Przed nami okres mocnego ożywienia gospodarczego, które częściowo będziemy zawdzięczać efektom statystycznym. Czynnikiem ryzyka jest czwarta fala pandemii
Przed nami okres mocnego ożywienia gospodarczego, które częściowo będziemy zawdzięczać efektom statystycznym. Czynnikiem ryzyka jest czwarta fala pandemii
Po II kwartale, w którym wzrost gospodarczy najpewniej przekroczył 10 proc. w skali roku, czeka nas kilka kwartałów wzrostu w okolicach 5 proc. – wynika z zebranych przez DGP prognoz ekonomistów. Dwucyfrowy wzrost na wiosnę to w głównej mierze skutek bazy statystycznej: tegoroczne wyniki są porównywane z okresem zamknięcia dużej części gospodarki w pierwszej fali pandemii. W kolejnych kwartałach znaczenie będą mieć już nie tylko efekty statystyczne.
Według banku Goldman Sachs do połowy przyszłego roku możemy się spodziewać wzrostu PKB co najmniej rzędu 7 proc. – Nasze roczne prognozy wzrostu na lata 2021 i 2022 są znacznie powyżej konsensusu. Dotyczy to Polski, ale i całego świata. Niektórzy prognostycy nie doceniają, jak szybko może nastąpić ożywienie. Recesja wywołana przez COVID-19 różniła się od poprzednich – rządy na całym świecie zmusiły dużą część gospodarek do zamknięcia. Teraz, gdy ograniczenia zostały złagodzone, gospodarki otwierają się ponownie stosunkowo szybko, napędzając wzrost – mówi Kevin Daly, ekonomista Goldman Sachs.
Jak dużym czynnikiem ryzyka jest oczekiwana u nas czwarta fala koronawirusa? – Ona nie będzie tak dokuczliwa dla gospodarki jak poprzednie. Ale może spowodować, że popyt konsumpcyjny i inwestycyjny przesuną się w czasie. Dlatego moja prognoza na ten rok jest dość konserwatywna. Szacunki mówiące o ponad 5-proc. wzroście w 2021 r. są bardzo optymistyczne – wskazuje z kolei Monika Kurtek, główna ekonomistka Banku Pocztowego, która na ten rok przewiduje mniejszy wzrost – o 4,5 proc.
– Pierwszy kwartał był w trakcie pandemii najgorszy z punktu widzenia sytuacji zdrowotnej w Polsce, ale gospodarka była dość odporna, więc jeśli martwię się o kolejną falę, to właśnie bardziej z perspektywy ochrony zdrowia niż gospodarki – zaznacza Kevin Daly.
Ekonomiści są zdania, że wzrost gospodarczy będzie napędzany w dużej mierze przez inwestycje. – Najbliższe 2–3 lata będą przynosić ich mocny, co najmniej jednocyfrowy wzrost. Dynamika będzie wysoka z uwagi na duże wykorzystanie mocy produkcyjnych czy bardzo optymistyczne oceny w firmach dotyczące przyszłego popytu i jego trwałości. Mamy też na horyzoncie wykorzystanie środków unijnych, co będzie wspierać aktywność i w sektorze prywatnym, i publicznym. W coraz większym stopniu na dynamikę inwestycji będzie działać automatyzacja i robotyzacja produkcji jako odpowiedź na negatywne tendencje demograficzne – wylicza Piotr Bujak, główny ekonomista PKO BP.
Obrazu gospodarki nie da się jednak narysować wyłącznie jasnymi kolorami. W najbliższym czasie problemem będzie inflacja.
– W tej chwili największa debata na rynkach finansowych, nie tylko w Polsce, dotyczy tego, czy podwyższona inflacja będzie zjawiskiem przejściowym, czy długoterminowym. Naszym zdaniem jest to tymczasowe. W tym roku w Polsce inflacja jest stosunkowo wysoka ze względu na efekt bazy w cenach paliw i opóźniony wpływ spadku wartości złotego, ale spodziewamy się znacznego obniżenia inflacji w 2022 r. Uspokajają nas czerwcowe dane o inflacji, które były niższe, niż oczekiwano – wskazuje ekonomista Goldman Sachs.
Według wstępnych szacunków Głównego Urzędu Statystycznego w czerwcu ceny towarów i usług konsumpcyjnych były o 4,4 proc. wyższe niż rok wcześniej. W maju inflacja wynosiła 4,7 proc. Cel Narodowego Banku Polskiego to roczna inflacja na poziomie 2,5 proc. Dopuszczalne są odchylenia o 1 pkt proc. w górę i w dół.
Chociaż inflacja przekracza cel, to analitycy nie spodziewają się, by Rada Polityki Pieniężnej śpieszyła się z podwyżkami stóp procentowych.
– RPP będzie bardzo ostrożna w normalizowaniu polityki pieniężnej ze względu na utrzymujące się zagrożenie pandemiczne. Dopóki nie wyjaśni się, że pandemia jest pod kontrolą, bank centralny będzie zarówno utrzymywać program skupu aktywów, jak i niskie stopy procentowe. Dopiero w listopadzie będzie można dokonać pełniejszej oceny kolejnej fali pandemii. Gdyby okazało się, że jesteśmy na ścieżce wzrostu, to może być podjęta decyzja o ograniczeniu zakupu aktywów, a po paru miesiącach – już w 2022 r. – o podwyżkach stóp – przewiduje Piotr Bujak.
Skup aktywów to odkupywanie przez NBP od komercyjnych instytucji finansowych obligacji skarbowych i gwarantowanych przez Skarb Państwa. Od początku pandemii bank centralny zebrał w ten sposób papiery o nominalnej wartości niemal 136 mld zł.
– Podwyżki stóp powinny się zacząć już, żeby nie było sytuacji, że trzeba to robić bardzo szybko, bo wtedy to się dzieje ze szkodą dla gospodarki. W prognozach trzeba jednak brać pod uwagę to, że w RPP ewidentnie nie ma większości dla podwyżek – zaznacza Monika Kurtek. Zgadza się, że w listopadzie może nastąpić decyzja o ograniczeniu lub zakończeniu skupu aktywów, a podwyżki mogą zacząć się w lipcu przyszłego roku. Wcześniej zmieni się niemal cały skład RPP, a w czerwcu rozpocznie się nowa kadencja prezesa NBP.
Bank centralny jest ostrożny z powodu zagrożenia pandemicznego
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama