Jeśli domy jednorodzinne mają być wznoszone na podstawie zgłoszenia, instytucja ta musi zostać najpierw kompleksowo uregulowana. Teraz jest w niej zbyt dużo niejasności.
Jakie inne ułatwienia znajdują się w projekcie zmian prawa budowlanego / Dziennik Gazeta Prawna
Na początku sierpnia rząd przyjął projekt zmian w prawie budowlanym. Zniesiony ma zostać wymóg uzyskiwania pozwolenia na budowę i przebudowę domu jednorodzinnego. Rozwiązanie to dotyczyć będzie budynków, których obszar oddziaływania nie wykracza poza granice działki. W takim przypadku wystarczy jedynie zgłoszenie budowy z projektem budowlanym. Starosta będzie miał 30 dni od momentu zgłoszenia na wniesienie sprzeciwu. Jeśli tego nie uczyni, będzie można rozpocząć prace.
Brak pewności
Eksperci zwracają uwagę, że bez dalszych propozycji zmian w prawie wznoszenie domów na podstawie zgłoszenia może być ryzykowne.
– Instytucja zgłoszenia po roku 1990 została wprowadzona do wielu ustaw. Najwyższy czas uregulować ją kompleksowo w odniesieniu do wszystkich dziedzin, w których występuje. Ważne jest, aby do kodeksu postępowania administracyjnego wpisać, że przyjęcie zgłoszenia to jedna z form – obok decyzji administracyjnej – załatwienia sprawy administracyjnej – wskazuje radca prawny prof. Marek Szewczyk, uczestnik prac zespołu powołanego przez prezesa NSA, który przygotowuje postulaty zmian w kodeksie postępowania administracyjnego, a także członek Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Budowlanego.
Instytucja milczącej zgody organu przewidziana jest nie tylko w ustawie – Prawo budowlane (t.j. Dz.U. z 2013 r. poz. 1409), lecz także ustawie o organizowaniu i prowadzeniu działalności kulturalnej (t.j. Dz.U. z 2012 r. poz. 406) czy ustawie o swobodzie działalności gospodarczej (t.j. Dz.U. z 2013 r. poz. 672).
– Dziś nie ma uregulowanych kwestii np. wznowienia postępowania w sprawie załatwionej przyjęciem zgłoszenia czy stwierdzenia jej nieważności. W praktyce natomiast zdarzają się takie przypadki, gdy ktoś zgłasza rozbiórkę obiektu wpisanego do rejestru zabytków, a starosta w ciągu 30 dni nie zdąży wnieść sprzeciwu. I później nie wiadomo, jak doprowadzić taki stan rzeczy do zgodności z prawem – dodaje profesor Szewczyk.
Jak podkreśla ekspert, w przeciwieństwie do zgłoszenia, z decyzji o pozwoleniu na budowę wypływa gwarancja bezpieczeństwa prawnego dla inwestora: może mieć pewność, że to, na co mu zezwolono, jest legalne. I tak samo powinno być również w przypadku przyjęcia zgłoszenia.
– Dziś jednak sądy mówią, że przyjęcie zgłoszenia nie jest sposobem załatwienia sprawy administracyjnej. Nie zostało również określone, że milczenie organu ma taki sam walor, co decyzja ostateczna, oraz to, że po przyjęciu zgłoszenia sytuację obywatela można zmienić tylko w przypadkach przewidzianych w kodeksie czy we właściwych ustawach – argumentuje prof. Szewczyk.
Jego zdaniem bez dalszych zmian w prawie inwestorzy – po dorozumianym przyjęciu zgłoszenia – nie będą mieli żadnej gwarancji, że ich budowa nie zostanie z jakichś powodów wstrzymana.
Ryzyko dla inwestorów
Ten problem został również dostrzeżony przez szefa Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Budowlanego prof. Zygmunta Niewiadomskiego. W podstawowej wersji projektu kodeksu urbanistyczno-budowlanego również znalazła się propozycja „budowy na zgłoszenie”.
– Będziemy rekomendować wprowadzenie zmian w k.p.a. w tej mierze. Brak przepisów mówiących o wzruszeniu tego dorozumianego rozstrzygnięcia organu to rzeczywiście słaby punkt obecnych rozwiązań – uważa prof. Niewiadomski.
Wśród prawników pojawiają się jednak głosy, że powyższe pomysły tworzone są nie dla budujących, lecz dla organów administracji.
– Propozycja uregulowania w k.p.a. instytucji zgłoszenia nie będzie miała większego znaczenia dla inwestorów. Komu potrzebne jest bowiem wznowienie postępowania? Temu, kto nie brał udziału w postępowaniu zwykłym. Ewentualna nowelizacja będzie służyć zatem nie budującym, lecz innym osobom, które potencjalnie mogłyby być stroną danego postępowania, czy też organom, które w zastrzeżonym terminie nie zdążyły np. wnieść sprzeciwu – komentuje radca prawny Krzysztof Zając.
– Może więc obrócić się przeciwko inwestorom – ostrzega.