USA, Australia, Chiny, Indie i Rosja nadal inwestują w wydobycie paliw kopalnych wbrew deklaracjom o odchodzeniu od ich wykorzystania.
USA, Australia, Chiny, Indie i Rosja nadal inwestują w wydobycie paliw kopalnych wbrew deklaracjom o odchodzeniu od ich wykorzystania.
Amerykańska administracja wydała w ostatnim półroczu ok. 2500 koncesji na poszukiwanie i wydobycie ropy i gazu na gruntach należących do państwa – wynika z informacji Associated Press. Ponad 2000 z nich datuje się już na okres rządów Joego Bidena, który w kampanii wyborczej deklarował, że zatrzyma odwierty na ziemiach rządowych.
W praktyce ekipa Bidena ograniczyła się do czasowego zamrożenia przekazywania terenów publicznych pod wydobycie. Ta decyzja została niedawno zakwestionowana przez sąd, ale umowy na przekazanie ogromnych połaci zostały zawarte już wcześniej. Jeśli obecne tempo wydawania zgód na wydobycie utrzyma się, administracja Bidena pod względem liczby wydanych zezwoleń przebije czasy uważanego za sprzymierzeńca branży paliwowej Donalda Trumpa, osiągając najwyższy poziom od czasu naftowego boomu, jaki miał miejsce za prezydentury George’a W. Busha. Obecnie na decyzje czeka ok. 4700 kolejnych wniosków koncesyjnych. Sekretarz ds. wewnętrznych Deb Haaland, odpowiadając ostatnio na pytania republikańskiego kongresmena, oświadczył, że „produkcja ropy i gazu będzie kontynuowana jeszcze przez wiele lat”. – Takie są realia naszej gospodarki i świata, w którym żyjemy – dodał.
Konsekwencją decyzji amerykańskiej administracji będzie w przyszłości silne odbicie tamtejszej produkcji węglowodorów, a w efekcie także emisji gazów cieplarnianych. Kierunek ten jest sprzeczny z wytycznymi ekspertów. Międzynarodowa Agencja Energii stwierdziła w tegorocznym raporcie, że osiągnięcie neutralności klimatycznej w perspektywie 2050 r. wymaga natychmiastowego zatrzymania nowych inwestycji w wydobycie paliw kopalnych.
Z danych za pierwsze miesiące 2021 r. wynika, że udział paliw kopalnych w energetyce wielu krajów rośnie (pisaliśmy o tym w DGP 13 lipca), przy czym korzystna koniunktura dotyczy także węgla. Zapotrzebowanie na ten surowiec rosło w ostatnich miesiącach już nie tylko w krajach azjatyckich, ale także w USA i wielu krajach Europy. Nie ustają także inwestycje w nowe moce produkcyjne. Według czerwcowego raportu Global Energy Monitor na różnych etapach planowania jest ponad 400 projektów, których uruchomienie zwiększyłoby światowe wydobycie o niemal 2,3 tys. megaton węgla rocznie. Oprócz Chin, gdzie powstaje większość budowanych obecnie kopalni, węglową ekspansję planuje też m.in. Australia. W gronie największych inwestorów węglowych są też Indie i Rosja.
– Nie osiągniemy neutralności klimatycznej bez dalej idących zmian regulacyjnych. Koszt emitowania musi rosnąć, a inwestowanie w czyste technologie musi być coraz bardziej atrakcyjne. Ten proces nie odbędzie się samymi siłami rynkowymi – podkreśla Aleksandra Gawlikowska-Fyk z Forum Energii.
Polityka Joego Bidena wobec sektora wydobywczego stanowi rozczarowanie dla popierających go środowisk ekologicznych. Wielu ekspertów wskazuje jednak, że nawet skuteczne zablokowanie odwiertów na gruntach federalnych nie oznaczałoby ograniczenia produkcji. W obliczu utrzymującego się popytu na paliwa firmy mogłyby po prostu zwiększyć wydobycie na terenach prywatnych czy stanowych.
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama