Kadrowe przetasowania niewiele zmienią w największym banku. Nowy szef na czele PKO BP oznacza, że wpływy premiera Mateusza Morawieckiego raczej nie osłabną, ale polityczny nadzór będzie bardziej rozproszony.

O ile rezygnacja Zbigniewa Jagiełły po 12 latach w fotelu prezesa PKO BP była dla szerokiego grona obserwatorów zaskoczeniem, o tyle nazwisko jego następcy już nie. Informatorzy DGP kilka godzin po tym, jak Jagiełło ogłosił, że odchodzi, wskazywali, że najprawdopodobniej schedę po nim przejmie wiceprezes Jan Emeryk Rościszewski. – Rościszewski był człowiekiem, który poznał Mateusza Morawieckiego z prezesem PiS. To on wprowadził go w to środowisko polityczne – mówił nasz informator z otoczenia szefa rządu. Podobne wnioski można było też wyciągnąć z wypowiedzi prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego w wywiadzie dla Interii.
Wybór nowego prezesa PKO BP poprzedziły istotne zmiany w radzie nadzorczej banku. Na jej czele stanął Maciej Łopiński, który chwilę wcześniej był przewodniczącym rady nadzorczej PZU. – To ważna zmiana, bo Łopiński to człowiek bliski Kaczyńskiemu. O wielu ludziach można powiedzieć, że blisko z prezesem współpracują, ale on jest jego przyjacielem – mówi nam informator z obozu rządzącego.
Pierwsze posiedzenie nowej rady nadzorczej banku, do której powołano także Dominika Kaczmarskiego (wcześniej w PZU) oraz Agnieszkę Winnik-Kalembę, miało w planie więcej zmian w zarządzie, ale nie wszystkie udało się przeprowadzić. Na stanowisko wiceprezesa powołano radcę prawnego Marcina Eckerta, który w poniedziałek zrezygnował z pracy w zarządzie PZU. – Rada miała odwołać wiceprezesa Jakuba Papierskiego, a w jego miejsce powołać Bartosza Drabikowskiego, który już w latach 2008–2017 był wiceprezesem ds. finansowych – twierdzi nasz informator znający przebieg posiedzenia. Jego zdaniem akcję obronną przeprowadzili stronnicy szefa rządu, a zaskoczenie takim obrotem sprawy zapanowało w Ministerstwie Aktywów Państwowych. Tajemnicą poliszynela jest, że Jagiełły chciał się z PKO BP pozbyć szef tego resortu, wicepremier Jacek Sasin. W pełni wciągnąć bank w orbitę swoich wpływów jednak mu się nie udało.
Nasi rozmówcy zwracają uwagę na słowa Jarosława Kaczyńskiego ze wspomnianego wywiadu, w którym mówił o tym, że do Zbigniewa Jagiełły nie ma żadnych zastrzeżeń, jego odejście nie jest też próbą osłabienia premiera. – Po prostu w polityce trzeba się liczyć z eliminacją pewnych napięć. Napięcia trzeba umieć łagodzić, jeśli się tego nie łagodzi, to jest bieda – mówił lider PiS.
Informatorzy DGP wskazują, że słowa te można odczytać jako sygnał, że postanowiono przeciąć konflikt rodzący się na linii Sasin–Morawiecki. – A Maciej Łopiński będzie pilnował, aby PKO BP nie stało się kolejną areną tarć w obozie władzy. Walki frakcyjne były przerabiane już w tylu spółkach, że nowych frontów nie potrzeba otwierać – podkreśla nasz rozmówca.
Zwraca uwagę, że zmiany w zarządzie, których nie udało się przeprowadzić, miały na celu osłabienie Morawieckiego. – Łopiński – mówiąc delikatnie – nie jest szczególnym fanem premiera, a głosowanie na radzie nadzorczej udowodniło, że zmiany, jakie zrobiono w jej składzie, były za płytkie. To, czy Morawiecki utrzyma swoje wpływy, pokaże jednak nie rozkład sił w zarządzie, ale kto przetrwa na dyrektorskich stołkach – twierdzi nasz rozmówca.
Jego zdaniem Rościszewski jest prezesem, którego w politycznym kontekście należy postrzegać jako kompromisowe rozwiązanie. Ocenia, że w banku będą funkcjonowały frakcje Sasina i Łopińskiego, Morawieckiego oraz ludzi, którzy byli najsilniej związani z Jagiełłą, ale już niekoniecznie z szefem rządu. – Premier mógł o Jagiełłę walczyć, ale gdyby przegrał, to pewnie straciłby wpływ na PKO BP. W tej sytuacji, jaka jest, nie traci go, chociaż Jagiełły już nie ma. Sam Jagiełło nie wykazywał tym razem zbyt wielkiej woli walki – podkreśla nasze źródło.
Nowy prezes ma wieloletnie doświadczenie w sektorze finansowym. Od lipca 2016 r. jest wiceprezesem PKO BP nadzorującym rynek detaliczny i spółki z grupy kapitałowej. Nie będzie miał żadnych problemów z uzyskaniem zgody Komisji Nadzoru Finansowego na objęcie funkcji prezesa.
Rościszewski w komunikacie prasowym poinformował, że będzie się koncentrował na realizacji obecnej strategii i przygotowaniu nowej. Zapowiedział też, że bank będzie nadal podążał drogą cyfryzacji. Będzie musiał też zmierzyć się z kwestią kredytów frankowych i procesem zawierania ugód z kredytobiorcami, który został zapoczątkowany przez jego poprzednika. Trzyletnia kadencja obecnego zarządu PKO BP kończy się w czerwcu 2023 r. ©℗
Rościszewski jest prezesem, którego należy postrzegać jako kompromis