Provident na minusie. Zmniejszony limit kosztów pozaodsetkowych zabrał Vivusowi Finance ponad 100 mln zł.
Provident na minusie. Zmniejszony limit kosztów pozaodsetkowych zabrał Vivusowi Finance ponad 100 mln zł.
„To był chrzest ognia dla branży” – taką opinię można usłyszeć w firmach pożyczkowych na temat ich sytuacji w ubiegłym roku. W całej gospodarce był on zdominowany przez kryzys wywołany przez pandemię. W tej branży doszedł dodatkowy czynnik – ustawowe obniżenie limitu kosztów pozaodsetkowych, które można pobierać od klientów. Skończyło się drastycznym ograniczeniem dostępności pożyczek. Według szacunków branżowej Fundacji Rozwoju Rynku Finansowego z rynku wypadł co czwarty gracz. Ci, którzy pozostali, również gwałtownie nacisnęli hamulec. To, jak okres pandemii odbił się na finansach firm pożyczkowych, pokazują sprawo zdania finansowe Providenta Polska i Vivus Finance. Pierwsza z tych firm była u nas pionierem pożyczek pozabankowych i do dziś ma pozycję lidera. Druga jest numerem jeden w pożyczkach sprzedawanych przez internet.
W obu firmach widać ograniczenie wielkości portfela. Wartość pożyczek udzielonych przez Providenta spadła o ponad jedną czwartą, do 939,1 mln zł. W Vivusie spadek wyniósł 5 proc. Portfel skurczył się do 236,5 mln zł. Tak mała zniżka to zasługa dokonanego jesienią połączenia ze spółką Zaplo. W połączonej firmie portfel miał w końcu września 280 mln zł, podczas gdy w grudniu 2019 r. suma ich pożyczek wynosiła jeszcze 436,5 mln zł.
Polski Provident zakończył miniony rok 8,6 mln zł na minusie, choć przed uwzględnieniem podatku miał 27,3 mln zł zysku. Rok wcześniej zysk brutto wyniósł 100,7 mln zł, a netto 1,4 mln zł. Vivus osiągnął 23,1 mln zł zysku wobec 54,2 mln zł zysku rok wcześniej (z uwzględnieniem Zaplo w 2019 r. miałby niemal 40 mln zł straty).
– Podsumowując wyniki, podeszliśmy do tego ostrożnościowo, uwzględniając wiele komponentów wynikających z tego, co się działo na rynku: ograniczenie kosztów pozaodsetkowych pożyczek, oszczędności kosztowe, odpisy aktualizacyjne – podkreśla Maciej Mikucki, członek zarządu Provident Polska.
Ze sprawozdania wynika, że średnie zatrudnienie w Providencie zmniejszyło się w ub.r. o 15 proc., do 5,7 tys. osób (4,3 tys. to sprzedawcy pożyczek). „W 2020 r. w związku ze spadkiem obrotów gospodarczych w następstwie wystąpienia pandemii COVID-19 spółka pozyskała ze środków Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych dofinansowanie do wynagrodzeń pracowników nieobjętych przestojem, przestojem ekonomicznym albo obniżonym wymiarem czasu pracy w łącznej wysokości 6,3 mln zł” – przyznaje lider rynku pożyczkowego.
– Pandemia przyczyniła się do swego rodzaju resetu. Zmusiła nas do przeglądu w zakresie kosztów operacyjnych i akceptowanego poziomu ryzyka. Funkcjonowaliśmy w innym trybie niż dotychczas. Kanał dystrybucji offline był właściwie niedostępny. W odpisach aktualizacyjnych znaczenie miały dwa czynniki. Jedna kwestia to wyeliminowanie ze sprzedaży kredytu ratalnego w następstwie obniżenia limitu kosztów pozaodsetkowych, druga to podniesienie wymogów scoringowych – wyjaśnia Przemysław Kłobut, wiceprezes Vivus Finance i dyrektor finansowy firmy.
Vivus podaje w sprawo zdaniu, że „zmiana maksymalnych pozaodsetkowych kosztów kredytu (…) spowodowała zmniejszenie przychodów spółki z tytułu prowizji o około 106 mln zł”.
Limit kosztów pozaodsetkowych sprawił, że przychody z pożyczek spadły proporcjonalnie do spadku wielkości portfela. Ale znaczenie miały też inne czynniki – przede wszystkim kwestia „rabatowania”, czyli zwrotu klientom części prowizji w przypadku przedterminowej spłaty należności. To konsekwencja wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE z 2019 r. „Zarząd spółki oczekuje rocznego wpływu na wynik przed opodatkowaniem z tego tytułu na poziomie od 30 mln zł do 50 mln zł, prowadząc równocześnie prace nad nowymi strategiami biznesowymi na przyszłość pozwalającymi złagodzić ten efekt” – czytamy w sprawozdaniu finansowym Providenta.
Wiele wskazuje na to, że zmiana, jaka zaszła w ub.r. na rynku pożyczkowym, będzie miała trwały charakter. Najsłabsi się wykruszyli. Część klientów została odcięta od finansowania. Równocześnie jednak, ponieważ mniej chętne do brania na siebie ryzyka są też banki, zrobiło się miejsce w wyższym segmencie. – Zdecydowanie nie ma powrotu do sytuacji sprzed pandemii. Rynek pożyczkowy bardzo się zmienił i również nasza grupa zmieniła pozycjonowanie swojej oferty. Okazało się, że wolumeny sprzedaży na poziomie sprzed pandemii możemy realizować przy nieco niższym poziomie ryzyka niż wcześniej. Być może dzieje się tak dlatego, że obsługujemy klientów, którzy zostali osieroceni przez banki i firmy pożyczkowe, które opuściły nasz rynek – zastanawia się Przemyslaw Kłobut z Vivusa.
– Limit kosztów wpłynął na dostępność pożyczek. Nie oczekujemy dalszego spadku portfela. Ma to również związek z wychodzeniem z pandemii. Gdy ludzie siedzieli w domach i nie robili zakupów, popyt na nasze produkty był ograniczony. Ale spodziewamy się odbudowy tego popytu i to raczej w II kw. niż później – mówi Maciej Mikucki z Providenta.
– Gdy pandemia się skończy, nie będzie powrotu do poprzedniej segmentacji kanałowej i produktowej. Chcemy uczestniczyć w rozwoju e-commerce, gdzie mocno rozwija się finansowanie zakupów. Jeśli chodzi o sprzedaż pożyczek poza siecią, przewiduję, że skala działalności ucierpi na skutek zmiany przyzwyczajeń klientów – przyznaje wiceprezes Vivusa.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama