duży popyt na franki, obniżając wartość złotego. Dlatego niektóre banki z wyprzedzeniem zaczęły już gromadzić obce waluty. ©℗
Zmiana kursu złotego (proc.)