Pierwszy tydzień po otwarciu galerii zaskoczył. Okazał się najlepszym spośród wszystkich dotychczasowych pierwszych tygodni po kolejnych lockdownach.

Centra handlowe odwiedziło w ostatnich dniach niemal dwa razy więcej klientów (42 proc.) niż w analogicznym okresie 2020 r. Jednocześnie liczba kupujących zbliżyła się do tej z maja 2019 r. (97 proc.), czyli sprzed pandemii – wynika z danych opracowanych dla DGP przez Polską Radę Centrów Handlowych (PRCH).
– Pierwszego dnia po tegorocznej majówce, czyli 4 maja, wskaźnik odwiedzin był aż o 74 proc. wyższy niż tego samego dnia w 2020 r. – zauważa Krzysztof Poznański, dyrektor zarządzający PRCH.
Dobre wyniki w zakresie frekwencji to, zdaniem ekspertów, efekt m.in. rosnącego poczucia bezpieczeństwa, coraz większej liczby osób zaszczepionych, otwierania szkół, ale też powrotu do pracy stacjonarnej, zmiany pogody, odraczanych w czasie zakupów oraz wysokiego poziomu optymizmu konsumentów.
Choć nie ma jeszcze wyników z obrotów za ten czas, to z nieoficjalnych rozmów wynika, że i one mogą przekroczyć nie tylko ubiegłoroczny poziom, ale też ten z 2019 r. Jak zauważają eksperci, od dłuższego już czasu bowiem widać, że obroty wypadają znacznie lepiej niż odwiedzalność. To związane jest ze zmianą zwyczajów – do centrum handlowego przychodzimy już w konkretnym celu – by coś kupić.
– Dlatego nawet jeśli zakupy odbywają się w pojedynkę, to tzw. konwersja, czyli przełożenie tego na transakcje, jest wyższa i pozwala patrzeć na sytuację najemców z optymizmem – mówi Krzysztof Poznański.
Rynek powoli może mieć szansę na odbudowę w sumie po 21 tygodniach zamknięcia. Szczególnie że wyniki osiągnięte w lutym tego roku, czyli po zdjęciu trzeciego lockdownu, również były dobre.
Wówczas, jak wynika z danych PRCH, obroty zwiększyły się o 1 proc. w porównaniu do 2019 r. przy frekwencji niższej o 21 proc. To był pierwszy raz, kiedy doszło do takiej sytuacji od wybuchu pandemii.
– To pokazuje, że odpływ klientów z galerii, a co za tym idzie, spadek w transakcjach, nie był spowodowany zmianą zwyczajów, a wprowadzanymi ograniczeniami – tłumaczy Katarzyna Michnikowska, dyrektor w dziale doradztwa i badań rynku Colliers.
Choć są też tacy, co studzą ten zapał, uważając, że jest stanowczo za wcześnie, by mówić o trwałym trendzie wzrostowym. Według nich więcej będzie można powiedzieć po tym, jak w centrach otworzą się restauracje, kawiarnie.
Niewątpliwie dobrym prognostykiem dla polskiego rynku handlowego jest zainteresowanie zagranicznych sieci. Przed pandemią debiutowało około 30 marek rocznie. W 2020 r. – 12.
– W tym roku liczba ta może sięgnąć około 20. Prowadzimy obecnie rozmowy z trzema markami zainteresowanymi otwarciem salonów w Polsce. Nie jesteśmy jednak jedyni, którzy prowadzą negocjacje – mówi Magdalena Frątczak, szefowa sektora handlowego w CBRE.
To zdaniem ekspertów dowód, że polski rynek nadal jest postrzegany jako ten atrakcyjny z potencjałem, że są na nim dostępne galerie, w których warto otworzyć salon.
Ostatni rok był natomiast prawdziwym wyzwaniem dla sektora centrów handlowych. Ogólnie odwiedzalność spadła o 30,9 proc., a obroty o 28,1 proc. w stosunku do 2019 r. Jak podsumowała PRCH, luka w bud żetach właścicieli galerii wynosi 5 mld zł, czyli 45 proc. rocznych przychodów. Sklepy i punkty usługowe straciły natomiast 33 mld zł. Są obiekty, które tego nie wytrzymały i zniknęły z mapy handlowej. ©℗