Przedsiębiorcy nie chcą wypełniać wydawanych przez rząd i podległe mu służby poleceń w sprawie walki z zakażeniami zwierząt.

Zgodnie z obowiązującym reżimem sanitarnym wykrycie wirusa na fermie skutkuje wybiciem całego stada. Ma przeciwdziałać to rozprzestrzenianiu się zakażeń na ludzi i ewentualnej dalszej mutacji wirusa. Zdaniem właścicieli ferm władza wykorzystuje COVID-19 do zamknięcia branży i zrealizowania tym samym założeń ubiegłorocznej piątki dla zwierząt. Nie chcą podporządkowywać się decyzjom weterynarzy, bo, jak mówią, bronią swojego dorobku życia. Część hodowców deklaruje, że nie będzie wpuszczać do swoich gospodarstw lekarzy weterynarii w celu pobierania próbek na obecność koronawirusa u zwierząt.
– Nie jest to problem we współpracy na linii lekarze–hodowcy, ale na linii hodowcy–Ministerstwo Rolnictwa. To minister Grzegorz Puda ustanowił prawo, które w naszej opinii jest dalece niesprawiedliwe, niekonstytucyjne i pozwala na odbieranie ludziom dorobku ich życia w majestacie prawa. Trudno dziwić się hodowcom zwierząt futerkowych, którzy oczywiście wpuszczają na teren swoich ferm przedstawicieli powiatowych inspektoratów weterynarii, pozwalają na kontrolę dobrostanu utrzymywanych na fermach zwierząt, odmawiając jednocześnie zgody na pomoc w poborze prób. Jedna próba może spowodować, że z dnia na dzień staną się bankrutami z ogromnymi kredytami do spłaty – mówi Szczepan Wójcik, prezes Związku Polski Przemysł Futrzarski.
Weterynarze pracujący w terenie faktycznie mają kłopoty z wyegzekwowaniem przepisów. Potwierdza to niedawny skierowany do hodowców komunikat Mirosława Welza, głównego lekarza weterynarii. Przestrzega w nim, że właściciele ferm muszą stosować się do wytycznych nałożonych przez lekarzy w drodze decyzji administracyjnej. Jeśli odmówią, służby przystąpią do realizacji swoich obowiązków w trybie egzekucji.
Hodowcy podkreślają jednak, że nie mają nic do stracenia. Obecne prawo nie przewiduje bowiem ustawowych rekompensat za wybicie zwierząt, jak jest np. przy afrykańskim pomorze świń czy grypie ptaków. Nieufność wzmacnia też to, że – z uwagi na ryzyko mutacji wirusa przenoszonego przez norki i możliwą jego transmisję między nimi a ludźmi – Ministerstwo Rolnictwa wraz z kilkunastoma innymi państwami (m.in. Niemcami, Francją czy Włochami) poparło inicjatywę wzywającą Komisję Europejską do zakazu hodowli zwierząt futerkowych w państwach członkowskich. Według właścicieli ferm to kolejna próba wygaszenia branży.
Krzysztof Niemczuk, dyrektor Państwowego Instytutu Weterynaryjnego w Puławach, utrzymuje jednak, że takie działania mają uzasadnienie. Jak mówi, na fermach wirus rozprzestrzenia się bardzo szybko. Sprzyja mu duże zagęszczenie zwierząt. Niewielka odległość między fermami stanowi natomiast czynnik ryzyka szybkiej transmisji wirusa z fermy na fermę.
Branża chce, by w miejsce bezwzględnego wybijania zwierząt wprowadzić kwarantannę. Domaga się również szczepień dla zwierząt, które są już testowane np. w USA. Zapewnia przy tym, że jest gotowa zapłacić za nie z własnej kieszeni. Niemczuk zaleca jednak ostrożność. Mówi, że informacje o tym, że jedna z czołowych firm zarejestrowała już taki produkt immunologiczny, nie są prawdziwe. Prowadzony jest program pilotażowy w kilku państwach UE, który ma doprowadzić do formalnej rejestracji.
Służby weterynaryjne przypominają, że poszkodowani rolnicy, którzy będą współdziałać z instytucjami państwa, mogą liczyć na nagrodę. Ma ona przynajmniej częściowo zrekompensować poniesione straty. Szczegóły są jednak nieznane. – Żadne przepisy nie precyzują ani kwoty ewentualnej nagrody, ani trybu odwołania się hodowcy od jej wysokości. O nagrodzie wiadomo tyle, że może zostać wypłacona – podkreśla Szczepan Wójcik.
„Utrudnianie czynności powiatowego lekarza weterynarii zmierzających do likwidacji ogniska choroby może skutkować uznaniem, że brak jest podstaw do wypłaty nagrody dla hodowcy zwierząt. Proszę także pamiętać, że brak akceptacji dla likwidacji ognisk choroby może mieć negatywny wpływ na ochronę zdrowia publicznego” – przestrzega główny lekarz weterynarii.
Zgodnie z danymi z czwartku zakażenia SARS-CoV-2 potwierdzono na trzech ze 105 przebadanych ferm norek.
SARS-CoV-2 potwierdzono na trzech ze 105 przebadanych ferm