Kostki drożeją, a postpandemiczne otwieranie się gospodarek będzie nadal napędzać wzrost cen

Pod koniec kwietnia za 1 kg masła w blokach trzeba było zapłacić 17,76 zł, o 20 proc. więcej niż na początku roku. To najwyższy poziom od marca 2019 r., kiedy jego cena przekraczała 18 zł za 1 kg. Zmiana cen uderza też w klientów indywidualnych. Masło w kostkach kosztuje już 18,23 zł za 1 kg, o ponad 10 proc. więcej niż w styczniu. Przy tak dynamicznych wzrostach pojawia się pytanie, czy będziemy mieli do czynienia z powtórką sytuacji z 2017 r., kiedy ceny masła osiągnęły rekord. Zdaniem ekspertów nie powinno do tego dojść, bo powody wzrostów są inne.
– Wówczas przyczyniły się do tego zakupy interwencyjne dokonywane przez Komisję Europejską, które zdestabilizowały rynek. W konsekwencji cena masła odchylała się wyraźnie w górę względem cen pozostałych produktów mlecznych. Obecne podwyżki są efektem naturalnej reakcji rynku na ożywienie popytu przy ograniczonej podaży. Można oczekiwać, że wzrost utrzyma się w najbliższych kwartałach – uważa Jakub Olipra, ekonomista Crédit Agricole Bank Polska. Motorem napędowym będzie ożywanie gospodarek po pandemii. – Najbliższe tygodnie przyniosą otwarcie restauracji i hoteli nie tylko w Polsce, lecz także w innych krajach UE. Ten sektor jest ważnym odbiorcą masła, co będzie sprzyjało dalszemu wzrostowi cen – tłumaczy Olipra.
Na ceny masła w Polsce wpływa nawet sytuacja w Nowej Zelandii
W 2020 r. Polska wyeksportowała 57 tys. ton masła, równowartość niemal 30 proc. produkcji zakładów zatrudniających co najmniej 50 osób. – Relatywnie duży udział eksportu i możliwość jego przechowywania sprawiają, że zmiany cen w Polsce są wynikiem sytuacji na świecie, zwłaszcza na rynku wspólnotowym – potwierdza Paweł Wyrzykowski z BNP Paribas. I dodaje, że ceny masła rosną w całej UE. W kwietniu płacono za nie przeciętnie ok. 4 euro za 1 kg, czyli o 19 proc. więcej niż na początku roku. To efekt mniejszej niż przed rokiem podaży mleka i wzrostu cen masła w Nowej Zelandii, która odpowiada za blisko połowę światowego eksportu.
– Ze względu na duży popyt poziom zapasów w Nowej Zelandii może być niski. W połączeniu z sezonowym spadkiem produkcji mleka w tym kraju jego dostępność będzie ograniczona. Ceny masła z UE pozostają konkurencyjne, więc można się spodziewać, że w najbliższych miesiącach popyt eksportowy na nie wzrośnie – dodaje. Kolejnym powodem był silny popyt wewnętrzny w Unii Europejskiej przed Wielkanocą. Dyrektor Polskiej Izby Mleka Agnieszka Maliszewska dodaje, że do podwyżek przyczynia się większy popyt w Chinach. W 2020 r. eksport masła i pozostałych tłuszczów oraz olei otrzymywanych z mleka do tego kraju wyniósł 57,6 tys. ton, czyli o 89 proc. więcej niż rok wcześniej.
– Przed pandemią ChRL była przede wszystkim odbiorcą mleka UHT i w proszku. Masło i sery były tam sprzedawane w niewielkich ilościach, ale prowadzone od 2014 r. kampanie zaczynają to zmieniać – tłumaczy nasza rozmówczyni. Także w nadwiślańskich sklepach nie brakuje promocji, które mają zachęcić klientów do większych zakupów masła. ©℗
Cena zbytu masła przez producentów w Polsce