Decyzja ta jest zgodna z oczekiwaniami. 19 z 21 ankietowanych wcześniej przez PAP ekonomistów było zdania, że RPP pozostawi stopy procentowe bez zmian na wrześniowym posiedzeniu.

Jedynie 2 ekonomistów oczekiwało obniżki stóp (1 głos za obniżką o 50 pb, 1 za obniżką o 25 pb). Większość ankietowanych ekonomistów oczekuje obniżek stóp łącznie o 50 pb w okresie październik-listopad.

Środowa decyzja RPP oznacza, że w skali rocznej referencyjna stopa NBP wynosić będzie nadal 2,50 proc., lombardowa 4,00 proc., depozytowa 1,00 proc., zaś redyskonta weksli 2,75 proc.

Belka: Obniżki stóp proc. są bardzo prawdopodobne

"Decyzje (na wrześniowym posiedzeniu - PAP) nie były podejmowane jednomyślnie. Dziś była bardzo interesująca dyskusja na temat tego co dalej. Ale także ocena sytuacji bieżącej nie jest jednoznaczna, nie było jednomyślności. Nie powiedziałbym, że jest rozsynchronizacja, jest to w miarę normalna sytuacja, że w RPP są różne poglądy" - powiedział w środę na konferencji Belka.

"Mam wrażenie po dyskusji, że nie musimy czekać na projekcję (z decyzją o dostosowaniu polityki pieniężnej)" - dodał. Prezes NBP zaznaczył też , że Rada "nie zapomniała" o podtrzymywanej do lipca zapowiedzi utrzymania stóp na niezmienionym poziomie do końca III kw. 2014 r.

W ocenie Belki struktura wzrostu gospodarczego w II kw. "nakazuje ostrożność". "Głównie chodzi o przyrost zapasów" - powiedział prezes NBP.

"Myślę, że obniżki stóp są bardzo prawdopodobne, co zresztą wynika z komunikatu" - powiedział Belka. Dodał, że Rada dyskutowała na wrześniowym posiedzeniu na temat obniżek stóp procentowych.

"Od podjęcia decyzji o obniżce powstrzymała nas znacząca niepewność dotycząca sytuacji wokół Polski. W takiej sytuacji postanowiliśmy poczekać nieco dłużej, także na kolejną porcję danych miesięcznych, aby (...) bardziej sprecyzować nasze poglądy (...)" - powiedział prezes NBP.

Belka zastrzegł, że nie jest przygotowany do rozmowy o szczegółach możliwego dostosowania polityki pieniężnej. "Według mnie tekst komunikatu nie wyklucza więcej niż jednego ruchu" - powiedział prezes NBP.

Belka: Kwestia kursu PLN jest dla RPP ważna, ale drugoplanowa

"Dyskutowaliśmy wiele spraw, w tym także o tym co się dzieje na rynku walutowym. Ale nie miałem wrażenia, żeby to był istotny czynnik, zarówno w naszej ocenie gospodarki jak i tego co robić dalej. To pozostaje ważne, ale jednak drugoplanowe" - powiedział także na konferencji Belka.

Dodał, że ścieżka inflacji jest obecnie "delikatnie" obniżona wobec projekcji z lipca.

"Poczekajmy na projekcję listopadową. Na razie wydaje się, że ścieżka inflacyjna, czy raczej deflacyjna, jest obniżona delikatnie w dół" - powiedział.

"Wczoraj dyskutowaliśmy o założeniach polityki pieniężnej na 2015 rok. Wśród korekt, które Rada skierowała do Instytutu Ekonomicznego nie było korekty dotyczącej celu inflacyjnego, jego wartości, ani innych parametrów. Choć, szczerze mówiąc, nie była to centralna sprawa, ale niektórzy poruszali te problemy" - dodał.

Belka ocenił, że osłabienie koniunktury gospodarczej w strefie euro ma znacznie większy negatywny wpływ na polską gospodarkę niż działania zbrojne na wschodniej Ukrainie.

"Te sprawy są ze sobą powiązane, ale bałbym się je traktować na jednej szali czy w jednej płaszczyźnie. (...) Najważniejsze co płynie z tamtej strony (ze Wchodu - PAP) to niepewność, a wręcz niepokój. To może prowadzić do odkładania decyzji inwestycyjnych, do obaw o przyszłość" - powiedział.

"Jakby próbować to kwantyfikować, to osłabienie koniunktury w strefie euro ma na polską gospodarkę znacznie większy wpływ niż niepokoje płynące z kryzysu na wschodniej Ukrainie. Patrzymy na obie strony, i jeżeli mógłbym tak w skrócie powiedzieć, to osłabienie koniunktury w strefie euro jest dla nas najważniejszym problemem z punktu widzenia zdrowia gospodarczego, kapitału przemysłowego, handlowego, importu, eksportu, perspektyw dla zamówień i dla eksportu, przemysłu itd." - dodał Belka.

Zdaniem prezesa NBP, niepokoić może struktura wzrostu gospodarczego w II kwartale.

"W porównaniu do projekcji lipcowej II kwartał okazał się być o 0,4 pkt. proc. gorszy. Czy to dramat? Oczywiście, że nie. Jeśli koniunktura gospodarcza by się utrzymała, tempo wzrostu utrzymało na tym poziomie, to niczego złego byśmy nie widzieli w gospodarce. Problem w tym, że struktura tego wzrostu w II kwartale nakazuje ostrożność - głównie chodzi o znaczący przyrost zapasów" - powiedział.